Koszmar na plaży w Dieppe. Desant aliantów zamienił się w masakrę
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Koszmar na plaży w Dieppe. Desant aliantów zamienił się w masakrę

Dodano: 

Wreszcie – i tu było najbardziej racjonalne jądro ataku – brytyjscy generałowie uznali, że tylko rozpoznanie bojem może dać wyobrażenie o skali obrony wybrzeża Normandii i problemach, jakie powstaną w razie inwazji na całe wybrzeże kanału La Manche. W optymistycznym założeniu oddziały kanadyjskie plus mniej liczni Brytyjczycy i garstka Amerykanów, wspomagani przez komandosów działających na tyłach, mieli zdobyć Dieppe i po zniszczeniu instalacji obronnych Niemców wycofać się na okręty.

Praktyka okazała się znacznie bardziej brutalna. Po pierwsze Niemcy byli przygotowani na atak. Do dziś trwają spory, czy był to efekt dobrej pracy niemieckiego wywiadu, czy wczesnego zauważenia przez Kriegsmarine ruchów floty inwazyjnej. W czasie zbliżania się ku Dieppe jedna z grup okrętów przypadkowo znalazła się na kursie niemieckiego konwoju i wskutek walki uległa rozproszeniu. Krytykowano też aluzje w audycjach radiowych BBC dla Francuzów zapowiadające „ważne wydarzenia”. Faktem jest, że Hitler – czy to pod wpływem danych wywiadu, czy dzięki osobistej intuicji – przerzucił w lipcu 1942 r. z frontu wschodniego na zachód parę silnych jednostek – dywizję SS „Das Reich”, dywizję „Leibstandarte SS Adolf Hitler”, dywizję „Grossdeutschland” oraz brygadę „Hermann Göring”.

Czytaj też:
Prosto we wrota piekieł. Brytyjscy komandosi kontra „bestia Hitlera”

Na domiar złego brytyjskie dowództwo poniechało poprzedzenia ataku ostrym ostrzałem artyleryjskim. Zakładano, że ostrzał zniweczy efekt zaskoczenia i może zagrozić francuskim mieszkańcom Dieppe, co niechybnie wykorzystałaby propaganda Vichy. Jednak skoro efektu zaskoczenia i tak nie dało się uzyskać, brak wsparcia ogniowego oznaczał dla lądujących oddziałów tragedię.

Desant zaczął się o godz. 4.52, ale niemal wszędzie Niemcy byli przygotowani na atak. Niemiecka obrona była skuteczna i miała przewagę ogniową. Doświadczył tego South Saskatchewan Regiment, który wylądował za daleko na zachód od wyznaczonej strefy plaży. Także komandosom z powodu silnej obrony nie udało się dotrzeć do niemieckiego radaru w Pourville. Najbardziej krwawy był los żołnierzy oddziału Black Watch z Royal Highland Regiment of Canada, któremu wyznaczono lądowanie na plaży pod Pusy (oznaczenie operacyjne „Blue Beach”). Część statków przybyła tu za wcześnie, więc zaalarmowani Niemcy wysiekli ogniem maszynowym większość desantu. Nieliczni, którzy przeżyli, zostali wzięci do niewoli.

Równie tragiczny był los desantu Essex Scottish Regiment, który miał zająć plażę „Red Beach”, oraz żołnierzy Royal Hamilton Light Infantry, którzy wyszli na ląd na plaży „White Beach”. Niemcy dobrze okopani na okolicznym wzgórzu zalali Kanadyjczyków ogniem. Część żołnierzy Royal Hamilton Light Infantry uratowało zdobycie ufortyfikowanego przez Niemców budynku kasyna, co nie uchroniło ich jednak potem przed kapitulacją i niewolą. Niewiele dało przedarcie się części Kanadyjczyków do miasta, gdzie Niemcy szybko otaczali paroosobowe grupy, by je niszczyć ogniem maszynowym lub brać do niewoli.

Ciała aliancki żołnierzy na plaży w Dieppe, sierpień 1942 r.

