Maciej Pieczyński: Stwierdził pan, że działalność Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej pod kierownictwem Wołodymyra Wiatrowycza zmierzała w „niewłaściwym kierunku”. Co ma pan do zarzucenia swojemu poprzednikowi?
Anton Drobowycz: Z uwagi na etykę zawodową postaram się odpowiedzieć w możliwie wyważony sposób. Przede wszystkim jestem człowiekiem o poglądach liberalnych. Daleki jestem od radykalizmu przypisywanego Wołodymyrowi Wiatrowiczowi w Polsce. Uważam, że w kwestii pamięci historycznej trzeba stawiać na dialog z przedstawicielami różnych opcji. Tego wcześniej zabrakło. Dobrym przykładem jest kwestia dekomunizacji. Mój poprzednik nie był zbyt otwarty na dyskusję ze środowiskami artystów, ludzi kultury, którzy postulowali, by zamiast demontować pomniki słusznie minionej epoki, przekazać je np. do muzeum.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.