Bitwa pod Chancellorsville. "Alles is verloren!"

Bitwa pod Chancellorsville. "Alles is verloren!"

Dodano: 
Gen. Robert E. Lee (Konfederacja), gen. Thomas Jackson (Konfederacja), gen. Joe Hooker (Unia)
Gen. Robert E. Lee (Konfederacja), gen. Thomas Jackson (Konfederacja), gen. Joe Hooker (Unia) Źródło: Agnieszka Radzik/ wikipedia/ pixabay
Bitwa pod Chancellorsville została stoczona w maju 1863 roku. Dowodzona przez generała Joe Hookera Armia Potomaku (Unia) starła się Armią Północnej Wirginii pod dowództwem generała Roberta E. Lee (Konfederacja).

Piekło wojny Północ – Południe trwało już trzeci rok. Jankesi walczyli o ponowne zjednoczenie kraju. Celem konfederatów była obrona niepodległości stanów południowych, które dokonały secesji. Drogą do tego celu miała być kombinacja zwycięstw militarnych i działań politycznych oraz dyplomatycznych zarówno w Ameryce, jak i w zaciszach paryskich i londyńskich gabinetów.

Robert E. Lee. "Szary lis"

Najbardziej znaną postacią jeśli chodzi o południowców jest generał Lee, który dowodził największą częścią sił Stanów Skonfederowanych na wschodnim teatrze wojny. Z czysto militarnego punktu widzenia to kampanie na zachodzie miały według badaczy większą wagę niż działania na wschodzie, jednak w świadomości opinii publicznej i w oczach europejskich elit politycznych uważnie obserwujących bratobójcze zmagania za oceanem, główna rozgrywka toczyła się na wschodzie, szczególnie w Wirginii, gdzie się przeniesiemy.

W kwietniu 1861 r. Lee odmówił prezydentowi Lincolnowi objęcia naczelnego dowództwa armii Unii, formowanej w celu przeprowadzenia inwazji na Południe. Po 32 latach służby złożył dymisję z armii USA i związał swoje losy z Konfederacją, ponieważ jego rodzimy stan – Wirginia, przystąpił do secesji (której Lee był przeciwny). Przez pierwszy rok wojny pełnił rozmaite – istotne jak się okazało – funkcje, ale głównie logistyczne i organizacyjne. Był m.in. głównym doradcą wojskowym prezydenta Stanów Skonfederowanych Jeffersona Davisa.

1 czerwca 1862 r. przyjął od niego najgorszą robotę na świecie. 110-tysięczna armia Północy stała "u bram" stolicy Konfederacji – Richmond. Kiedy mogło się wydawać, że upadek miasta jest przesądzony, mianowany na dowódcę Armii Północnej Wirginii Lee, w serii walk nazwanych "bitwą siedmiodniową", stoczonych między 25 czerwca a 1 lipca 1862, odepchnął federalnych od miasta, a następnie po raz pierwszy przeniósł ciężar wojny poza terytorium Południa.

Nie na długo, bo kampania w Maryland (stanie neutralnym, okupowanym przez Unię) zakończyła się 17 września krwawym starciem pod Antietam, gdzie Lee po remisie z dwukrotnie liczniejszą armią jankesów musiał wycofać się do Wirginii.

Po serii kolejnych zwycięstw jego armia zajęła mocne pozycje pod Fredericksburgiem w Wirginii, gdzie w dniach 11 – 15 grudnia odparła zmasowany atak federalnych, zadając im straty 9600 zabitych, sama tracąc 1300 żołnierzy. Lee wykazał się znakomitym wykorzystaniem terenu. Prawą flanką jego sił dowodził gen. Thomas „Stonewall” Jackson, będący prawą ręką i wykonawcą najtrudniejszych przedsięwzięć wymyślonych przez "szarego lisa".

"Waleczny Joe"

Po klęsce pod Fredericksburgiem prezydent Lincoln musiał zmagać się nie tylko ze wzmożonym atakiem politycznych przeciwników m.in. ze stronnictwa pokojowego, ale także pogodzić skłóconych dowódców, obrzucających się wzajemnie odpowiedzialnością za krwawą jatkę. Ostatecznie przyjął dymisję głównodowodzącego gen. Burnside’a i 26 stycznia 1863 postawił na czele Armii Potomaku gen. Josepha "walecznego Joe" Hookera, który kierował w feralnej bitwie prawą flanką Unii.

