Akcję tę wypominało się Józefowi Piłsudskiemu, i wypomina niekiedy nadal, jako czyn terrorysty, a nawet zwykłego bandyty. Oskarżali go oczywiście przeciwnicy polityczni Piłsudskiego. Z kolei jego zwolennicy uważali zbrojne zatrzymanie pociągu i zabranie z niego strzeżonej przez carskich żołnierzy kasy, należącej do rosyjskiego zaborcy, za przedsięwzięcie odważne i patriotyczne. Sam Piłsudski tak pisał przed napadem na pociąg w liście do Feliksa Perla, powierzając mu zadanie napisania nekrologu na wypadek śmierci:
„Moneta! Niech ją diabli wezmą, jak nią gardzę, ale wolę ją brać jak zdobycz w walce, niż żebrać o nią u zdziecinniałego z tchórzostwa społeczeństwa polskiego... Walczę i umrę jedynie dlatego, że w wychodku, jakim jest życie, żyć nie mogę, to ubliża – słyszysz! – ubliża mi jako człowiekowi z godnością nie niewolniczą. Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką… Tylem ludzi posłał na szubienicę, że w razie, jeśli zginę, to będzie naturalną dla nich, dla tych cichych bohaterów, satysfakcją moralną, że i ich wódz nie gardził ich robotą…”.
OB PPS i ZWC
Podczas rewolucji roku 1905 – która na polskich ziemiach trwała do roku 1907 i pochłonęła życie wielu patriotów z niepodległościowego skrzydła Polskiej Partii Socjalistycznej – organizowano liczne akcje ekspropriacyjne. Bez zdobytych podczas nich pieniędzy niemożliwe byłyby: zakup broni, drukowanie „bibuły”, pomoc prawna dla aresztowanych, utrzymanie organizacji i – co było dla socjalistów bardzo ważne! – wspomaganie rodzin represjonowanych, zwłaszcza zaś wdów i sierot po poległych i zamordowanych towarzyszach. W podległej Józefowi Piłsudskiemu Organizacji Bojowej PPS działał m.in. Walery Sławek, który w 1905 r. organizował napad na kasę w Sokołowie. Rok później, podczas ataku na pociąg pancerny pod Milanówkiem, wybuchła mu w rękach bomba karbonitowa. Stracił wówczas oko, palce (trzy w prawej dłoni, dwa w lewej) oraz ogłuchł na lewe ucho. Blizny po ranach na piersi zasłaniał oczywiście ubraniem, ale by ukryć je na twarzy, zapuścił brodę i nosił ją do końca życia. (Notabene, Piłsudski gęstymi wąsami zasłaniał brak przednich zębów wybitych kolbą sołdata w irkuckim więzieniu.)
Do zdobywania tym sposobem pieniędzy dochodziło też podczas powstania styczniowego. Świetne zwycięstwo pod Żyrzynem, gdzie spory oddział Michała Heidenreicha „Kruka” pokonał pół tysiąca żołnierzy rosyjskich, odniesiono 8 sierpnia 1863 r. w walce o carską kasę wiezioną pod tak liczną eskortą z Dęblina. W ręce powstańców wpadło wtedy 200 tys. rubli w złocie. Przy stratach 10 zabitych i 50 rannych, uśmiercono 181 wrogów, a 280 wzięto do niewoli. Trudno w całym powstaniu znaleźć inne tak zdecydowane zwycięstwo.
Akcja pod Bezdanami wpisuje się więc w ciąg podobnych, wcześniejszych czynów polskich patriotów. Od poprzednich akcji OB PPS odróżnia ją to, że in personam wziął w niej udział i kierował przygotowaniami do niej Józef Piłsudski. Co ważne, zarówno on, jak i jego najbliżsi współpracownicy – a szczególnie Kazimierz Sosnkowski – byli mocno zawiedzeni nieudaną rewolucją o charakterze w znacznej mierze klasowym i swoim w niej udziałem. Właśnie w 1908 roku, jeszcze przed akcją pod Bezdanami, nie tylko wśród nich, lecz także w szerszych kręgach patriotycznie nastawionej młodzieży, zyskiwała poparcie idea zbrojnego czynu narodowowyzwoleńczego, jednym słowem: powstania. Wtedy też rodził się Związek Walki Czynnej. Właściwie trudno nawet orzec, czy Bezdany należy przypisać jeszcze Organizacji Bojowej PPS, czy już ZWC. Rozstrzygnąć tę kwestię tym bardziej trudno, że uczestnicy napadu należeli do obu organizacji, które zresztą początkowo nawet organizacyjnie się przenikały.
