Zjazd polskich dostojników świeckich i duchownych mający miejsce w 1180 roku w Łęczycy wydaje się, że obecnie nie budzi większego zainteresowania pośród osób zajmujących polskim średniowieczem. Zauważmy jednak, że w XIX stuleciu zainteresował on naszego wybitnego malarza historycznego, Jana Matejkę na tyle, że uznał za stosowane poświęcić mu swój pędzel tworząc obraz o tym wydarzeniu i włączając go do jednego z dwunastu dzieł malarskich z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”. Tym samy uznał, że zjazd ten miał istotny wpływ na rozwój naszego kraju w początkach jego istnienia, a tym bardziej w tak trudnym czasie jak rozbicie dzielnicowe.
Zapewne inspiracją dla malarza były słowa zapisane przez wybitnego XIX-wiecznego historyka, Józefa Szujskiego, przyjaciela malarza, z którym razem przebrani za węglarzy wozili broń powstańcom styczniowym. Uczony zapisał: „Kazimierz Sprawiedliwy był królem po myśli duchowieństwa, które go wyniosło. Synod łęczycki (1180 r.), (...) określił wymagania książęcego prawa, zabezpieczył duchowieństwu dziedziczne posiadanie wyposażenia duchownego. Papież, a następnie i cesarz uznali seniorat jego linii”. Dodajmy na marginesie, że jednak historyk negatywnie ocenił zapadłe wówczas decyzje w zakresie ograniczenia prawa książęcego na rzecz Kościoła. Czy w istocie ów łęczycki zjazd był tak ważny, a jeżeli tak, to dla kogo?
Walka o tron w Krakowie
Malarskiemu dziełu Matejki przyjrzymy się na koniec tej opowieści. Teraz spróbujmy rozwinąć bliżej owe słowa uczonego.
Zjazd w Łęczycy miał miejsce za panowania Kazimierza Sprawiedliwego, który już wówczas tytułował się księciem Polski (dux Polonie). To najmłodszy z synów Bolesława Krzywoustego. Nie został on uwzględniony nawet w jego ustawie sukcesyjnej, znanej powszechnie jako „Testament Krzywoustego”. Dlaczego? Prawdopodobnie był pogrobowcem, aczkolwiek ostatnio uważa się, że urodził się zaraz przed śmiercią ojca.
W okresie, o którym traktuje ten szkic, żyli jeszcze starsi uprawnieni zgodnie z testamentem Bolesława III do wielkoksiążęcej władzy w Polsce. To, że Piastowie są panami przyrodzonymi było jasne dla wszystkich, natomiast kto będzie princepsem już wówczas wcale nie było takie pewne, choć być powinno. Ot, choćby trzeci w kolejności z żyjących jeszcze synów Bolesława Krzywoustego, Mieszko III, najstarszy w rodzie Piastów. To on według testamentu powinien być księciem zwierzchnim w czasie, kiedy odbywał się Zjazd w Łęczycy i dzierżyć tron w Krakowie, który był symbolem władzy w Polsce. A jednak nie był, choć chciał być bardzo i nawet wcześniej był.
Po śmierci starszego brata Bolesława Kędzierzawego w roku 1173 Mieszko III zasiadł na krakowskim stolcu. Jego rządy obecnie przez historyków różnie są oceniane. Jedni idąc za zapisami kroniki Mistrza Kadłubka uznają, że pragnął przywrócić stare porządki, gdzie liczy się tylko i wyłącznie władza książęca, czyli oczywiście jego. Inni dowodzą, jak zauważa Marek Urbański, że „Mieszko nie był rzecznikiem przywrócenia starych porządków, lecz gruntownej jej reformy – odmiennej co prawda od oczekiwań możnych duchownych i świeckich, bo utrzymanej w duchu skrajnie centralistycznym”.
Jakbyśmy tych hipotez nie odczytywali, to jednak działania Mieszka Starego jako princepsa były zbyt gwałtowne, a mówiąc wprost, był władcą uciążliwym, który nawet psuł system monetaryny. Wówczas już jednak rosły w siłę dwa stany – możnowładztwo i duchowieństwo. Musiała zatem powstać wobec niego opozycja. Przewodzi jej biskup krakowski Gedko, który skupia wokół siebie znaczne grono panów małopolskich, ale nie tylko (siła tych stanów w końcu XII stulecia była już tak wielka, że mogli oni nawet „wymienić” sobie księcia. Ba, wcześniej nawet wygnali króla – Bolesława Śmiałego (Szczodrego)).