Ten w szybkim tempie doprowadził armię do ładu i składu po ciężkim 1862 roku, i po kilku zmianach koncepcji – m.in. z uwagi na nieodpowiednią pogodę – przedstawił Lincolnowi plan nowej ofensywy. "Niech Bóg zlituje się nad generałem Lee, bo ja nie będę miał litości" – miał powiedzieć Hooker. A pomysł miał naprawdę dobry.

Plan Hookera

W momencie gdy przenosimy się na wschodni teatr wojenny jest końcówka kwietnia 1863 r. Od zakończenia kampanii zimowej obie armie stacjonowały w okolicy Fredericksburga. Dzieliła je ogromna rzeka Rappahannock. Ostatnie pięć miesięcy upłynęło większości żołnierzy obu armii w spokoju, bez walk i marszów. Przed rozpoczęciem wiosennych manewrów obie strony dobrze znały swoje pozycje.

Hooker nie miał zamiaru ponownie szturmować w straceńczej misji umocnionych konfederackich pozycji. Jako, że dysponował 159-tysięczną armią (135 tys. służyło w piechocie, kawalerii i artylerii) wobec 60 tys. Lee, zaplanował manewr zmuszający rebeliantów do wyjścia na otwarty teren i stoczenia bitwy. Istotą planu było związanie walką wojsk Lee pod Fredericksburgiem przy jednoczesnym wyjściu główną częścią Armii Potomaku na jego lewą flankę oraz tyły i zadanie tam decydującego ciosu.

Początek manewru Armii Potomaku

W pierwszym etapie 27 kwietnia, Hooker wysłał do oskrzydlenia lewej strony konfederatów trzy korpusy generałów: Meade’a, Slocuma i Howarda. Potem dołączył jeszcze jeden. Łącznie 70 tys. żołnierzy dysponujących jedynie najbardziej podstawowym sprzętem i racjami żywnościowymi na osiem dni przemaszerowało pieszo 50 km, obchodząc łukiem lewe skrzydło rebeliantów. Manewr został wykonany bardzo sprawnie.

Unijne korpusy obozowały teraz na lewej flance Armii Północnej Wirginii w wokół położonego niecałe 20 km od Fredericksburga Chancellorsville. Nie było to miasto, ani nawet wioska, tylko stojący na skrzyżowaniu dom wdowy Fanny Chancellor, w którym mieszkała z synem, córkami i okolicznymi uchodźcami. Budynek został zresztą niebawem zajęty na kwaterę główną Hookera. Były to tereny położone w środku gęstego lasu, zwanego Puszczą.

Pozostała część Armii Potomaku w liczbie 40 tys. pozostała rozstawiona frontem do pozycji konfederatów pod Fredericksburgiem. Ich zadaniem było stworzenie wrażenia, że szykują atak, by Lee nie odczytał prawidłowo zagrożenia po lewej stronie.

Hooker zakładał, że jego przeciwnik, gdy już zorientuje się, co jest grane, wybierze odwrót albo walkę. Jak napisał w liście do swoich żołnierzy, Lee został zmuszony do "haniebnej ucieczki lub porzucenia fortyfikacji i starcia się z nami na korzystnym dla nas terenie, gdzie czeka go pewna klęska".

Był jeszcze jeden element planu, o którym Lee nie wiedział. Otóż unijna kawaleria została wysłana z zadaniem przecięcia kolejowej linii dostaw między Fredericksburgiem a Richmond.

Ruchy Armii Północnej Wirginii

Poinformowany przez konfederacką kawalerię, że ogromne siły na zachodzie organizują się na jego lewej flance, "szary lis" nakazał obrócić armię w lewo, czyli w kierunku przybyłych korpusów Meade’a, Slocuma i Howarda. Już wcześniej gen. Anderson otrzymał rozkaz uformowania pozycji obronnych na wschód od Chancellorsville.

