Habsburgowie uważali się za dynastię predestynowaną przez Boga do pełnienia władzy. Miało się to objawiać nadzwyczajną płodnością córek pochodzących z tej rodziny. Habsburska myśl miała ponadto ważną zaletę: kreowała obraz pokojowego, dalekiego od wywoływania wojen i waśni państwa, podkreślała, że Habsburgowie chętniej zabiegają o korzystne politycznie mariaże, niż odbierają trony siłą.
Zasadzie: „Niech inni prowadzą wojny…” zaczął hołdować król i późniejszy cesarz Ferdynand I, który większą wagę przywiązywał do swoich córek niż synów. Miał nawet twierdzić, że to córki są cenniejsze, gdyż przynoszą „przyjaźń między krajami”, synowie zaś „z bronią w ręku rozbijają państwa”.
Podobnie jak Habsburgowie, także bliżsi nam Jagiellonowie widzieli ogromne korzyści w umiejętnej polityce dynastycznej. Kazimierz Jagiellończyk, poślubiony z Elżbietą Habsbużanką, aranżując małżeństwa swoich dzieci, pragnął rozszerzyć obszar panowania domu Jagiellonów.
U progu XVI w. obydwie dynastie rywalizowały ze sobą nie tylko na polu militarnym, ale również matrymonialnym.
Początek międzydynastycznych mariaży
W roku 1492 zmarł król Polski Kazimierz Jagiellończyk, a rok później cesarz Fryderyk III. Zarówno w Polsce, jak i w Austrii ich odejście, w sposób symboliczny, zakończyło epokę średniowiecza, a jednocześnie, metaforycznie ujmując, na wiele lat połączyły obie dynastie.
Cesarz Fryderyk, choć nie był uważany za wybitnego władcę, zapoczątkował późniejszą rozległą politykę dynastyczną żeniąc swą kuzynkę Elżbietę z królem Polski. Małżeństwo to można zaliczyć do udanych. Elżbieta i Kazimierz doczekali się trzynaściorga dzieci, z których jedenaścioro doczekało dorosłości. Jest oczywiste, że tak liczne potomstwo wymagało proporocjonalnie większej uwagi w planowaniu ich przyszłości.
Elżbieta, zwana w Polsce Rakuszanką, miała prawa do tronu Czech
i Węgier, dziedzicząc je po albertyńskiej linii Habsburgów, a bezpośrednio po swym bracie Władysławie Pogrobowcu. Praw tych nigdy się nie zrzekła, co zręcznie wykorzystano planując przejęcie władzy w tych krajach przez jagiellońskiego syna Władysława, skądinąd noszącego imię po zmarłym wuju. Plan się powiódł. Władysław zdobył korony św. Wacława i św. Stefana, jednak pozycja Jagiellonów w nowo objętych państwach była słaba i wymagała pomocy ze strony polskiego króla Kazimierza. Węgrzy mieli świadomość „przejściowości” jagiellońskiego panowania i nie chcieli rezygnować z pretensji do obszarów, które historycznie miały do nich należeć. Wierzyli ponadto, że kiedyś na ich tronie zasiądzie w końcu król węgierskiego pochodzenia.
Ugruntowaniu pozycji Jagiellonów w Czechach i na Węgrzech nie sprzyjali również Habsburgowie, którzy według Henryka Łowmiańskiego „niczego więcej nie pragnęli, tylko wygaśnięcia tej dynastii [Jagiellonów]”. Tezę tę potwierdza list Jana Olbrachta do brata Aleksandra, w którym pisze on o cesarzu Maksymilianie I: „przeciw nam zaś wszędzie snuje intrygi (…) abyśmy rozerwani naszymi sprawami opuścili brata [Władysława]”.
Bez wątpienia Maksymilian I Habsburg był władcą zręcznym i to on był głównym, jeżeli nie najważniejszym motorem habsburskiej polityki dynastycznej. Jego syn Filip I, zwany Pięknym, pojął za żonę Joannę, którą historiografia ochrzciła mianem Szalonej, córkę królewskiej pary Izabeli i Ferdynanda. Tym samym Filip uzyskał prawo do korony hiszpańskiej i chociaż nie rządził długo, bo zmarł nagle w 1506 r., już jego dzieci zasiadały na tronach niemal całej Europy, na co bez wątpienia, wpływ miał ich dziadek Maksymilian I.
Z sześciorga dzieci Filipa i Joanny, dwoje poślubiono Jagiellonom, co świadczyć może, jak wysoką pozycję zajmował wówczas dom jagielloński na arenie międzynarodowej.