Staje przeciwko princepsowi także, o dziwo, jego pierworodny syn Odon, a także najstarszy po Mieszku z Piastów, Bolesław Wysoki – syn pierwszego księcia seniora wymienionego w „Testamencie”, Władysława Wygnańca. Zbyt silny skład, by najstarszy Piastowic mógł dać im radę.
Bunt, a właściwie zamach stanu, ogarnia dwie główne dzielnice, Małopolskę i Wielkopolskę. Uchodzi zatem senior z Krakowa i chroni się u swego śląskiego imiennika Mieszka Plątonogiego, bowiem w tym samym czasie Odon zajmuje dziedziczną dzielnicę ojca, Wielkopolskę.
Możni powołują na krakowski tron, pozostającego dotychczas w cieniu, zasiadającego w Sandomierzu, brata Mieszka III Kazimierza, nazwanego później Sprawiedliwym. Najmłodszy z synów Krzywoustego zajmuje Kraków w roku 1177. Dlaczego akurat jego uznano za godnego władzy w dzielnicy senioralnej? Jak zauważa biograf księcia Józef Dobosz, „w bezpośrednio podległym mu księstwie mógł liczyć na grono oddanych i wypróbowanych stronników, którzy zaliczali się do elity możnowładczej państwa piastowskiego. (…) Być może, że owa popularność rosła wraz z utratą zaufania do rządzącego w Krakowie Mieszka”.
A właśnie, co dalej z Mieszkiem Starym? Niestety, jego chwilowy „opiekun” zostaje niejako przekupiony przez Kazimierza II kasztelanią bytomską i oświęcimską, więc ten pozbywa się niewygodnego krewnego. Mieszko uchodzi najpierw do Czech, a później do Niemiec, gdzie zabiega o pomoc u cesarza Fryderyka Barbarossy. Nie otrzymuje jej, ale stary książę wróci jeszcze do kraju i zasiądzie ponownie na krakowskim tronie. Mieszko mógł się czuć zdradzonym przez młodszego brata, choć według Kadłubka, Kazimierz obejmował krakowski tron niechętnie, niejako z musu. Pamiętajmy jednak, że Mistrz Wincenty był protegowanym Kazimierza, więc pisał o nim tylko dobrze.
Zjazd w Łęczycy i jego znaczenie
Kazimierz Sprawiedliwy był władcą posługującym się całkiem odmienną wizją rządów od starszego brata. Zaczyna bacznie patrzeć w stronę elit świeckich i duchownych, zyskując w nich zaplecze polityczne. Poza tym, jak pisze Wincenty Kadłubek, „zrywa pęta niewoli, kruszy jarzmo poborców, znosi daniny, wprowadza ulgi podatkowe; ciężary nie tyle zmniejsza, co zupełnie usuwa, daniny i służebności znieść każe”.
Kazimierz miał teraz pod swoja władzą ziemię krakowską i sandomierską, sieradzko-łęczycką, kaliską i gnieźnieńską, a także sprawując opiekę nad chorowitym Leszkiem, synem Bolesława Kędzierzawego, Mazowsze i Kujawy. Teraz tylko musiał uzyskać prawne potwierdzenie zwierzchniej władzy w Polsce. Nie był przecież najstarszym w piastowskim rodzie, zatem nie mógł rościć sobie prawa do pełnienia roli seniora. Mówiąc wprost: zdobył władzę w sposób nielegalny, musiał więc znaleźć sposób aby starsi Piastowice, a szczególnie wygnany Mieszko, przy sprzyjającej okazji nie upomnieli się o wielkoksiążęcy tron.