Eastern opodal Wilna
Coś jest takiego w tej akcji, co może przypominać powieść Sienkiewicza. Miejsce zdarzenia – na Litwie, ciemna noc, brawura atakujących, Oleńka (wprawdzie nie panna Billewiczówna, ale panna Szczerbińska) oczekująca na miłego – to scena jakby wzięta z początku pierwszego tomu „Potopu”. Z kolei wielostrzałowe pistolety Browninga, wagony ciągnięte przez lokomotywy parowe i stacja z peronami, poczekalnią, pompą i semaforem to raczej epoka pary amerykańskich gangsterów w stylu Bonnie Parker i Clyde'a Barrowa, którzy zresztą przyszli na świat niedługo potem. Czy Ola Szczerbińska i Ziuk Piłsudski pasują do ról w jakimś nienakręconym filmie o bandytach z Easternu?
Powtórzmy, że istota wydarzeń na maleńkim dworcu na północny wschód od Wilna, gdzie zatrzymywały się pociągi jadące do Petersburga, była, mimo chętnie podnoszonych przez adwersarzy Piłsudskiego podobieństw, całkowicie odmienna. Piłsudski z towarzyszami zabrali banknoty, srebro i kosztowności nie dla siebie. Ponad 200 tys. rubli posłużyło do działań przeciwko ciemiężycielom narodu. Poza tym brali tylko pieniądze należące do władz carskich, a prywatnej własności nie ruszali. Przeciwnie, bojowcy odprowadzili pasażerów do poczekalni dworcowej i strzegli ich bezpieczeństwa. Jednak historia owej akcji mogłaby stanowić scenariusz trzymający w napięciu nie gorzej od westernów lub filmów gangsterskich. Oto widzimy kolejne kadry. W zapadających ciemnościach na stacyjce pojawiają się mężczyźni, którzy usiłują wtopić się w tłumek oczekujących na przyjazd pociągu ludzi – chłopów, Żydów, tragarzy, wojskowych, urzędników i ziemian. Jeden z przyjezdnych udaje nawet pijanego. Prawdopodobnie nie był tam jedynym w stanie „wskazującym”...
W kłębach pary i przy piskach hamulców przy peronie zatrzymuje się lokomotywa ciągnąca skład. Natychmiast rozlegają się wybuchy bomb i strzały oddawane przez kilku spiskowców jadących tym pociągiem. Stojący na peronie nagle się ożywiają – jedni biegną do parowozu i wagonu pocztowego, inni trzymają na muszce zawiadowców i telegrafistę. Połączenia zostają przecięte. Towarzysze wewnątrz pociągu uspokajają i wyprowadzają pasażerów, zapewniają, że ich precjoza i portfele są bezpieczne. Niektórzy strażnicy usiłują się bronić; padają zabici i ranni. Napastnicy terroryzują załogę i każą otworzyć sejf. Przy otwieraniu kasy i liczeniu jej zawartości pojawił się barczysty mężczyzna w średnim wieku, o silnej prawicy i pięknej twarzy (mimo krzaczastych brwi i wąsów). To on wcześniej z browningiem w ręku zatrzymał maszynistę i palacza. Kiedy peron i stację omiatają reflektory następnego pociągu osobowego, gra na trąbce sygnał do odwrotu.
I to on jedzie potem nocą, przez litewskie lasy i pola, bryczką wyładowaną łupem do dworku, w którym oczekuje go młoda kobieta. Jej oczy błyszczą, gdy patrzy na gościa... Tak jak u Oleńki Billewiczówny albo jak u Bonnie, gdyby witała Clyde'a w polskim Easternie.
Przygotowania
To wszystko wydarzyło się 26 września 1908 r. 25 km od Wilna. „A zbójców było dwunastu...” – chciałoby się w tym miejscu zacytować z kolei Mickiewicza. Dwunastu oczekiwało jednak na peronie, a pozostali ze Sławkiem na czele jechali tym właśnie pociągiem pocztowym, który miał zostać obrabowany. Oto uczestnicy akcji: Józef Piłsudski, Tomasz Arciszewski, Walery Sławek, Aleksander Prystor (wszyscy czterej zostaną w przyszłości premierami rządu w niepodległej Polsce) oraz Aleksander Damasty, Jerzy Sawa-Sawicki, Józef Kobiałko, Kazimierz Młynarski, Bronisław Gorgol, Włodzimierz Momentowicz, Aleksander Lutze-Birk, Edward Gibalski, Bertold Brajtenbach, Czesław Świrski, Jan Balaga, Jan Fijałkowski, Włodzimierz Hellman.
