Heinrich Himmler - pokraczny herszt rasy panów

Heinrich Himmler - pokraczny herszt rasy panów

Dodano: 
Rok 1936. Szef SS Heinrich Himmler wizytuje obóz koncentracyjny w Dachau
Rok 1936. Szef SS Heinrich Himmler wizytuje obóz koncentracyjny w Dachau Źródło: Wikimedia/Bundesarchiv/CC BY-SA 3.0
Heinrich Himmler miał obsesję na temat wyglądu SS-manów, a nawet ich narzeczonych. Sam - podobnie jak wielu pokracznych nazistów – odbiegał od głoszonego przez siebie kanonu. Jeden z członków partii powiedział wprost: „Gdybym wyglądał jak on, nie powiedziałbym słowa o rasie”.

„Był sierpień 1941 r. Żołnierze i policjanci w szarozielonych mundurach pędzili grupy cywilów przez brzozowo-sosnowy las, pamiętający jeszcze czasy Radziwiłłów i Sapiehów. Na wielkiej polanie kazali położyć się im na brzuchu w świeżo wykopanych dołach. Pluton egzekucyjny wypalił, masakrując cywilów. Scenie przyglądała się grupa oficerów SS i policji. Grali zimnych i opanowanych. Ten najważniejszy był zarazem najbardziej niepozorny. Wąski w barkach, lekko pucułowaty o wyglądzie kasjera z banku lub akwizytora. Nagle obryzgany został kawałkiem mózgu jednej z ofiar. Wzdrygnął się z obrzydzenia, cofnął i zwymiotował. „Zachowałem się jak intelektualista” – miał powiedzieć speszony i wściekły na samego siebie. Tak według wspomnień adiutanta Karla Wolffa zareagował jeden z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości Heinrich Himmler, w czasie pierwszej z wizytowanych przez siebie egzekucji Żydów”.

Porządni mieszczanie

Urodzony w 1900 r. Himmler był o 11 lat młodszy od Hitlera. Mieszkali stosunkowo niedaleko siebie. Z rodzinnego Monachium młody Heinrich miałby raptem 100 km do Braunau, gdzie urodził się Adolf. Himmlerowie byli typowymi przedstawicielami niemieckiej klasy średniej. Ojciec, dyrektor szkoły, wpajał dzieciom wiarę katolicką, umiłowanie porządku, pracowitość, zasady dobrego wychowania, dążenie do polepszenia swojej pozycji w hierarchii społecznej i szacunek dla autorytetów. Te ostatnie wartości tkwiły w mentalności zażywnego Gebharda Himmlera dość mocno, albowiem jeszcze jego ojciec – Konrad – był biednym chłopem z nieślubnego łoża. Dla Himmlerów rodzinne wyjścia na msze do kościoła św. Michała w centrum Monachium nie były tylko przeżyciem religijnym, ale należały też do „dobrego tonu”.

Czytaj też:
Aktion Zamość - gehenna polskich dzieci

Co wieczór Heinrich wraz z braćmi wysłuchiwali opowieści o niemieckich bohaterach narodowych i heroicznych czynach na polu walki. Konflikt z Francją w 1871 r. był krótki i zwycięski, toteż wojowanie jawiło się młodemu Heinrichowi jako coś szalenie atrakcyjnego. Ojciec Heinricha był opiekuńczy, ale bardzo wymagający. Już dwa tygodnie przed końcem wakacji, co dla nas jest niepojęte, kazał synom siadać do książek na kilka godzin dziennie. Miał też kilka cięższych przywar. Obok płaszczenia się przed osobami z wyższych klas społecznych poniżał psychiczne uczniów swojej szkoły, którym nie szło w nauce. Cechy te, w połączeniu z rozpieszczaniem ze strony matki, po kilku latach wydały u Heinricha zatrute owoce. Początkowo był jednak okazem łagodności i pobożności. Notował w swoim dzienniku rocznice ślubu rodziców, zanosił jedzenie biednym staruszkom, użalał się nad ludzką znieczulicą.

Z marynarki nici

Lata szkolne przyniosły pierwsze frustracje tak potężne, że niektórzy badacze mówią wprost o narodzinach osobowości schizoidalnej. Heinrich miał dobre oceny, ale kompletnie nie szło mu z WF. Dotkliwie zapamiętał rechot całej klasy, gdy nie potrafił zrobić ewolucji na poręczach, dyndając na nich za jedno kolano. Nauczyciel gimnastyki nie okazał się dobrym pedagogiem i szydził z jego nieporadności. Heinrich miał mało sportową budowę ciała i od małego musiał nosić okulary – odpadała więc służba w wymarzonej marynarce. Nie miał zbyt wielu kolegów.

Kolejna porażka przydarzyła się w 1918 r. Ojciec załatwił mu w styczniu przyjęcie do szkoły oficerskiej. Kapitulacja Niemiec była dla Heinricha dołująca. W listopadzie 1918 r. wciąż był podchorążym z nieukończoną szkołą. Rok potem wstąpił do Freikorpsu – ochotniczych jednostek powstających jako reakcja na zagrożenie rewolucją komunistyczną. Po ich rozwiązaniu trafił w Monachium na Röhma oraz liczne tworzone przez niego organizacje paramilitarne i tak zaczęła się jego przygoda z narodowym socjalizmem. Nigdy jednak – w przeciwieństwie do starszego brata – nie powąchał prochu. To, obok zadawnionych traum z gimnastyki, stało się jego ukrytym koszmarem. Leczył go, mówiąc o sobie publicznie „żołnierz frontowy”.

