Dwieście lat po tajemniczym zniknięciu Edwarda i Ryszarda, za którym musiało kryć się zabójstwo, podczas remontu Tower odkryto w pobliżu kaplicy dwa dziecięce szkielety. Uznano je wówczas rzecz jasna, bez specjalistycznych badań niemożliwych do przeprowadzenia w tym czasie, za należące do synów Edwarda IV i pochowano w Opactwie Westminsterskim. Badania wykonane w latach 30. XX w. nie doprowadziły do żadnych ustaleń, pozwalających na bezwzględne wyjaśnienie tajemnicy znalezionych szkieletów, a obecnie nie może do nich dojść ze względu na sprzeciw królowej Elżbiety II.
Na polach pod Bosworth
Rządy Ryszarda III nie trwały długo. Już po kilku miesiącach od koronacji do obozu jego wrogów przystąpił – wydawałoby się najwierniejszy z wiernych – książę Buckingham. Stało się to w czasie pierwszego objazdu króla po monarchii. Otóż Buckingham, który pilnował jednego z najbardziej zajadłych wrogów króla, biskupa Johna Mortona, uległ jego namowom, by wsparł, rzecz jasna nie za darmo, roszczenia Henryka Tudora. Wspomniany już pretendent wywodził się z jednej z żeńskich linii Plantagenetów, która w początkach XV w. decyzją parlamentu angielskiego została odsunięta od dziedziczenia tronu. Buckingham rozpoczął walkę w imieniu Tudora, miała ona jednak zaskakująco krótki i kompromitujący dlań przebieg. W połowie października 1483 r. Ryszard ogłosił księcia zdrajcą, po czym wyruszył na spotkanie jego wojsk. Już w dwa tygodnie później okazało się, że z armii Buckinghama nie pozostało nic, a on sam ukrył się u swojego służącego. Ten, obawiając się konsekwencji, doniósł na swojego pana jednemu z szeryfów królewskich, który odstawił buntownika do Salisbury i oddał w ręce króla. Jeszcze tego samego dnia głowa najpotężniejszego po królu Anglika potoczyła się po rynku tego miasta.
Łatwe stłumienie buntu Buckinghama okazało się jednak tylko preludium do poważniejszej rozgrywki, w której stawką była korona królestwa. Przeciwnicy Ryszarda nadal byli zdecydowani walczyć za Tudora, czekając kolejnego odpowiedniego momentu. Ten nadszedł 7 sierpnia 1485 r. Tudor wylądował ze swoimi zwolennikami w Walii, skąd wywodzili się jego przodkowie. Słusznie liczył, że powiększy swoje nieliczne szeregi, kiedy tylko Walijczycy zobaczą powiewający nad nimi sztandar z czerwonym smokiem Cadwalladera. Dwa tygodnie później pięciotysięczna armia pretendenta, w tym dwa tysiące francuskich najemników, napotkała pod Bosworth, niedaleko Leicester, liczące około ośmiu tysięcy żołnierzy wojska Ryszarda III.
Przewaga ta okazała się iluzoryczna. Co prawda na początku bitwy żadna ze stron nie osiągnęła sukcesu, jednak gdy poległ dowodzący strażą przednią Ryszarda książę Norfolk, szeregi królewskie zaczęły się cofać. Kiedy król rozkazał kolejnemu swojemu dowódcy hrabiemu Northumberland je wesprzeć, ten – wcześniej obsypywany łaskami przez Ryszarda i przez Edwarda IV – odmówił i przyjął postawę wyczekującą. W tej sytuacji król, jedynie w otoczeniu rycerzy ze straży przybocznej, uderzył bezpośrednio na orszak Henryka Tudora, widoczny pod sztandarem z czerwonym smokiem. Lancasterowie ruszyli naprzeciw, i jak pisał biograf króla Paul Murray Kendall, „wielka postać zamajaczyła na drodze Ryszarda: sir John Cheyney, znany z tuszy i wzrostu. Z łoskotem starli się ze sobą, ten olbrzym prawdziwy, i niepokaźny król; w ręku Ryszarda topór zatoczył lśniący łuk, Cheyney zachwiał się i runął na ziemię. Król parł dalej, wyrąbując sobie drogę straszliwym toporem”. Chwilę później Ryszard zmiótł toporem chorążego Tudora, równie potężnego jak Cheyney, i sztandar z czerwonym smokiem runął na ziemię.
Lecz w tym momencie w bok królewskiego oddziału uderzyła jazda dowodzona przez sir Stanleya, która pod Bosworth przybyła w armii Ryszarda. „Zdrada!” – mógł tylko krzyknąć król, zanim został przeszyty ostrzami kilkunastu mieczy i włóczni. To więc było jego ostatnie słowo, nie zaś słynne „Królestwo za konia”. Śmierć monarchy zakończyła bitwę. Zdrajca Stanley zdjął pogiętą koronę z głowy poległego Ryszarda i włożył ją lękającemu się, jeszcze chwilę wcześniej, o swoje życie Henrykowi Tudorowi. Martwego władcę odarto ze zbroi, nałożono powróz na szyję, przerzucono przez grzbiet konia i poprowadzono do Leicester, gdzie obwieziono po mieście i wystawiono na widok publiczny, by w końcu pogrzebać go w bezimiennym grobie w klasztorze franciszkanów Grey Friars.
