Generał Władysław Sikorski mówił do generała Mariana Kukiela: „Gdy miałem ten układ podpisać i walczyłem ze sobą, czy odczekać jeszcze, słyszałem jakby szept tysięcy ust: spiesz się, ratuj!”. Sikorski wiedział, że układ z Sowietami wielu się nie podoba, ale rozumiał, że tylko w ten sposób uratuje tysiące przetrzymywanych w ZSRS Polaków.
Brytyjskie naciski
Niemiecka ofensywa na Związek Sowiecki, która rozpoczęła się w czerwcu 1941 roku (operacja „Barbarossa”) ucieszyła wielu zachodnich przywódców. Brytyjski premier, Winston Churchill był przekonany, że Rzesza nie będzie w stanie prowadzić długotrwałej wojny na dwa fronty, co ostatecznie pozwoli ją pokonać. Dla Polski wojna niemiecko-sowiecka była szansą na odzyskanie suwerenności. Jeszcze w tym samym miesiącu Churchill zapowiedział, że „państwo podejmujące z determinacją walkę przeciwko III Rzeszy, wspólnemu wrogowi wszystkich narodów, staje się automatycznie, bez zastrzeżeń, brytyjskim sojusznikiem”. To dawało Polakom nadzieję. Jednocześnie zaś Stany Zjednoczone zaoferowały Sowietom pomoc w walce z III Rzeszą.
Jak podkreśla Piotr Korczyński na portalu Polska-zbrojna: - powszechnie sądzono wtedy, iż Armia Czerwona nie sprosta Wehrmachtowi i rozsypie się całkowicie pod jego uderzeniem. Wiele na to wskazywało po pierwszych bitwach granicznych. Ostateczne zwycięstwo nad Niemcami, podobnie jak w I wojnie światowej, miało przynieść rozstrzygające uderzenie aliantów na Zachodzie. Najważniejsze było, że ogromne armie niemieckie związały się walką na Wschodzie, więc Rosji należało udzielić wszelkiej pomocy i poparcia.
Brytyjczycy bardzo potrzebowali sojuszników. Już 12 lipca 1941 roku w Moskwie został podpisany układ pomiędzy Wielką Brytanią a Związkiem Sowieckim. Podpisy złożyli pod nim Wiaczesław Mołotow i ambasadora brytyjski w ZSRS, Stafford Cripps.
Przebywający od czerwca 1940 roku w Londynie Polski Rząd na uchodźstwie zaczął zastanawiać się nad rewizją dotychczasowego stanowiska wobec Sowietów. W przemówieniu radiowym premier, generał Sikorski stwierdził, że stosunki z Moskwą mogą ulec polepszeniu, jednak pod warunkiem uznania przez Sowietów granicy ustalonej w traktacie ryskim z 1921 roku oraz wypuszczenia z więzień i obozów przetrzymywanych tam Polaków. Był to początek rozmów pomiędzy Polską a Związkiem Sowieckim. Pośrednikiem w negocjacjach został minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Anthony Eden.
Do pierwszego spotkania doszło w budynku brytyjskiego MSZ (Foreign Office), 5 lipca 1941 roku. Z polskiej strony wzięli w nich udział Władysław Sikorski i minister spraw zagranicznych, August Zaleski, a po stronie sowieckiej ambasador ZSRS w Londynie, Iwan Majski. Kolejne rozmowy toczyły się 11 lipca, w czasie których wypracowano pięć punktów:
1. Rząd sowiecki miał wypowiedzieć traktaty podpisane z Niemcami z sierpnia i września 1939 r.
2. Miała nastąpić normalizacja stosunków między obydwoma rządami i akredytacja polskiego ambasadora w Moskwie.
3. Polska zobowiąże się współpracować we wspólnej walce przeciwko Niemcom.
4. Nastąpi utworzenie specjalnej Armii, jako oddzielnej jednostki na terytorium radzieckim, która mogłaby być przeniesiona gdzie indziej, jeśliby sobie tego strona polska życzyła, a dokładny status Armii Polskiej odpowiadałby statusowi Polskich Sił Zbrojnych w Zjednoczonym Królestwie Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii.
5. Nastąpić miało zwolnienie internowanych żołnierzy polskich i więźniów politycznych”.
Pomimo wcześniejszych deklaracji generała Sikorskiego, podczas rozmów z Majskim nie pojawiła się kwestia wschodniej granicy Polski. To wywołało ogromną burzę w polskim rządzie. Do dymisji podało się trzech ministrów: generał Kazimierz Sosnkowski, August Zaleski i Marian Seyda. Negatywnie wobec porozumienia z Sowietami wypowiedział się także prezydent, Władysław Raczkiewicz. W proteście wobec Sikorskiego rozwiązano Radę Narodową RP, która pełniła funkcję parlamentu na uchodźstwie. Sikorski postanowił jednak, że nie ugnie się pod presją i doprowadzi negocjacje do końca. Na premiera naciskał zresztą rząd brytyjski, który chciał jak najszybciej mieć „z głowy” kwestię ugody pomiędzy Polakami i Sowietami.
Ocaleni Polacy
30 lipca 1941 roku generał Sikorski i ambasador Majski podpisali w Londynie porozumienie, które od ich nazwisk nazwano układem Sikorski-Majski. Polski prezydent Raczkiewicz odmówił parafowania paktu, nie został on także ogłoszony w Dzienniku Ustaw – pozostawał on więc, oficjalnie, niewiele wnoszącym dokumentem. To jednak nie miało dla Sowietów większego znaczenia.
Stosunki dyplomatyczne z Moskwą zostały, de facto, nawiązane. Do stolicy ZSRS przybył 4 września ambasador, Stanisław Kot. Ponadto, co najważniejsze, w dodatkowym protokole Sowieci zobowiązali się do udzielenia amnestii wszystkim przebywającym na ich terytorium Polakom.
Słowo „amnestia” przeznaczone raczej dla przestępców wywoływało wtedy wiele sprzeciwu – Polacy, których Sowieci masowo mordowali, nic złego przecież nie zrobili. Niemniej, to właśnie ten protokół dodatkowy umożliwił wyzwolenie dziesiątek tysięcy Polaków, którzy wraz z Armią generała Władysława Andersa mogli opuścić „nieludzką ziemię”. Pułkownik Antoni Łapiński wspominał później ten dzień: „Dla nas to był cud, to było jak zmartwychwstanie, ale przede wszystkim była to dodatkowa kromka chleba. Niewyobrażalny skarb dla cierpiących głód”.
Sikorskiemu zarzucano, że negocjował zbyt słabo. Sowieci znajdowali się wówczas w złym położeniu na froncie i byli skłonni do ustępstw. Sikorski miał tego nie wykorzystać, nie wyczuć odpowiedniej chwili. Dużą gorycz wywoływała zwłaszcza kwestia wschodniej granicy. Sikorski nie dostał od Sowietów żadnych gwarancji na temat jej przebiegu. Jednak, czy gdyby je dostał, to Polska mogłaby liczyć na to, że Stalin dotrzyma słowa i pozwoli Polakom zachować granicę ustaloną w roku 1921?