Opóźnienia w lądowaniu różnych grup desantu okazały się tragiczne dla czołgów z 14. Batalionu Pancernego Calgary Tank Regiment. Miały trafić na brzeg razem z piechotą, ale wiozące je barki się spóźniły. W rezultacie 28 wozów bojowych, w większości typu Churchill Mk II, ugrzęzło w piasku i stało się łatwym celem dla Niemców.

Ponury był los Fusiliers Mont-Royal z francuskojęzycznego Quebecu, których barki wyrzuciły zbyt mocno na prawo na małą plażę otoczoną klifami. Była to pułapka, z której nie dało się uciec pod ogniem niemieckich MG-42 siekących seriami ze szczytu klifu.

Około godz. 11, w tej beznadziejnej sytuacji zarządzono odwrót, ale tylko niewielu żołnierzom udało się opuścić plaże, z czego część utonęła w drodze na statki. Katastrofa była totalna.

Duma Kanady

Po latach skala strat kanadyjskich pod Dieppe zmuszała do stawiania pytania, czy Brytyjczycy z rozmysłem wysłali na zatracenie nie swoje oddziały. Wątek ten z lubością podejmowała propaganda niemiecka, która kpiła, że Brytyjczycy prowadzić będą wojnę do ostatniego Kanadyjczyka. Jednak wówczas, w 1942 r., wybór Kanadyjczyków był raczej wyrazem przekonania o doborowym charakterze tych jednostek. Jakieś znaczenie miało też zapewne to, że część żołnierzy z frankofońskich prowincji mogła bez trudu porozumieć się z lokalną ludnością.

Skala tragedii pod Dieppe, choć łagodzona przez wojskową cenzurę, była trudna do ukrycia wobec siły niemieckiej propagandy, która nagłośniła tę ogromną porażkę. Kanadyjczycy potraktowali tragedię pod Dieppe bardzo odpowiedzialnie. Jako powód do dumy, a nie jako powód do pretensji. Jeśli pojawiały się narzekania na „perfidny Albion”, to tylko wśród frankofońskich separatystów.

Czytaj też:
Dmuchane czołgi i armie widmo. Jak Hitler oszukał Stalina, a Churchill Hitlera

Lądowanie pod Dieppe było krwawą lekcją, którą alianci niezwykle wnikliwie zanalizowali. Podstawowe wnioski mówiły o konieczności posiadania przewagi w powietrzu, o potrzebie stworzenia sztucznych portów dla uniknięcia konieczności zdobywania ufortyfikowanych przystani. Doświadczenia z Dieppe skłoniły też brytyjskiego gen. Percy'ego Hobarta do stworzenia wielu pomysłowych amfibii i pojazdów użytecznych przy desancie, zwanych potem Hobart's Funnies (dziwadłami Hobarta).

Niemcy wykorzystali klęskę do swojej propagandy. Fotoreporterzy zostali dopuszczeni do pobojowiska tuż po klęsce. Zdjęcia plaż pełnych zwłok poległych i płonących wraków czołgów stworzyły wrażenie powtórki z klęski pod Dunkierką. Sugerowano, że taki los czeka każdego, kto podniesie rękę na niemiecki plan odbudowy zjednoczonej Europy. Słynny hitlerowski plakat pokazywał plażę usianą trupami i spływający krwią krzyż z napisem „Invasion”.

Dobre samopoczucie Niemców nie trwało jednak długo. Trzy miesiące po tej klęsce alianci wylądowali bez problemów w Maroku w ramach operacji „Torch”. Bez doświadczeń w Dieppe popełniliby znacznie więcej błędów w czasie inwazji w Normandii w czerwcu 1944 r.

Dowódcy sprzymierzonych pamiętali o daninie krwi z 1942 r. i zadbali o to, by honor wyzwolenia Dieppe przypadł tym, którzy przelali tu sporo krwi. 1 sierpnia 1944 r. I Kanadyjska Dywizja Piechoty wyzwoliła miasto. Już rok później – 19 sierpnia 1945 r. – odbyły się w mieście pierwsze uroczyste obchody ku czci ofiar lądowania sprzed trzech lat.

Dieppe jest dziś dla Kanadyjczyków świętym zaklęciem. Akurat my, Polacy, potrafimy takie uczucia docenić.

Artykuł został opublikowany w 7/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.