Granaty dla zastępcy Hansa Franka. Tak AK „uczciła” urodziny Hitlera

Granaty dla zastępcy Hansa Franka. Tak AK „uczciła” urodziny Hitlera

Dodano: 
Friedrich Wilhelm Krüger (drugi z prawej, w hełmie) Kraków 1939. Na przedzie Hans Frank
Friedrich Wilhelm Krüger (drugi z prawej, w hełmie) Kraków 1939. Na przedzie Hans Frank Źródło: Wikimedia Commons / Bundesarchiv, Bild 121-0267 / CC-BY-SA 3.0
Friedrich Wilhelm Krüger miał zginąć za niezliczone zbrodnie popełnione na Polakach. 20 kwietnia 1943 roku, w urodziny Adolfa Hitlera, żołnierze AK przeprowadzili pierwszy zamach na niemieckiego dygnitarza.

Krüger już od 3,5 roku nadzorował terror wymierzony w Polaków. Od jesieni 1939 roku pełnił funkcję Wyższego Dowódcy SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie. Franz Kutschera, zwany „katem Warszawy”, był jednym z jego podwładnych. Od maja 1942 roku Krüger dodatkowo pełnił funkcję sekretarza stanu ds. bezpieczeństwa w tzw. rządzie GG. Odpowiadał m.in. za przeprowadzenie Akcji AB, w wyniku której Niemcy zamordowali kilka tysięcy przedstawicieli polskiej inteligencji. W hierarchii niemieckich dygnitarzy w GG zajmował on drugie miejsce za Hansem Frankiem.

Han Frank

Polskie Państwo Podziemne już pod koniec 1942 roku zaczęło przygotowywania do zamachu. Akcję przeprowadzić mieli żołnierze krakowskiej sekcji oddziału specjalnego Armii Krajowej „Osa”-„Kosa 30”. Do likwidacji Krügera wyznaczono sześciu żołnierzy pod dowództwem por. Edwarda Madeja ps. Felek.

Nie ten Krüger

Początkowo jednak podziemie namierzyło nie tego Krügera... Dopiero pojawienie się w Krakowie ppor. Aleksandra Kunickiego ps. „Rayski”, szefa wywiadu „Osy”-„Kosy 30”, przyniosło przełom w sprawie. Kunicki poprawnie zidentyfikował Krügera i zbadał drogę, którą pokonywał on swoim otwartym mercedesem z Wawelu, gdzie mieszkał, do gmachu Akademii Górniczo-Hutniczej, gdzie miał swoje biuro. Pewną komplikacją dla zamachowców był fakt, że kierowca Wyższego Dowódcy SS i Policji w GG jeździł na zamianę jedną z trzech tras.

W związku z tym AK postanowiła przeprowadzić akcję likwidacyjną jak najbliżej Wawelu. Ten rejon Krakowa pełen był niemieckich urzędów (pilnowanych przez duże siły), dlatego nazywano go „dzielnicą niemiecką”.

Akcja przeprowadzona została o ósmej rano przy skrzyżowaniu ul. Wygoda oraz al. Krasińskiego. Akowcy mieli obrzucić samochód Krügera granatami (tzw. Filipinkami), które na potrzeby tej akcji specjalnie wzmocniono.

Dymiąca jezdnia

„Wykonawcy ściskali w rękach przekazane im uprzednio przez łączniczki wielkie bukiety kwiatów, w których sprytnie ukryto „Filipinki”. (…) Czekali prawie dwie godziny. Na kilkanaście minut przed dziesiątą, gdy już byli niemal pewni, iż w tym dniu Krueger się nie pojawi, jeden z wykonawców, Jędrek”, dojrzał, że stojący w zasięgu jego wzroku „Stanisław” powiewa trzymaną w ręku chusteczką. (…) Z odległości mniej więcej stu metrów dostrzegli siedzącego we wnętrzu odkrytego wozu Kruegera” – pisał Aleksander Kunicki w książce „Cichy front”.

Czytaj też:
AK atakuje w Berlinie

Gdy auto niemieckiego zbrodniarza zbliżyło się na odpowiednią odległość, polscy żołnierze jeden po drugim zaczęli rzucać granaty.

„Jezdnia zadymiła, w budynku szkoły sypnęły się szyby, w powietrzu zawirowały kamienie. Mercedes Kruegera, tyłem wlokąc się po jezdni, dobrnął do jej krawężnika i tam znieruchomiał” - pisał Aleksander Kunicki.

Potężne eksplozje momentalnie zaalarmowały stacjonujących w pobliżu niemieckich żołnierzy. Zamachowcy znaleźli się pod silnym ostrzałem i nie byli w stanie zbliżyć się do auta Krügera, by upewnić się, że ich cel nie żyje. Wszystkim udało się jednak bezpiecznie ewakuować.

Prasa podziemna triumfowała, informując o udanej akcji. Nie była to jednak prawda. Krüger przeżył zamach, choć najprawdopodobniej został w nim ranny. Mimo fiaska, o akcji było bardzo głośno w polskim społeczeństwie. Z raportów gestapo wynika też, że niemieccy urzędnicy pracujący w okupacyjnych instytucjach przestali się czuć bezpiecznie.