Wielka niemiecka operacja kradzieży dzieci w celu germanizacji prowadzona była nie tylko w okupowanej Polsce, ale także m.in. w Czechach, Jugosławii i na zajętych przez III Rzeszę terenach ZSRS. Historycy oceniają jednak, że proces ten największe nasilenie przyjął właśnie w okupowanej Polsce.
Za akcją germanizacji porywanych dzieci stał sam Reichsführer-SS Heinrich Himmler. Podległe mu SS za wszelką cenę starało się zwiększyć niemiecką populację. Służyła temu m.in. Lebensborn (niem. Źródło życia), organizacja promująca „reprodukowanie” SS-manów uznanych za najbliższych aryjskiemu „ideałowi”. Lebensborn prowadził także proces adopcji przez pary niemieckie dzieci porwanych z terenów okupowanych przez III Rzeszę, w tym przede wszystkim z Polski, które zostały zakwalifikowane jako „wartościowe rasowo”.
Nie tylko z sierocińców
„Himmler był opętany myślą, że w pojedynczych przypadkach, w żyłach tych dzieci może płynąć »nordycka krew« i dlatego dążył do ich pozyskania dla narodu niemieckiego. Bardzo szybko zaczęto te dzieci nazywać »niemieckimi sierotami«, twierdząc, że pochodziły one rzekomo od rodziców niemieckiego pochodzenia i tylko w wyniku niesprzyjających okoliczności znalazły się w polskich placówkach opiekuńczych” - tłumaczył w rozmowie z PAP historyk dr Bogumił Rudawski.
Argumentacja Himmlera była oczywiście kłamstwem – wszyscy zaangażowani w ten proceder doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że dzieci były pochodzenia polskiego. Naziści jednak nie tylko zniemczali sieroty mieszkające w placówkach opiekuńczych, ale także w nierzadko odbierali dzieci ich rodzicom.
W trakcie tej operacji, rozpoczętej we włączonym do III Rzeszy tzw. Kraju Warty (jego stolicą był Poznań), po okupowanej Polsce jeździli selekcjonerzy z Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa SS. Nazistowscy „eksperci” badali dzieci, które w ich mniemaniu najlepiej rokowały. Najbardziej poszukiwane były oczywiście maluchy z blond włoskami i niebieskimi oczami. SS fałszowało ich dokumenty, zmieniało nazwiska, niekiedy kilkukrotnie, by na zawsze pozbawić dzieci prawdziwej tożsamości.
Co szóste odzyskane
W marcu 1947 r. władze komunistycznej Polski powołały urząd Pełnomocnika Rządu Polskiego do Rewindykacji Dzieci. Pełnomocnikiem został mianowany polski prawnik Roman Hrabar. Z jego szacunków wynikało, że w czasie wojny nawet ok. 200 tys. dzieci zostało zrabowanych w celu germanizacji. Jak jednak podkreśla dr Bogumił Rudawski, szacunki te wydają się zawyżone i bezpieczniej przyjmować, że w czasie II wojny światowej z terenów okupowanej Polski Niemcy uprowadzili do III Rzeszy między 50 a 200 tys. polskich dzieci. Po wojnie udało się odnaleźć i sprowadzić do kraju tylko 30 tys. porwanych polskich dzieci (w najbardziej pesymistycznym wariancie - zaledwie co szóste zrabowane polskie dziecko). Do dziś w Niemczech żyją tysiące osób kompletnie nieświadomych, że w dzieciństwie zostały porwane z Polski.
Po wojnie Międzynarodowy Trybunał Wojskowy w Norymberdze uznał niemiecką akcję rabowania dzieci z okupowanych terytoriów za działanie o charakterze ludobójczym.