Kazimierz zwołuje zatem w 1180 roku najbardziej liczące się osoby w Polsce dzielnicowej, aby stawili się w Łęczycy. Lista obecnych jest bardzo długa. Przybywają wszyscy biskupi na czele z arcybiskupem gnieźnieńskim oraz książęta i możnowładcy. Zjazd ten, czy jak nazywają inni synod, miał zatem charakter ogólnopolski. Wówczas, jak zauważa Jerzy Wyrozumski, „za cenę ustępstw na rzecz Kościoła w postaci zniesienia ius spolii (prawo księcia do ruchomości po zmarłym biskupie) oraz ograniczenia nadużyć w korzystaniu z podwodów i tzw. stacji w dobrach kościelnych uzyskał według wiarygodnej tradycji Kadłubka zatwierdzenie papieskie swego pryncypatu”.
Jednak to zniesienie ius spolii nie było całkowite, bo nie dotyczyło dóbr ruchomych (konie, kosztowności, szaty, etc). Pisze Andrzej Marzec: „Nie zniósł więc książę owego ius spolii, lecz jedynie je ograniczył. Dla duchowieństwa było to i tak duże ustępstwo ze strony panującego. Na zniesienie ius spolii Kościół w Polsce musiał poczekać jeszcze trzydzieści lat”. Zauważmy jednak, że princeps nie zrzekł się swoich uprawnień, a odebrał je możnowładcom. Oczywiście ulgi te dotyczyły tylko biskupów, a nie chłopów, którym duchowny bez przeszkód wytaczał dalej daniny. Jak ujął to Paweł Jasienica – „Mówiąc obrazowo i stylem biblijnym, chodziło o to, kto będzie strzygł owieczki”. Tak oto poważne „ulgi” na zjeździe w Łęczycy zyskał Kościół.
A sam Kazimierz II? Załatwił dla siebie to, po co ten zjazd zwołał, a więc, jak pisze Andrzej Nowak „zgodę całego Kościoła i zapewne większości świeckich elit na przyjęcie tytułu księcia zwierzchniego, na obalenie w ten sposób Testamentu Krzywoustego”. Papież wystawił bullę, w której nazwał Kazimierza „ukochanym synem, szlachetnym mężem i księciem Polski”. A zatem zatwierdził uchwały zjazdu, co również według tradycji uczynił cesarz. W ten sposób Kazimierz zabezpieczył swoją władzę w Krakowie. Ale zjazd w Łęczycy przyniósł także i problemy. Jak wyjaśnia Andrzej Jureczko „ uchwały zjazdu łęczyckiego zapoczątkowały proces nadawania Kościołowi i rycerstwu przywilejów immunitetowych, osłabiając władzę księcia i pogłębiających rozdrobnienie kraju”. Czyli jak to w życiu, zawsze jest coś za coś.
Jest jeszcze jedna bardzo ważna kwestia, która do dzisiaj nie została wyjaśniona. Czy wówczas ustalono i za zgodą papieża wprowadzono w miejsce senioratu proste dziedziczenie w linii Kazimierza Sprawiedliwego? Oznaczałoby to, że tron w Krakowie ma przejść po jego śmierci na potomków Kazimierza II, a nie najstarszego Piasta. Jeżeli tak, a można przypuszczać, że tak było, to ten zapis najbardziej musiał rozsierdzić najstarszego Piasta. Odtąd, jak zauważa Janusz Tazbir „obowiązywały dwie wykluczające się zasady: pretendenci do władzy powoływali się bądź na testament Krzywoustego, bądź regulacje zjazdu w Łęczycy”.
Mieszko III Stary, co oczywiste, nie przyjmuje do wiadomości łęczyckich zapisów dotyczących sukcesji krakowskiego tronu. Dalej będzie myślał o ponownym objęciu wielkoksiążęcej władzy. Po raz pierwszy w roku 1191 zajął Kraków podczas nieobecności Kazimierza, ale tylko na chwilę. Ten odzyskał go przy pomocy ruskich posiłków. Cztery lata po nagłej i niespodziewanej śmierci Kazimierza Sprawiedliwego (otrucie?) ponownie. Z przerwami będzie rządził monarchią piastowską aż do śmierci w 1202 roku. W czasie tych starań o tron przelewała się również braterska krew w potężnej bitwie nad Mozgawą (1195), ale to już całkiem inna historia, godna osobnej opowieści.
