Przemysław Czaja i jego ostatni mecz. Dlaczego młody kibic zginął?

Przemysław Czaja i jego ostatni mecz. Dlaczego młody kibic zginął?

Dodano: 
Fotografia przedstawiająca pogrzeb Przemka Czai
Fotografia przedstawiająca pogrzeb Przemka Czai Źródło: 
Przemysław Czaja zginął 10 stycznia 1998 roku podczas zamieszek kibiców z policją. Wydarzenie to do dziś budzi spore kontrowersje.

Przemek Czaja, kibic koszykówki ze Słupska, zmarł o godzinie 20:20 10 stycznia 1998 roku. W Słupsku próbowano zatuszować prawdziwy obraz wydarzeń. Początkowo przedstawiono wersję, że chłopak uderzył w słup i w wyniku poniesionych obrażeń zmarł. Pierwotnie potwierdził ją nawet lekarz przeprowadzający sekcję zwłok. Niemniej podczas śledztwa ten sam lekarz przyznał, że pomylił się, gdyż wszystkie wydarzenia rozgrywały się bardzo szybko.

Śmierć młodego kibica zapoczątkowała serię rozbojów na ulicach Słupska. Lata 90. XX wieku były w Polsce trudnym okresem. Kraj dopiero co wyszedł z komunistycznej zapaści, tymczasem w wielu miastach sporym problemem stało się wówczas m.in. chuligaństwo stadionowe. Wśród setek starć policji z kibicami jedno do dziś uchodzi za symbol tamtych lat.

Zły czas

10 stycznia 1998 roku trzynastoletni Przemek Czaja wraz z grupą znajomych po raz pierwszy kibicował z trybun swojej ulubionej drużynie koszykarskiej, Czarnym Słupsk. W spotkaniu o mistrzostwo II ligi, miejscowa drużyna koszykarska Alkpol Czarni Słupsk podejmowała AZS-ZAGAZ Koszalin. Zwycięstwo odnieśli gospodarze. Do tragedii doszło wkrótce po zakończeniu meczu. Jak relacjonowała lokalna prasa:

„Około godz.19.45 w sobotę, po meczu, około 100-osobowa grupa słupskich »szalikowców« podążała z hali »Gryfia« na dworzec PKP. Przechodzili przez przejście dla pieszych na czerwonym świetle i upojeni zwycięstwem »Czarnych« wznosili okrzyki. Doszło do słownych utarczek z załogą jednego z radiowozów. Kilku policjantów zdecydowało się na interwencję”.

Wśród wielu wspomnień i opowieści o tamtych zdarzeniach (zawartych m.in. na łamach „Głosu Pomorza”) możemy natrafić także na relacje bezpośrednich uczestników zajść:

„Pędzili radiowozem, jakby chcieli nas rozjechać – opowiada Marzena, uczestniczka pochodu.
– Jeden wyskoczył z samochodu. Gonił nas i okładał pałką. Nie widziałam, jak ten chłopiec się przewrócił; podeszłam, gdy już leżał we krwi”. – opowiadała kobieta będąca świadkiem zdarzeń.

„Padł, a policjant odszedł. Nie chciał mu pomóc. Wróciliśmy więc go ratować. W momencie ciosu Przemek odwrócił się, dlatego dostał w twarz”. – opisywał zdarzenie jeden z kibiców.

Wedle opowieści kibiców, biegnący w ich stronę policjant miał posiadać długą, tzw. szturmową pałkę, którą, według świadków uderzył Przemysława Czaję. Młody kibic upadł na ziemię i już się nie podniósł. Policjanci wsiedli wówczas do radiowozu, a po chwili interweniowali jeszcze raz, aby spacyfikować kibiców gromadzących się przy leżącym koledze. Kilku kibiców próbowało Przemka reanimować – bez skutku. Pogotowie przyjechało dopiero kilka godzin po całym zdarzeniu. Nie było szans na uratowanie życia Przemka Czai.

Początek piekła

Policja ograniczyła się tylko do lakonicznego komunikatu, że przed i po meczu doszło do zajść sprowokowanych przez kibiców, którzy mieli bić się między sobą. Kibice zaprzeczali takiej wersji wydarzeń, gdyż, jak twierdzili, kibiców drużyny przeciwnej było nawet zbyt mało, aby móc „ustawkę” zorganizować.

Rodzice Przemka o śmierci syna dowiedzieli się od jego kolegów. Sprawa śmierci Przemysława Czai odbiła się echem w całym kraju. Do Słupska zaczęły ściągać grupy kibiców z całej Polski. Na ulicach miasta rozpoczęła się regularna bitwa. Zamieszki nasiliły szczególnie w nocy z 11 na 12 stycznia. Na ulicach Słupska płonęły barykady, rzucano kamieniami i butelkami z benzyną. Zniszczono 22 policyjne radiowozy. Policjanci, aby zapanować nad bojówkami używali gazu łzawiącego.

Tłum zgromadzony pod budynkami Komendy Rejonowej Policji i Prokuratury Rejonowej kierował w stronę decydentów hasła: „Śmierć za śmierć” i „MO – Gestapo”. Istotną przyczyną zamieszek było działanie słupskiej prokuratury, a w szczególności wydane przez nią oświadczenie, jakoby Przemek Czaja zmarł w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Jak podała prokuratura, Czaja, uciekając przed funkcjonariuszami, miał wpaść na słup trolejbusowy, a powstałe w ten sposób obrażenia stały się przyczyną jego śmierci.

Opinia publiczna odebrała tą wersję jako potwarz. Ówczesny wojewoda słupski Jerzy Kuzyniak powołał zespół kryzysowy, w którego funkcjonowaniu brali udział m.in. senator Anna Bogucka-Skowrońska i poseł Kazimierz Janiak. Cała sytuacja została opanowana dopiero 14 stycznia. Potrzebnych do tego było ok. 1000 policjantów wyznaczonych do patrolowania ulic. Dzięki wysiłkom władz samorządowych nastroje udało się wyciszyć przed mającym się odbyć pogrzebem Przemka Czai.

W rezultacie walk 239 dorosłych osób zostało zatrzymanych, 72 policjantów zostało rannych, z czego dwóch wymagało leczenia szpitalnego.

*

Policjant, który bestialsko skatował Przemysława Czaję pół roku po zajściu został skazany przez Sąd Okręgowy w Koszalinie na 6 lat pozbawienia wolności za pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Prokurator odwołał się od tego wyroku oddając sprawę do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. W maju 2001 roku sąd apelacyjny skazał byłego policjanta prawomocnym wyrokiem na karę 8 lat pozbawienia wolności za spowodowanie śmierci młodego kibica. Sąd przyznał w uzasadnieniu wyroku, że 13-latek nie stwarzał bezpośredniego powodu do zasttosowania wobec niego agresji. Do dziś śmierć Przemka Czai jest uznawana za sprawę niezwykle kontrowersyjną.

Czytaj też:
Po prostu "Ajwen". Sylwetka Andrzeja Iwana
Czytaj też:
Partia masakruje górników. Pacyfikacja kopalni "Wujek"
Czytaj też:
Jak połączyła nas piłka? Historia pierwszego meczu Biało-Czerwonych

Źródło: DoRzeczy.pl