Walczyli ze wszystkimi wrogami Polski. Nieśli im śmierć gdziekolwiek się pojawili – od lasów Nowogródczyzny do stolicy ogarniętej powstańczą pożogą. Zgotowali krwawą łaźnię katom powstania w Puszczy Kampinoskiej. Po wojnie komuniści czynili starania, by przedstawić ich jako zdrajców i kolaborantów. Do dziś ich historia jest mało znana. Jak zapisali się w historii żołnierze Zgrupowania Stołpeckiego Armii Krajowej?
Byli wśród nich synowie wsi oraz kresowych miasteczek i miast, Polacy i Białorusini, katolicy i prawosławni. Połączyła ich nienawiść do okupantów – zarówno tych spod znaku swastyki, jak i czerwonej gwiazdy – oraz chęć walki o Polskę na Kresach, pomimo wszystkich przeciwności z tym związanych. Jako jedni z pierwszych zaczęli się tam zbierać do walki, gdy tylko powstały pierwsze oddziały AK w Nowogródzkiem. Ich epopeja w okupowanym kraju mogłaby posłużyć do nakręcenia niejednego filmu.
Powiat stołpecki, przed wojną położony tuż przy granicy ze Związkiem Sowieckim, tonął w nadniemeńskich lasach. Warunki do powstania partyzantki były tam świetne. Jednakże podczas wojny jako pierwsi wykorzystali je masowo nie Polacy, a Sowieci. Zorganizowani wokół zrzuconych z „Wielkiej Ziemi” oficerów NKWD masowo wcielali do partyzantki miejscowych Białorusinów, ocalałych z zagłady Żydów i czerwonoarmistów z rozbitych latem 1941 r. oddziałów. Zdecydowanie rzadziej pod skrzydła „czerwonych” trafiali Polacy. Bolszewicka partyzantka szybko dała się poznać miejscowej ludności, zajmując się przede wszystkim rabunkiem, gwałtem i mordem.
Dowództwo AK niechętnie przyjmowało jednak oddolne naciski na rzecz utworzenia własnych oddziałów leśnych, tłumacząc to koniecznością zachowania sił do decydujących zmagań. Czara przelała się dopiero, gdy w maju 1943 r. Sowieci (przy udziale co najmniej jednej z żydowskich grup przetrwania) dokonali napadu na miasteczko Naliboki, mordując 128 polskich mieszkańców.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.