Dzieło Matejki „Pierwszy Sejm w Łęczycy”
Spójrzmy pod koniec tej opowieści na dzieło Jana Matejki ją ilustrującą. Sam artysta nadał temu szkicowi, jak oceniają wszystkie działa z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce” historycy sztuki, tytuł „W Łęczycy pierwszy sejm. Spisanie praw. Ukrócenie rozbojów. R.P. 1182”. Widzimy w nim dwie nieścisłości.
Pierwsza, która od razu rzuca się w oczy, to oznaczony rok. Dlaczego malarz zapisał rok 1182 tego nie wiemy. Dobrze znał przecież historię Polski, dzieła Szujskiego i innych współczesnych mu historyków.
Druga to wprowadzenie pojęcia „sejm”. Jak piszą Ewa Suchodolska i Marek Wrede w komentarzu do tego obrazu, „nazwanie przez Matejkę zjazdu w Łęczycy »pierwszym sejmem«jest antycypacją stosunków późniejszych. W wieku XII biskupi i możni zasiadali na wiecu jako rada książęca, a nie jako przedstawiciele terytorialni, jak to miało miejsce w XV w. podczas przekształcania się wieców w sejmiki”.
I jeszcze chociaż tylko dwie (jest ich więcej) ciekawostki. Po prawej stronie siedzącego na tronie Kazimierza widzimy jego żonę Helenę z dzieckiem o blond włosach na ręce. To Leszek Biały, późniejszy książę krakowski i ostatni princeps. Wówczas jeszcze nie było go na świecie. Jak dobrze wiemy, Matejko syntetyzował dzieje, a tenże Leszek będzie później najważniejszym rywalem Mieszka III w walce o krakowski tron, po tym „politycznym zamachu” na Testament Krzywoustego, który miał dokonać się w Łęczycy.
Drugie zaskoczenie to siedzący poniżej księżnej… Mieszko Stary rozmawiający ze swoim zausznikiem Henrykiem Kietliczem – widoczny w lewym dolnym rogu. Z oczywistych względów nie mogło go tam być, a Matejko zamieścił księcia na obrazie „wyłącznie symbolicznie (…), jako spiskującego na uboczu wydarzeń”.
Pozostaje nam jeszcze określić miejsce tego zjazdu. Obecnie w Łęczycy jadąc starą drogą krajową nr 1 widoczne są mury średniowiecznego zamku. Ten jednak został pobudowany dopiero za czasów Kazimierza Wielkiego. Zatem ów zjazd nie mógł się tam odbyć. Około czterech kilometrów od tego miasta znajduje się jeden z najwspanialszych zabytków z początków państwa polskiego. Mowa o miejscowości Tum, gdzie w 1161 roku konsekrowano tamtejszą archikolegiatę – jeden z najstarszych kościołów romańskich w naszym kraju. To właśnie tam zjechali się możni świeccy i duchowni w roku 1180.
Jan Matejko, „Pierwszy Sejm w Łęczycy”, (1888 rok), z cyklu „Dzieje cywilizacji w Polsce”, olej/deska dębowa; wymiary: 74 x 110 cm, wł. Muzeum Narodowe w Warszawie, na ekspozycji Zamek Królewski w Warszawie.
Literatura: J. Dobosz: „Kazimierz II Sprawiedliwy, Poznań 2014; P. Jasienica, „Polska Piastów”, Warszawa 1985; A. Jureczko: „Testament Krzywoustego”, Kraków 1988; A. Nowak, „Dzieje Polski”, T.1, Kraków 2014; Pr. zb., „Piastowie. Leksykon biograficzny”, Kraków 1999; Pr. zb., „Polaków dzieje malowane” Warszawa 2007; M. Urbański: „Poczet królów i książąt polskich”, Warszawa 2005; E. Suchodolska, M. Wrede, „Jana Matejki Dzieje cywilizacji w Polsce”, Warszawa 1998; J. Szujski: „Historyi polskiej treściwie opowiedzianej ksiąg dwanaście”, Warszawa 1889; J. Wyrozumski, „Historia Polski do roku 1505”, Warszawa 1984.
Czytaj też:
Dlaczego Konrad Mazowiecki kazał zabić wojewodę Krystyna?Czytaj też:
Leszek Biały. Piastowska "gra o tron" i podstępnie zamordowany książę
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.