W wyniku tego przesunięcia, na wzgórzach pod Fredericksburgiem zostawił Lee jedynie 12-tysięczną dywizję pod dowództwem gen. Early’ego naprzeciwko wspomnianych 40 tys. jankesów dowodzonych przez gen. Sedgwicka.

Armia Północnej Wirginii składała się z dwóch korpusów, przy czym wg. stanu na marzec 1863 r., korpus wspomnianego "Stonewalla" Jacksona liczył 36 tys., a gen. Jamesa Longstreeta 16 tys. Jackson, podobnie jak Lee, miał już wtedy na Południu status żywej legendy. Zasłużył się przede wszystkim rok wcześniej kampanią w Dolinie Shenandoah, kiedy mając pod komendą w najlepszym momencie 17 tys. żołnierzy, wyparł cztery armie unijne, które choć nigdy się nie zeszły, liczyły łącznie 52 tys. ludzi. W tej kampanii, uznawanej za jedną z najlepszych w historii USA, powstrzymał marsz części jankeskich sił na Richmond, a następnie zdążył dotrzeć do stolicy i uczestniczył w jej skutecznej obronie w czerwcu 1862 roku.

Longstreet był z kolei jednym z najbardziej doświadczonych oficerów w całej amerykańskiej armii, choć warto zaznaczyć, że na choćby zbliżoną skalę jak w wojnie secesyjnej, nie walczył wcześniej nikt, ani Lee, ani żaden z dowódców Unii.

Problem polegał na tym, że Longstreet nie był obecny. Wraz z połową swojego korpusu znajdował się 140 km od głównego zgrupowania. W lutym został wysłany z zadaniami do Północnej Karoliny, a następnie do południowo-zachodniej Wirginii i nie było szans na powrót na czas.

Tymczasem Jackson ze swoimi trzema dywizjami pod dowództwem generałów: Rodesa, Colstona i A.P. Hilla (czwarta to Early) przemaszerował pod osłoną nocy i mgły z obozów pod Fredericksburgiem na zachód w stronę koncentracji korpusów, które oflankowały Lee. 1 maja przejął dowodzenie na tym odcinku od gen. Andersona i mając – jak to zwykle bywało – "wolną rękę" od Lee, niewiele wiedząc o jednostkach przeciwnika, a z pewnością nie wiedząc, że jak duża jest ich przewaga liczebna, rozkazał przygotowanie do natarcia. Rozpoznanie walką było jedną z jego ulubionych metod operacyjnych.

Walki 1 maja

Nieświadomy, że do Andersona dołączył Jackson, Hooker nakazał ok. godz. 11 atak na jego pozycje, lecz konfederaci ruszyli pierwsi. Ku zdumieniu dowództwa Unii, siły południowców z impetem uderzyły na dwie nadciągające kolumny z części wojsk Meade’a i Slocuma. Jackson atakując frontalnie, pozbawił jankesów możliwości komunikowania się i zaplanowanego połączenia oddziałów.

Hooker zrozumiał wtedy, że większość rebelianckiej armii przeniosła się spod Fredericksburga w stronę Chancellorsville i ok. godz. 14 nakazał powrót na pozycje wyjściowe. W gęste zarośla, które niwelowały przewagę liczebną i sprzętową, ale zapewniały silną pozycję defensywną. Na tyle silną, że Jackson szybko zaniechał dalszego natarcia.

Mimo komplikacji, Hooker był zadowolony. Zasadniczy cel został osiągnięty: żołnierze Lee opuścili pozycje defensywne, wyszli z okopów i to Armia Potomaku mogła teraz prowadzić defensywę na korzystnym terenie. Część jego generałów domagała się jak najszybszego rozpoczęcia ataku, jednak on planował bardziej skoordynowany manewr.

Bitwa pod Chancellorsville – sytuacja 1 maja

Trzeci podział konfederackiej armii

Około godz. 19 Jackson i Lee spotkali się na naradzie. Jackson wyraził opinię, że Hooker nazajutrz się wycofa, Lee był przeciwnego zdania. Sądził, że głównodowodzący Armii Potomaku spróbuje rozegrać bitwę w taki sposób, by konfederaci zaatakowali. Do tego momentu wojny kilka razy udało mu się przechytrzyć unijnych dowódców, ale i oni uczyli się go coraz lepiej. Tym razem – a nie zawsze tak bywało w przeszłości – dysponowali też wiarygodnymi szacunkami na temat jego sił; zdawali sobie sprawę z przewagi liczebnej. W niektórych wcześniejszych dużych bitwach, przed bardziej zdecydowanymi uderzeniami powstrzymywały ich przeszacowane dane o ilości konfederatów i to Lee przejmował inicjatywę. Teraz to Hooker rozgrywał partię na swoich warunkach, a on jedynie reagował.

