Nie używałbym w tym kontekście słowa sojusz. Watykan i USA miały zbieżne cele - pokojowe zakończeniu komunizmu i jak najszersze poszanowanie praw człowieka. Siłą rzeczy Polska i blok wschodni skupiały ich uwagę. Współpraca między obydwoma przywódcami rozpoczęła się zanim spotkali się twarzą w twarz. Wspomniane spotkanie nastąpiło po wielu wizytach amerykańskich dyplomatów, ze szczególnym uwzględnieniem zabiegów byłego wiceszefa CIA Vernona Waltersa.
Co ciekawe, wszyscy ci wysłannic byli katolikami. Przypadek?
Rzeczywiście, to dosyć intrygujące, że każdy z nich był katolikiem. Wśród wysłanników znaleźli m.in. William Casey, wówczas szef CIA, czy Richard V. Allen, ówczesny doradca ds. bezpieczeństwa narodowego. Niewątpliwie był to czynnik sprzyjający współpracy, ponieważ Watykan był do nich siłą rzeczy lepiej usposobiony. Reagan, choć sam nie był katolikiem, miał doskonałe relacje z czołowymi katolikami w USA, szczególnie zaś z kardynałem Josephem Krolem z Filadelfii, który miał polskie korzenie.
W kontekście współpracy Reagana z papieżem bardzo często pojawia się CIA. Czy Jan Paweł II był pierwszym papieżem, który był regularnie informowany przez amerykański wywiad o sytuacji za żelazną kurtyną?
Nie można mieć co do tego stuprocentowej pewności, w końcu CIA ma swoje sekrety, ale można śmiało podejrzewać, że papież Polak był pierwszą głową Kościoła, która otrzymywała informacje z tak wysoko postawionych źródeł. Wiemy, że Ronald Reagan wydał instrukcje, zobowiązujące odpowiednie organy do regularnego dostarczania papieżowi danych wywiadowczych, aby miał on kompletny obraz tego, co się dzieje w bloku wschodnim i by orientował się w zamierzeniach Moskwy w sprawie Polski. To było naprawdę niesamowite, tym bardziej, że Jan Paweł II był wtajemniczany w sprawy wojskowe - wiedział na przykład na bieżąco gdzie znajdują się sowieckie rakiety. Bardzo rzadko zdarza się, by tak potężny zastrzyk danych wywiadowczych udostępniać głowie innego państwa.
Jakie były najważniejsze owoce tej współpracy?
Absolutnie najważniejszą rzeczą było to, że obu przywódcom udało się utrzymać przy życiu Solidarność w chwilach najgorszych represji.
Po latach dowiedzieliśmy się, że Amerykanie wydali na to 50 mln dolarów.
Czytaj też:
Wydał Moskwie dziesiątki agentów Zachodu. Wpadł przez Polaka
To nie była tylko kwestia pieniędzy. Solidarność dostała przecież mnóstwo sprzętu, m.in. radiowego i drukarskiego. Część amerykańskiej pomocy docierała do Polski kanałami związków zawodowych, a cześć kanałami kościelnymi. Niepowodzenie represji władz PRL wobec Solidarności było ogromnie istotne i w zasadzie było niezwykłe. Trzeba pamiętać, że był to pierwszy przypadek w historii komunizmu, gdy zupełnie nie powiodła się próba przywrócenia kontroli nad wierzgającym społeczeństwem. Do polskich komunistów i sowieckiego politbiura doszło w końcu, że nie da się rządzić Polską bez pewnych ustępstw na rzecz opozycji. Gdy tylko jednak do takich ustępstw doszło, to szybko okazało się, że nie da się już zatrzymać tego procesu. Utrzymanie przy życiu Solidarności, a co za tym idzie także i nadziei na wolność, było kluczowe w procesie rozpadu komunizmu. Właśnie to zawdzięczamy Janowi Pawłowi II i Ronaldowi Reaganowi.