Wokół dwuletniego romansu Matyldy z carem narosło wiele fantazji podsycanych przez sensacyjne publikacje o różnym stopniu wiarygodności w zależności od charakteru publikacji i osoby piszącej. Powstała z czasem literatura piękna, a nawet operetki oraz filmy. Istnieje nawet teza, że „Faraon” Bolesława Prusa zawiera w sobie aluzję do związku przyszłego władcy Rosji z Krzesińską widoczna w opisie romansu Ramzesa XIII z Żydówką Sarą. Nie da się dziś jeszcze odpowiedzieć jednoznacznie na pytanie, czy romans ten nie pozostał bez śladu w postrzeganiu przez cara Polaków i sprawy polskiej. Jednocześnie nie ma też powodów, aby zdecydowanie negować życzliwość ostatniego cesarza wobec Polaków manifestowaną dyskretnie podczas słynnej oficjalnej wizyty cesarskiej pary w Warszawie w 1896 r. oraz wypoczynkowych pobytów w Białowieży i Spale. Z kolei wrastanie Matyldy w środowisko Petersburga, szczególnie po śmierci jej ojca, którego pochowała na warszawskich Powązkach w 1905 r., zatarło w niej wszelkie poczucie polskości.
Nowi adoratorzy
Rozstanie Krzesińskiej z cesarzewiczem nie złamało kariery tancerki. Wręcz przeciwnie – rozwinęła się artystycznie i technicznie w tańcu. Stała się pierwszą ze słowiańskich tancerek, która zgłębiła niedostępne arkana artystycznego kunsztu znane dotychczas jedynie Włoszkom. Po pokonaniu swoich rywalek została „pierwszą baleriną rosyjskiej stolicy”. Nie zawdzięczała tego protekcji, ale sile charakteru i woli oraz ciężkiej i mozolnej pracy. Tańczyła na najsłynniejszych scenach Europy, w najlepszych zespołach i ze znanymi tancerzami (m.in. z Polakiem Wacławem Niżyńskim w paryskim zespole Siergieja Diagilewa). Jej warszawski popis na scenie Teatru Wielkiego w tańcach klasycznych wraz z ojcem w 1895 r. spotkał się z ogromnym aplauzem, jakiego nie miała nawet w rosyjskiej stolicy.
W życiu osobistym Krzesińska nie pozostała samotna. U jej boku pozostał jeden z przyjaciół, wielki książę Sergiusz Michajłowicz. W istocie sam cesarz Mikołaj II poprosił go o zatroszczenie się o byłą kochankę. Do końca swego panowania otaczał ją zresztą swoją dyskretną opieką. Do rewolucji nigdy niczego jej nie brakowało. Nowy adorator kupił jej daczę nad Zatoką Botnicką, wybudował secesyjną willę w centrum Petersburga, a kolekcja kosztowności artystki rosła z każdym rokiem.
Z czasem Matylda związała się z młodszym od siebie wielkim księciem Andrzejem Włodzimierzowiczem. Urodziła mu syna, którego złośliwi lub raczej fantaści przypisywali niekiedy samemu cesarzowi. Dużo później, już na emigracji, poślubiła ojca swego dziecka i zmieniła wyznanie na prawosławne. Nowy przyjaciel jeszcze w okresie rywalizacji o jej względy z kuzynem kupił jej willę na Lazurowym Wybrzeżu, która po rewolucji stała się ich szczęśliwą przystanią. Związek Krzesińskiej z wielkimi książętami i urodzenie dziecka początkowo o dość niejasnym pochodzeniu nie spowodowały bynajmniej niesnasek między kuzynami, tym bardziej nie było mowy o jakimś towarzyskim skandalu.
Rewolucja lutowa wygnała artystkę z własnego domu, który zajęła partia bolszewicka. Przez kilka miesięcy urzędował tam sam Lenin i przemawiał z jej balkonu do tłumów. W jej suknie zaś stroiła się bolszewiczka Aleksandra Kołłontaj zwana „apostołką wolnej miłości”. Co prawda działające jeszcze organa rządu Kiereńskiego przywróciły formalnie własność artystce, ale pozostało to jedynie martwą literą prawa. Jeszcze przed rewolucją październikową Matylda opuściła niebezpieczną stolicę wraz z synem i wielkim księciem Andrzejem. Udali się na południe Rosji do Kisłowodzka, gdzie udało jej się przeżyć bolszewików i doczekać Armii Ochotniczej Denikina.
W Petersburgu przepadło niemal wszystko, co zdołała wcześniej uratować podczas zajęcia willi przez zrewolucjonizowany tłum. A nade wszystko prywatne listy od Mikołaja II oraz zdjęcia ukochanego z dedykacją. Dawny przyjaciel, wielki książę Sergiusz, zginął zamordowany wraz z innymi Romanowami w uralskiej kopalni. W chwili zgonu miał przy sobie medalion z podobizną Matyldy. Jej natomiast udało się dotrzeć wraz z synem i przyjacielem do Noworosyjska, skąd statkiem udali się do Konstantynopola. W 1920 r. osiadła we Francji, gdzie silnie związała się z rosyjską diasporą artystyczną. Z czasem willę na francuskiej Riwierze trzeba było sprzedać. Uzyskane pieniądze pozwoliły kupić niewielki dom w Paryżu i otworzyć szkołę baletową. Na scenie wystąpiła po raz ostatni w londyńskiej Covent Garden w wieku 63 lat.
Do końca trwała przy domu Romanowów przetrzebionym przez terror bolszewickiej rewolucji. Ukoronowaniem tej wierności i zarazem rodzinnych mrzonek o polskim hrabiowskim pochodzeniu stało się nadanie jej przez wielkiego księcia Cyryla, emigracyjnego cara Rosji, tytułu książęcego i nazwiska „Romanowskiej-Krasińskiej”. To ostatnie spotkało się z protestem polskich środowisk szlacheckich, o czym dziś nikt już nie pamięta. Odeszła w 1971 r., w wieku blisko 100 lat, w blasku sławy zasłużonej tancerki klasycznego baletu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.