Rozważając jednak wariant ofensywny, Lee i Jackson środek federalnych pozycji ocenili jako nie do sforsowania. Lewe skrzydło gdzie stały wojska Meade’a było oparte o rzekę Rappahannock, co wykluczało próbę obejścia. Skoncentrowali zatem swoją uwagę na prawym skrzydle, na którym korpus Howarda był wprawdzie osłonięty gęstym lasem Puszczy i najbardziej oddalony od pozycji konfederatów, ale jednocześnie nieco odosobniony względem reszty armii. Konfederaccy zwiadowcy ustalili też, że wobec braku federalnej kawalerii – wysłanej przypomnijmy na wyprawę przeciwko liniom dostaw z Richmond – południowcy kontrolują tereny na swoim lewym skrzydle, aż do początków jankeskich umocnień. Kawaleria stanowiła w tamtych czasach "oczy armii". Znaleziono zatem trasę przez gąszcz drzew i kolczastych krzewów, którą można by dostać się na flankę po kryjomu. Generałowie podjęli decyzję o przejściu do ofensywy na tym odcinku.

W nocy Lee i Jackson rozmawiali ponownie. Ten drugi był pełen obaw. Początkowo wytypowaną dzięki pomocy lokalnych przyjaciół drogę oceniał jako wiodącą zbyt blisko federalnych pozycji i ubolewał, że za mało o niej wie. Na miejsce sprowadzono właściciela huty żelaza z okolicy, który zaproponował wykarczowaną świeżo trasę, której używał do transportowania drewna i żelaza.

Lee w lutym podzielił Armię Północnej Wirginii i wysłał Longstreeta z misją daleko od swoich pozycji. Wczoraj podzielił ją ponownie, zostawiając gen. Early’ego z jedną dywizją pod Fredericksburgiem. Teraz miał zdecydować o kolejnym podziale swojej armii, mając w bezpośredniej bliskości dwukrotnie silniejsze siły wroga. Rozciągnięta na wąskiej ścieżce kolumna Jacksona w razie jankeskiego ataku mogłaby zostać przerwana. W dodatku przygotowanie i skoordynowanie tak dużego marszu w kilka godzin i by pozostał w tajemnicy, wydawało się niewykonalne.

Marsz oskrzydlający Jacksona – 2 maja

Mimo to, ok. godz. 7 rano Lee siedział na koniu na poboczu i przyglądał się wymarszowi 33 tys. żołnierzy Jacksona. Szli z nim Rodes, Colston, A.P. Hill i kawaleria gen. Stuarta. Korpus wziął 112 dział. Zabrał tylko podstawowy sprzęt, ambulansy, wozy z amunicją. Bez żywności i żadnego bagażu, w milczeniu z miejscowym przewodnikiem ruszył wąską ścieżką w 20-kilometrowy marsz. Lee pozostał z niecałymi 15 tys. ludzi przeciwko głównym siłom Hookera.

Już po godzinie jankescy zwiadowcy zaczęli informować o niezwykłych, nieprzewidzianych ruchach za rebelianckimi liniami. Fragment drogi maszerującej przez Puszczę kolumny biegł przez wysoko położony otwarty teren.

Reakcja dowództwa Unii

Jak zinterpretował marsz konfederatów Hooker? Po raz pierwszy został zaalarmowany ok. 9. Meldunki informowały, że kolumna zmierza na południe, co wskazywałoby na odwrót. Pochyliwszy się nad mapami w swoim sztabie, wyraził jednak zdziwienie, że Lee mógłby wycofać się bez walki. Zaczął wtedy na poważnie brać pod uwagę możliwość oskrzydlenia jego sił. Właśnie wrócił z osobistej inspekcji podczas, której stwierdził, że pozycja jego skrajnej prawej flanki jest słaba w stosunku do pozycji reszty armii.

