Atomowy armagedon o krok
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Atomowy armagedon o krok

Dodano: 
Boeing B-52 Stratofortress
Boeing B-52 Stratofortress Źródło: Wikimedia Commons / U.S. Air Force
W trakcie zimnej wojny świat kilkukrotnie stanął na krawędzi nuklearnej zagłady

Świat kilka razy stawał na krawędzi atomowej zagłady. Załogi samolotów gubiły nuklearne ładunki. Tonęły okręty podwodne wyładowane atomowymi rakietami i torpedami. Pozbawieni łączności z dowództwem żołnierze musieli podejmować decyzje o jądrowym odwecie. Co najmniej dwa razy od celowego wywołania armagedonu świat ocalili trzeźwo myślący ludzie.

Związek Sowiecki skonstruował swoją bombę w 1949 r. Od tego czasu atomowe mocarstwa zaczęły nawzajem szachować się nuklearnym orężem. Uzbrojone w nie samoloty nieustannie patrolowały niebo, w morze wychodziły okręty podwodne. Od lat 50. cyklicznie dochodziło do incydentów nazywanych przez Amerykanów „broken arrow”. Ich skutki mogły być opłakane, chociaż zgubione albo zaginione bomby nie groziły bezpośrednio wybuchem wojny.

Dowódco, zgubiliśmy bombę

W 1950 r. trzy silniki amerykańskiego samolotu Convair B-36B Peacemaker lecącego z Alaski do Teksasu uległy awarii. Załoga zrzuciła bombę do Oceanu Spokojnego. Na szczęście ładunek nie wybuchł, ale bomby nie odnaleziono do dzisiaj.

Artykuł został opublikowany w 6/2022 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.