Do zamieszczonego wyżej opisu akcji dodajmy kilka istotnych szczegółów. Otóż Piłsudski zamierzał najpierw zorganizować napad nie na pociąg, ale na bank (filię kijowskiego Banku Państwa) – po uprzednim wykupie przyległego doń terenu i zrobieniu podkopu. Kiedy po konsultacji z Prystorem uznał to za zbyt skomplikowane, wybrał pociąg pocztowy wiozący pieniądze pochodzące z podatków ściągniętych w Królestwie Polskim, który zatrzymywał się w Bezdanach. Niedaleko tej stacji kwaterowała Aleksandra Szczerbińska, która wcześniej wraz z Janiną Prystor obserwowały ruch na dworcu w Wilnie. Piłsudski kilkakrotnie osobiście sprawdzał odjazdy pociągów oraz rozpoznawał teren. Poszczególni członkowie również lustrowali okolicę, ale znali jedynie najbliższe zadania, a na miejsce akcji przybywali z różnych kierunków i różnymi środkami transportu.
Obrabowanie pociągu poprzedziła nieudana próba dokonania tego 19 września. Jakby wszystko sprzysięgło się wtedy przeciw bojowcom. Na miejsce nie dostarczono broni, grupa przybywająca z Warszawy się spóźniła, a ich towarzysze z Wilna zabłądzili w lesie. Piłsudski nie mógł odwołać akcji dopóty, dopóki nie zawiadomiłby warszawiaków, a ci pomylili stacje. Kiedy – zgodnie z planem – wyskoczyli z pociągu i oczekiwali na eksplozję, a ta nie nastąpiła, pojechali na następny dworzec. Oczywiście znów nikt nie zdetonował żadnej bomby i tylko kolejarze patrzyli na nich ze zdumieniem. Na szczęście ekscentryczni przybysze nie wzbudzili ich podejrzeń.
Łup i zysk
To nieudane pod każdym względem przedsięwzięcie stało się – być może potrzebną – próbą generalną przed nocą 26 września. Aczkolwiek również wtedy zdarzył się nieprzewidziany wypadek: Lutze-Birk stłukł butelkę z amoniakiem. Poparzony, przystąpił jednak do akcji. Przebiegała ona na ogół sprawnie. Sławek z innymi podróżującymi rozbroił eskortę, gdy pociąg zaczął hamować. Kiedy zaś stanął przy peronie, Balaga stłukł kijem szybę i wraz z Gibalskim – po strzelaninie z żandarmem – wrzucili dwie bomby do przedziału pocztowego. Potem razem z Arciszewskim sterroryzowali strażników i urzędnika, a następnie z Lutze-Birkiem i Piłsudskim selekcjonowali na miejscu zdobycz.
I tu były nieprzewidziane opóźnienia, bo liczne pakunki i koperty zostały mylnie opisane, pieniądze do wymiany trzeba było odrzucać, a walory z licznych skrzynek wymagały czasochłonnej selekcji. Nadjechał spodziewany pociąg towarowy, więc wprawdzie zatrzymano go najpierw pod semaforem, a na stacji sterroryzowano maszynistę i palacza, ale zapomniano rozbić reflektory w lokomotywie. Wskazywały one potem rabusiów podczas ucieczki, choć przestraszeni świadkowie nie zeznali przybyłym żandarmom niczego konkretnego.
Tuż przed przyjazdem następnego pociągu Piłsudski zarządził odwrót. W założonej czapce urzędnika skarbowego, obok Momentowicza przebranego za oficera, ruszył bryczką do Jedlinki. Ubezpieczał go Sławek z warszawiakami. Inni wycofywali się odrębnymi trasami; nawet czółnem po Wilii. Choć Arciszewski pobłądził w mroku, to jednak i on dotarł w końcu na miejsce zbiórki. Mimo tak udanego odwrotu policja carska wpadła na trop jednego z uczestników akcji i aresztowała dzięki temu czworo jej uczestników – bezpośrednich i wspomagających. Świrski i Tomasz Zakrzewski zostali skazani na karę śmierci (zamienioną przez sąd kasacyjny na dożywocie), a Ignacy Grabowski i Cezaryna Kozakiewiczówna na dożywotnią katorgę. Wszyscy odzyskali wolność w 1917 r.
Natychmiast po dotarciu do Jedlinki przejrzano łup. Srebro zakopano na miejscu, a Aleksandra wróciła po nie i przewiozła je do Galicji dopiero po dwóch miesiącach. Wartość zdobyczy wyniosła dokładnie 200 812 rubli 61 kopiejek. Józef Piłsudski scementował spore grono zwolenników czynu zbrojnego i zyskał wśród nich jeszcze większy autorytet właśnie dzięki udziałowi oraz postawie w akcji pod Bezdanami. Zwłaszcza że podczas niej bojowcy zabili i ranili kilku rosyjskich żołnierzy oraz pracowników pocztowych, a sami nie ponieśli żadnych strat.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.