Walka z sektorem prywatnym, znana w literaturze jako „bitwa o handel” rozpoczęła się oficjalnie 13 kwietnia 1947 roku. Zapoczątkowało ją wystąpienie Hilarego Minca w czasie plenum Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej (PPR).
– Zagadnienie stoi tak: albo aparat państwowy demokracji ludowej i rosnąca siła ekonomiczna państwa potrafią sobie podporządkować rynek i wtedy nasz przemysł będzie się stopniowo stawał całkowicie i konsekwentnie socjalistycznym, albo też rynek nie będzie opanowany i żywioł rynku kapitalistycznego stanie się dominujący – 13 kwietnia 1947 roku mówił Minc.
Ideologia, nie ekonomia
Komuniści, kierując się ideologicznymi założeniami, postanowili zreformować gospodarkę w Polsce i dostosować ją do sowieckich „wzorów”. Należało maksymalnie ograniczyć sektor prywatny, aby zlikwidować „elementy spekulanckie”, a obrót towarów dostosować do koncepcji gospodarki centralnie planowanej. Choć w założeniu dobra miały być racjonalnie rozdzielane, to w praktyce oznaczało to, że niektórych towarów zaczęło po prostu w sklepach brakować.
2 czerwca 1947 roku uchwalono trzy ustawy, które miały sprawić, że plany komunistów zostaną wcielone w życie.
Były to: ustawa w sprawie zwalczania drożyzny i nadmiernych zysków w obrocie handlowym, ustawa o obywatelskich komisjach podatkowych i lustratorach społecznych oraz ustawa zezwoleniach na prowadzenie przedsiębiorstw handlowych i budowlanych. Na mocy pierwszej z wymienionych ustaw każdy właściciel sklepu mógł zostać skazany na 5 lat więzienia i 5 milionów złotych grzywny m.in. za zbyt wysokie ceny towarów i zbyt wysokie obroty.
Bitwa o handel zaangażowała różne organa państwowe, m.in. Komisję Specjalną do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. Komisja ta miała bardzo szerokie uprawnienia. Mogła na przykład kierować do obozów pracy prywatnych przedsiębiorców, np. rzemieślników czy handlowców, zarządzić konfiskatę ich towarów i urządzeń oraz skazywać na grzywnę.
Władze wymyśliły także inną, dodatkową karę – przedsiębiorca, któremu urząd skarbowy udowodnił, że zarobił więcej, niż wcześniej zadeklarował, mógł zostać obłożony domiarem, czyli dodatkowym podatkiem. Handlowcom skutecznie utrudniano także zakup towarów w hurtowniach.
Prywaciarz wrogiem
Minc był zdania, że najwyższą formą gospodarki jest gospodarka centralnie planowana. „[Marksizm] zawsze rozumiał uspołecznienie środków produkcji jako ich przejście na własność państwa. Wszelkie inne rozwiązania są rozwiązaniami o charakterze wstecznym” – twierdził Minc.
Jeszcze w 1947 roku utworzono przedsiębiorstwo państwowe Powszechne Domy Towarowe, które przerodziło się w sieć domów towarowych w 22 miastach Polski. W rozumieniu komunistów miały one stanowić konkurencję dla „prywaciarzy”.
Bitwa o handel, w krótkim czasie, doprowadziła do upadku ponad połowy prywatnych sklepów. W ciągu roku ich liczba zmniejszyła się z około 130 tysięcy do 60 tysięcy. Wielu ludzi miało problem z zaopatrzeniem się w podstawowe produkty. Prywatne sklepy upadały bowiem szybciej, niż komuniści nadążali tworzyć sklepy „państwowe”. W kolejnych latach sektor prywatny w wielu miejscach przestał w ogóle istnieć. Upaństwowiono nie tylko sklepy, ale także rzemiosło i usługi. Niektórym spółdzielniom pozwolono funkcjonować (jak Samopomocy Chłopskiej), lecz pozbawiono ich prawa do decydowania o swojej działalności.
Czytaj też:
Karp zdobyczny czy kupiony? Boże Narodzenie w czasach PRLCzytaj też:
Bolesław Bierut. Całe życie na pasku MoskwyCzytaj też:
Walka o krzyż w Nowej Hucie. Komunistyczne marzenia o mieście bez Boga