„Oryginalna to była, na uwagę, szacunek i podziw nawet zasługująca budowla” – pisał o unii lubelskiej Paweł Jasienica w swoim trzytomowym dziele „Rzeczpospolita Obojga Narodów”. „Państwo składające się z dwóch równorzędnych politycznie prowincji wkrótce miało znowu powiększyć swój obszar, czyniąc nabytki na korzyść Litwy, przybliżyć się do oszałamiającej liczby miliona kilometrów kwadratowych” – dodawał. Tak się stało, choć dopiero w roku 1619, po podpisaniu z Moskwą rozejmu w Dywilinie. Z kolei prof. Władysław Konopczyński o sejmie lubelskim napisał: „Nigdy w dziejach odrębne narody nie zawarły trwalszego ślubu przy mniejszym zastosowaniu nacisku. Stało się wedle życzenia setek tysięcy, z ujmą tylko dla garści uprzywilejowanych i dla ich pychy. [...] Zaszła tu nie drobna zmiana administracyjna [...], ale akt wielkiej dziejowej doniosłości”.
To właśnie unia lubelska była, kilkadziesiąt lat później, inspiracją dla brytyjskiego parlamentu, który w trakcie panowania Elżbiety I, opracowywał założenia unii Anglii i Szkocji.
Geneza unii z Litwą sięga 1385 r. i rozpoczęła się w Krewie (choć niektórzy historycy podają, że faktycznym miejscem podpisania ówczesnej unii był także Lublin). Pod koniec XIV w. Polskę i Litwę połączyła osoba króla, Władysława Jagiełły. Od tamtej chwili też trwały na polskim dworze dyskusje nad włączeniem Litwy do Korony. To jednak nigdy nie nastąpiło – ani unia w Krewie, ani kolejne unie personalne, a także finalnie realna unia lubelska nie miały na celu wchłonięcia Litwy przez Polskę.
W oczekiwaniu na dziedzica – unia realna, a nie personalna
Trzy żony Zygmunta Augusta - dwie siostry z rodu Habsburgów - Elżbieta, a później Katarzyna, a także Barbara Radziwiłłówna nie dały mu dziedzica.
Jagiellonowie i Habsburgowie przed ołtarzem
Bezpotomne panowanie króla rodziło obawy, że po jego śmierci sojusz z Litwą szybko się rozpadnie. Szansą na utrzymanie przymierza była bardziej ścisła unia, która łączyłaby oba kraje czymś więcej, niż tylko osobą monarchy.
Debatę na temat unii realnej rozpoczęto na sejmie w Lublinie w styczniu 1569 r. Zarówno sejm koronny, jak zwołany jednocześnie sejm litewski obradował 6 miesięcy. Po burzliwych obradach, w trakcie których część litewskich magnatów opuściła miejsce obrad, 1 lipca przyjęto akt unii, który sporządzono kilka dni wcześniej, 28 czerwca.
Rzeczypospolita Obojga Narodów miała odtąd jednego władcę i jeden sejm, a także prowadziła wspólną politykę zagraniczną i obronną oraz posiadała jednakową monetę z zastrzeżeniem, że każde państwo biło własną – na litewskiej monecie znajdowała się Pogoń, a na polskiej Orzeł. Ponadto unia zabezpieczała odrębność urzędów, sądownictwa, wojska oraz języków urzędowych. Litwinom gwarantowała niepodważalność nadań królewskich i zachowanie tytułów, dostojeństw oraz urzędów centralnych przy zagwarantowaniu równości Wielkiego Księstwa wobec Korony. Zarówno Polakom jak Litwinom zezwalała na nabywanie ziemi w całym państwie.
Ruski poseł donosił Iwanowi Groźnemu: „unia ta polega na tym, że wszystkie prowincje stanowić będą jedno”. Moskwa miała się czego obawiać – od tamtej chwili, atakując Litwę, musiała się liczyć także z odpowiedzią ze strony Korony.
Nie wszystkim Litwinom podobała się idea unii lubelskiej. „Nie bez pokrzywdzenia Litwinów została zawarta” – pisał w pamiętniku Jerzy Radziwiłł, biskup wileński, kardynał, a później biskup krakowski. Trzeba jednak przyznać, że to właśnie litewska magnateria znacząco skorzystała na unii z Koroną. „Jego obywatele [Księstwa Litewskiego; dop. red.] poczuwali się do odrębności narodowej, którego to prawa nikt pod słońcem im nie zaprzeczał, odczuwali swój własny litewski patriotyzm. (…) Nigdy żaden z nich od Litwy się plecami nie odwrócił, nie zaparł się jej. (…) Językiem urzędów i prawa, językiem państwowym pozostawał w Wilnie ruski, prabiałoruski – powiedzielibyśmy dzisiaj” – pisał Jasienica.
Zygmuntowi Augustowi nie było dane długo cieszyć się ścisłym przymierzem Korony i Litwy – zmarł w 1572 r. nie zostawiając potomka. Unia Polski i Litwy jednak przetrwała, aż do trzeciego rozbioru w 1795 r.