Tajemnica parkingu w Leicester
Klasztor, w którym spoczął Ryszard III, został zburzony w 1538 r., w czasach rządów Henryka VIII Tudora, po jego zerwaniu z katolicyzmem i stworzeniu Kościoła anglikańskiego. Minęły setki lat, kiedy w 2012 r., po długich poszukiwaniach, ustalono, że klasztor znajdował się najprawdopodobniej w miejscu obecnego parkingu miejskiego w Leicester (pierwotnie sądzono, że mieścił się tam, gdzie obecnie stoi budynek jednego z banków, pod którego gmachem również pierwotnie szukano grobu króla). Po kilku dniach prac archeologicznych odkryto zarówno fundamenty kościoła, jak i kości.
Odnaleziony szkielet, noszący ślady obrażeń czaszki i kręgosłupa (w który wbity był żelazny grot), z nadgarstkami, które w chwili złożenia do grobu były związane, poddano badaniom metodą datowania radiowęglowego i ustalono ich pochodzenie na przełom XV i XVI w. Stwierdzono następnie, że należały one do około trzydziestoletniego mężczyzny, nosiły ślady skoliozy – czyli skrzywienia kręgosłupa, a dalsze badania wskazały m.in., że podstawą jego diety były owoce morza, co potwierdzało przynależność do zamożnego szlacheckiego rodu. Następnym etapem było przeprowadzenie badań DNA, którego próbki uzyskano z zęba króla i porównano je z materiałem genetycznym Joy Ibsen, potomkini w 17. pokoleniu siostry Ryszarda księżnej Exeter Anny York. Kości znalezione pod parkingiem w Leicester okazały się królewskimi.
Bitwa pod Bosworth de facto skończyła wieloletnią wojnę Dwóch Róż. Stronnicy poległego Ryszarda III podjęli co prawda jeszcze jedną próbę strącenia Tudora z tronu, jednak bez powodzenia. Zwycięscy Tudorowie zrobili wszystko, by w pamięci potomnych Ryszard pozostał zbrodniarzem. Przypisywano mu zbrodnie, których nie popełnił, posunięto się nawet do fałszywego oskarżenia, że zamordował ukochaną żonę Annę (zmarłą krótko po koronacji), by zawrzeć drugie małżeństwo. Celował w tym jeden z jego największych wrogów John Morton, a kolejni autorzy wyolbrzymiali rewelacje tego sługusa Tudorów. O królu pisano, dając upust największym fantazjom.
Jeden z najwybitniejszych pisarzy politycznych nowożytnej Anglii, Tomasz Morus, obciążając Ryszarda większością zbrodni czasów wojny Dwóch Róż, pisał z powagą, że ciąża jego matki trwała dwa lata, a kiedy wreszcie Ryszard pojawił się na świecie, był znacznie wyższy od innych dzieci, miał wszystkie zęby, lecz fizycznie był zdeformowany przez wielki garb, co miało wyjaśniać jego niechęć do otoczenia (jak wspomniano, w rzeczywistości nie cierpiał na ten rodzaj skrzywienia kręgosłupa, czyli kifozę, lecz na skoliozę). Ktoś zlecił też przemalowanie portretu króla, tak aby przypominał wizerunek władcy z książek Mortona i Morusa, w których ma ponure oblicze, zaciśnięte usta i zdeformowane ramiona.
Ryszarda obciąża przede wszystkim odpowiedzialność za zbrodnię dokonaną na nieletnich bratankach. Na tle swojej epoki nie był jednak potworem masowo usuwającym wszystkich tych, którzy w jego mniemaniu byli przeszkodą do sprawowania rządów, jak uporczywie twierdziła propaganda Tudorów, wsparta u początku XVII w. genialnym piórem największego światowego dramaturga Williama Szekspira. Co prawda, najpewniej czerpał on wiedzę z książki Morusa i na jej podstawie napisał swój wielki dramat, niewątpliwie jednak realizował przy okazji życzenie ostatniej z Tudorów – Elżbiety Wielkiej. Taki przekaz propagandowy okazał się na tyle potężny, że nawet w XIX w., dawno po wygaśnięciu dynastii Tudorów, inny wybitny pisarz angielski, Charles Dickens, przypisał królowi skłonności sadystyczne, każąc pochwalić się taką oto mądrością jednemu z bohaterów Klubu Pickwicka: „Najpierw interes, potem rozrywka – jak powiedział król Ryszard III, gdy w Tower zamordował już poprzedniego króla, a jeszcze nie podusił jego synów”.
Jednak za rządów kolejnych dynastii zaczęła się otwierać nowa karta. Od końca XIX w. w Wielkiej Brytanii powoływano towarzystwa zmierzające do rehabilitacji Ryszarda III, nie tylko w opinii Anglików. Dziś jest on uznawany za jednego ze stu najwybitniejszych Brytyjczyków w dziejach i wspominany jako ostatni król Anglii, który zginął na polu bitwy. Bitwy rozstrzygającej o wojnie, o której w ostatniej scenie „Ryszarda” pisał Szekspir [w przekładzie Stanisława Barańczaka]: „Zbyt długo Anglia trwała w tym obłędzie, kalecząc samą siebie; zaślepiony brat lał krew brata, popędliwy ojciec zabijał syna, a mściwy syn – ojca”.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.