Potęga nazistowskich Niemiec miała się wyrażać nie tylko poprzez zaawansowanie technologiczne, armię i gospodarkę, ale również poprzez sztukę i architekturę. Niemcy potrzebowały własnego stylu i wymownej symboliki. Wszystko miało być monumentalne i wyrażać siłę.
W 1935 r. Hitler podczas przemówienia w Norymberdze potępił szereg kierunków w sztuce, m.in. ekspresjonizm, kubizm, dadaizm, a nawet Bauhaus (za jego powiązania z komunizmem). Wkrótce, z jego polecenia, zaczęto przygotowywać wystawę, na której miano pokazać wzorcowe dzieła sztuki, wyrażające „myśl niemiecką”. Sprawą miał się zająć ulubiony malarz Hitlera, Adolf Ziegler, prezes Izby Rzeszy ds. Sztuk Plastycznych. Inspiracje, z których miała czerpać sztuka nazistowska to klasyczna sztuka antyczna (idealne proporcje ciała) i realizm. Hitler uznawał także twórców niemieckiego renesansu i XVII-wieczną sztukę holenderską.
Jednocześnie, obok przygotowania wzorcowej wystawy w Domu Sztuki Niemieckiej, powstać miała wystawa dzieł „zakazanych”. Nazwano ją Wystawą Sztuki Zdegenerowanej i otwarto 19 lipca 1937 r. w Monachium. Eksponaty potrzebne na tę wystawę „zbierał” m.in. jeden z handlarzy dzieł sztuki, Hildebrand Gurlitt (w 2012 r. w domu jego syna odkryto zrabowane dzieła sztuki, których wartość szacuje się na około miliard euro; wiele ze znalezionych dzieł nie została jeszcze zbadana i oddana właścicielom). Dzieła „zdegenerowane” wisiały dotąd w muzeach w całych Niemczech, powszechnie podziwiane. Dzięki staraniom Zieglera wszystkie trafiły do Monachium. Tam miały zostać zbiorowo ośmieszone i wyszydzone.
Co ciekawe, przed rokiem 1937 wielu nazistów kolekcjonowało dzieła, które później trafiły na listę dzieł niegodnych. Joseph Goebbels, jak wielu innych hitlerowców, kolekcjonował dzieła sztuki współczesnej. Heinricha Himmlera interesowały tajemnicze, ponure, stare niemieckie dzieła, a Alfred Rosenberg, uwielbiał sielankowe, romantyczne pejzaże ukazujące skromnych rolników, wiejskie życie i urodziwe panienki o blond włosach.
Hitlera napawał obrzydzeniem gust każdego z nich. Odrzucał impresjonizm, ekspresjonizm, wiejską sielankę. Zdaniem przywódcy III Rzeszy, to nie była porządna sztuka, którą może się zachwycać poważny Niemiec.
Wystawa Sztuki Zdegenerowanej przyciągnęła do Monachium ponad 2 mln widzów. Zgromadzono na niej 650 eksponatów twórców sztuki współczesnej. Obrazy, rysunki i rzeźby rozmieszczono nieskładnie, podpisując celowo w szyderczy sposób. Obrazy wyjęto z ram. Obok dzieł sztuki umieszczono rysunki wykonane przez osoby niepełnosprawne i umysłowo chore, co miało je bardziej zdyskredytować. Wszędzie rozmieszczono propagandowe plakaty i slogany, które jednoznacznie wskazywały, co należy myśleć o pokazywanych tam dziełach.
Jednak nawet dzieła określane jako śmieszne i niepoważne były potrzebne. Niemcy stworzyli – na poziomie państwowym – obrót skradzionymi dziełami sztuki. Była to dla nich żywa gotówka. Dzieła nieuznawane w Niemczech miały za granicą ogromną wartość, więc je sprzedawano. Joseph Goebbels napisał w pamiętniku: „Mamy nawet nadzieję zarobić na tych śmieciach”. Tylko w czerwcu 1939 r. na aukcji Fischera w Lucernie sprzedano 125 arcydzieł. Szacuje się, że łącznie sprzedano lub zniszczono około 16 tys. dzieł – tylko tych pochodzących z Niemiec. Dziesiątki tysięcy innych, po wrześniu 1939 r., zostało zrabowanych przez Niemców ze wszystkich terenów okupowanych, również z Polski.