Kazimierz Sprawiedliwy. Książę, który lubił biesiady

Kazimierz Sprawiedliwy. Książę, który lubił biesiady

Dodano: 
Jan Matejko, Kazimierz Sprawiedliwy
Jan Matejko, Kazimierz Sprawiedliwy Źródło: Wikimedia Commons
Łukasz Ćwikła: Jak zamiłowanie władców do biesiad widzieli polscy dziejopisowie? Przyjrzyjmy się kilku ciekawym opisom.

Polskie kroniki średniowieczne są interesującym źródłem do poznania dziejów naszego państwa i panowania kolejnych władców. Oczywistym jest, że należy je czytać, wykazując uzasadniony krytycyzm i z dystansem podchodzić do pewnych kronikarskich sformułowań oraz opinii.

Biesiady na kartach kronik

Na kartach tych dzieł często znajdujemy informacje na temat życia dworskiego, tj. biesiad, zabaw, życia obozowego czy w końcu spotkań monarszych, by przywołać w tym miejscu słynną pielgrzymkę Ottona III do Gniezna, której uwieńczeniem były „prawdziwie królewskie i cesarskie biesiady” – jak poinformował nas Anonim tzw. Gall. Można zatem zadać retoryczne pytanie, który z władców nie lubił tego typu odskoczni od codziennych trudów prowadzenia, bardzo często złożonej i z pewnością wyczerpującej, polityki wewnętrznej i zagranicznej? Być może małym wyjątkiem od tej reguły był Bolesław Krzywousty, który „ponad ucztowanie i pijatykę, przekładając rycerskie rzemiosło i łowy, pozostawił starszych z całym tłumem przy biesiadzie, [a sam] z niewielkim orszakiem udał się w lasy na łowy”. Niemniej jednak Gallowa kreacja swego chlebodawcy wydaje się zrozumiała i chyba nie może dziwić.

Śledząc polskie kroniki, odwołajmy się zatem do kolejnego rodzimego dzieła, tym razem pióra Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Na kartach kroniki spotykamy postać Kazimierza Sprawiedliwego, którego kronikarz określił nawet jako „gospodarza biesiadników”. W ten sposób Kadłubek dał nam do zrozumienia, że sam przebywał często w otoczeniu księcia i to właśnie na biesiadach czy grze w kości, wśród oddanego rycerstwa, czemu wtórowała muzyka i śpiewy. Kazimierz zapewne często oddawał się tego typu przyjemnościom. Możemy domyślać się, jaki był stosunek dziejopisarza do tego typu rozrywek, toteż jego zadaniem było swoiste usprawiedliwianie księcia. W tym kontekście interesujący jest następujący opis:

„Któż by nie wiedział, że nałóg ucztowania nieprzyjacielem jest zacności? Biesiada bowiem, z nazwy i z rzeczy podszywając się pod uprzejmość gospodarza, zwabia cnoty, upaja je, ba, zatruwa! Ten natomiast pod osłoną jakowejś dobroduszności nie tylko hucznych uczt nie unika, lecz coraz częściej urządza bardzo okazałe i wystawne biesiady, a to z wielu powodów. Pierwszy to, aby z odurzonych umysłów innych ludzi dowiedzieć się, jakich zalet jemu samemu brakuje. Roztropność bowiem doświadcza się w zetknięciu z głupotą, tak jak głupota jest osełką dla cnoty. Bo gdy mądry przychwyci głupiego na głupstwie, sam stanie się mądrzejszy. Po wtóre, aby poznać sądy innych o sobie. Swobodnym bowiem zwie się Bakchus i swobodne o wszystkim ogłasza zdanie. Po trzecie, aby od spojonych gości wydrzeć skrycie przeciwko sobie knowane zasadzki, których nie może wydobyć od trzeźwych. Albowiem opilstwo włamuje się do skarbca duszy, aby otwarcie wyjawić tajemnicę strzeżoną w trzeźwości [...]”.

Śmierć Kazimierza Sprawiedliwego, rys. K.F. Pillati

Widać wyraźnie, że Mistrz Wincenty w sposób uczony stara się nieco rozmyć skłonność księcia do trunków i uczt. Prowadzi więc swoją narrację w ten sposób, aby z wady uczynić zaletę (książę może i lubi zakrapiane uczty, ale czyni to w pewnym określonym celu – wówczas może dowiedzieć się chociażby tego, co myślą o nim inni itd.).

Z motywem uczty powiązany jest również kres ziemskiej wędrówki księcia. W kronice czytamy:

„Gdy więc cały dzień świętego Floriana poświęcił Panu spędzając go to na nabożeństwie, to na modlitwie, to na dziękczynieniu, nazajutrz wyprawił świetną biesiadę dla książąt, wielmożów i pierwszych w królestwie. Oprócz biesiady wiele powodów pobudzało ich do wesela: najpierw – odniesione wszędzie nad nieprzyjacioły tryumfy, po wtóre – to, iż po tak niebezpiecznych trudach książę był zdrów i cały, po trzecie – tak jego własny, jak i przyjaciół bezpieczny pokój, po czwarte – świąteczna błogość przeżywanego powodzenia [...]. Kiedy wszyscy wszędy się weselili – książę, ta jedyna – ta osobliwa gwiazda ojczyzny, gdy zadawał właśnie pewne pytania biskupom o zbawienie duszy, wychyliwszy maleńki kubek – na ziemię się osunął i ducha wyzionął. Nie wiadomo, czy zgasł tknięty chorobą, czy trucizną”.

Pomijając w tym miejscu faktyczną przyczynę śmierci władcy, należy stwierdzić, że choć nadeszła ona niespodziewanie, to na pewno w okolicznościach, które – biorąc pod uwagę spostrzeżenia sformułowane wyżej – nie budzą zaskoczenia. Książęce zamiłowanie do biesiad pozostało z nim aż do ostatnich jego chwil.

Źródła:
Anonim tzw. Gall, Kronika polska, tłum. R. Grodecki, wstęp i oprac. M. Plezia, Wrocław 2003.
Mistrz Wincenty zwany Kadłubkiem, Kronika polska, tłum i oprac. B. Kürbis, Wrocław 2003.

Literatura:
Barański M.K., Dynastia Piastów w Polsce, Warszawa 2016.
Dąbrowski J., Dawne dziejopisarstwo polskie (do roku 1480), Wrocław 1964.
Dobosz J., Kazimierz II Sprawiedliwy, wyd. 2, Poznań 2014.

Autorem tekstu jest dr Łukasz Ćwikła, adiunkt w Katedrze Historii Średniowiecznej Wydziału Filozoficzno-Historycznego na Uniwersytecie Łódzkim.

Czytaj też:
Średniowieczna kronika kryminalna
Czytaj też:
Upadek "Testamentu Krzywoustego", czyli zjazd w Łęczycy roku 1180

Źródło: DoRzeczy.pl