Pruderia

Z dziewczynami mu nie szło. Narzucił więc sobie wstrzemięźliwość do czasu, aż znajdzie taką, z którą będzie mógł założyć gospodarstwo rolne gdzieś na wschodzie, wzorem średniowiecznych kolonizatorów: „Jeżeli nie znajdę dziewczyny, której charakter będzie mi odpowiadał i która mnie pokocha, pojadę do Rosji sam”. Jego podejście do kobiet było typowe dla wielu weteranów wojennych z jego pokolenia. Te aktywne i swobodne były traktowane jako śmiertelne zagrożenie oraz często poniżane. Prawdziwe kobiety miały być czyste, nieśmiałe i musiały pozostawać w domu.

O poznanej w kawiarni znajomej pisał: „Jest spokojną, zwykłą dziewczyną pozbawioną próżności i niezadzierającą nosa. Przywiązuje pewną wagę do dobrych manier. Nikt by się nie domyślił że jest tancerką. Jest Żydówką, jednak w jej sposobie bycia nie ma absolutnie niczego żydowskiego. Jej żarty niewinne i łagodne, nigdy nie są nieprzyzwoite”. O popędzie seksualnym zaś tak: „Jest to gorące nieświadome pragnienie całego człowieka, żeby zaspokoić niezwykle potężny naturalny popęd. Dlatego jest to właśnie tak niebezpieczne dla mężczyzny i wiąże się z wielką odpowiedzialnością. Z bezradnymi dziewczynami można by zrobić wszystko, na co się ma ochotę, ale człowiek zajęty jest walką z własnym »ja«. Tak żal mi dziewcząt”.

Nie wiadomo, na ile był to wynik pruderyjnego wychowania, a na ile miłosnych porażek. Ostatecznie w 1928 r. wziął ślub z Margarete Siegroth, z którą miał córkę Gudrun, która żyje do dziś, broniąc „dobrego imienia” ojca. Z powodu natłoku pracy Himmler rzadko bywał w rodzinnym gospodarstwie. Wraz z początkiem wojny znalazł sobie kochankę – Jadwigę Potthast, z którą miał dwoje dzieci.

Czasy chaosu

Lata po I wojnie były dla wielu Niemców bardzo ciężkie. Szalała inflacja, topniały oszczędności i rodzinie Himmlerów wiodło się zdecydowanie gorzej niż na początku stulecia. Masy zdemobilizowanych i wściekłych żołnierzy przystępowały do skrajnych ugrupowań. Heinrich Himmler imał się wtedy mnóstwa zajęć. Studiował na Uniwersytecie Technicznym w Monachium, uzyskując w 1922 r. dyplom agronoma. Wstąpił do korporacji akademickiej, uczył się fechtunku i oczywiście działał w organizacjach paramilitarnych. Mnóstwo czytał, robiąc na marginesach notatki. Nie był typem studenckiego przywódcy ani duszą towarzystwa, ale skutecznie wkręcał się w nie. Odprowadzał pijanych kolegów do domu, skrycie i umiejętnie plotkował, zgłaszał się do samorządów, w miarę swoich możliwości starał się świadczyć drobne przysługi.

Czytaj też:
Kara śmierci za seks z Niemką. Polscy robotnicy przymusowi w III Rzeszy

Po miesiącach żmudnych ćwiczeń przystąpił do akademickiego pojedynku na szpady. Przegrał. Sędzia uznał, iż z powodu odniesionych ran (choć niegroźnych dla życia i zdrowia) jest niezdolny do dalszej walki. Himmler był jednak dumny ze swojej postawy. Od tamtego czasu została mu na policzku blizna. Była to jedyna sytuacja w życiu, kiedy miał do czynienia z bezpośrednią walką. Potem kilka razy zdarzyło mu się uczestniczyć w polowaniach lub szlachtować kury w swoim gospodarstwie.

Kariera

Zaraz po studiach, w 1923 r., wstąpił do NSDAP. Z roku na rok jego pozycja w partii rosła. Bardzo starał się być zauważony i umiejętnie „podwiesił się” pod Röhma, wówczas jednego z ważniejszych nazistów. Dumnie dzierżył cesarski sztandar w czasie puczu monachijskiego. Kupił motor i gdy Hitler siedział w więzieniu, jeździł po całej Bawarii, niestrudzenie agitując, rozklejając plakaty, rozdając broszury. Mimo belferskiego tonu był w stanie znaleźć wspólny język z prostymi chłopami czy drobnymi przedsiębiorcami.

W 1924 r. wstąpił do SS – bojówki stojącej wówczas w cieniu SA i zajmującej się bezpośrednią ochroną partyjnych bonzów. Dwa lata później był już jej regionalnym przywódcą na Bawarię. Był doskonałym organizatorem i planistą z bardzo dobrą pamięcią, a przy tym fanatykiem. Okazywaniem bezwzględnej wierności kupił sobie Hitlera. Nie była to jednak tylko gra – Himmler przez całe swoje życie pragnął mieć nad sobą pana, bożyszcze, któremu mógł okazywać oddanie. Nic dziwnego zatem, że w 1929 r. został szefem całej SS w randze Reichsführera. Choć w 1930 r. stał się jednym z posłów NSDAP do Reichstagu, „politykowanie” nie bardzo go pociągało.