Wysłał wtedy do obstawiającego ją Howarda wiadomość: "Mamy powody sądzić, że wróg idzie na nasze prawe skrzydło". Wcześniej podjął już działania celem wzmocnienia potencjalnie zagrożonego odcinka. Rozkazał korpusowi Reynoldsa rozpoczęcie marszu spod Fredericksburga celem zajęcia pozycji na prawo od Howarda w taki sposób, by utworzył ciągłą linię opartą o linię rzeki Rapidan.

Tymczasem gen. Sickles, którego wojska stacjonowały najbliżej przemarszu konfederatów chciał przeprowadzić ostrzał artyleryjski, lecz Hooker nie wyraził na to zgody. Uparty Sickles dostał jednak niebawem pozwolenie na zaatakowanie rebelianckiej kolumny i niezwłocznie uderzył dwoma dywizjami swojego korpusu. Wywiązała się walka. Nie wiedział początkowo, że trafił na ogon kolumny. Jej pozostała część przesuwała się naprzód, w całkowitym milczeniu, głębokim łukiem wokół prawej flanki unionistów.

Szczególnie istotne były wnioski, jakie Sickles wyciągnął z potyczki, do której ściągnięto ostatecznie aż 25 tys. jankesów. Około 13.30 meldował, że świadczy ona, iż konfederaci się wycofują. Interpretację tę podzielił Hooker, tym bardziej, że nadeszła wiadomość, że Early prowadzi odwrót z Fredericksburga. (Było to wynikiem nieprecyzyjnego przekazania rozkazów od Lee przez szefa jego sztabu Early’emu).

Korekta trasy

Tymczasem Jackson osobiście obserwował przez lornetkę ogromną część wojsk Unii, niespełna sto metrów przed sobą. Kapitan kawalerii, który wskazał wypatrzony przez zwiadowców wysoko położony fragment terenu, z którego dowódca mógł przyjrzeć się korpusowi Howarda, tak wspominał tę scenę: "W dole, w odległości zaledwie kilkuset jardów, biegły ich linie bitewne. Na przedzie zasieki, na tyłach broń trzymana w pogotowiu. Dostrzegliśmy też rozmieszone działa. Żołnierze stłoczeni w grupki gawędzili, palili, grali w karty. Niektórzy pędzili i ubijali krowy".

Okazało się, że gdyby Jackson poszedł dalej wyznaczoną podczas nocnej narady trasą, to zakończyłby marsz w miejscu, w którym jego wojska byłyby ustawione przodem do pozycji Howarda. Nakazał zatem wydłużenie marszu i skręcenie na wschód inną, położoną 3 km dalej drogą. Konfederaci zatoczyli szerszy łuk i dzięki temu ustawili się prostopadle do linii Howarda.

Marsz przebiegł prawie bezproblemowo, ale przegrupowanie rozciągniętej kolumny i ustawienie jej w linie ofensywne zajęło sporo czasu. Szczególną trudność stanowiła konieczność rozstawienia trzech dywizji w gęstym lesie. Czas od ok. 15.00 do 17.30 upłynął na mozolnym rozmieszczaniu 22 tys. żołnierzy. Reszta pozostawała w rezerwie. Około kilometra dalej unioniści przygotowywali wieczorny posiłek, niczego nie podejrzewając. Linia Jacksona miała trzy kilometry szerokości, a bezpośrednio przed nią rozciągał się niezbyt dobrze umocniony, zwrócony bokiem do niej jankeski korpus.

Ocena sytuacji Hookera i Howarda

Howard miał do dyspozycji 12 tys. żołnierzy. Prawie połowę korpusu stanowili Niemcy. Mniej więcej od południa pikiety alarmowały, że rebelianci coś szykują. Zawiadomiony o ruchach rebeliantów Howard zapewnił Hookera, że jest gotowy do odparcia ewentualnego uderzenia. Od początku nie wierzył jednak w atak. Widział jak gęsty jest las i uważał, że żadna armia go nie przejdzie. Nieświadomy tego, jak liczną grupę prowadzą konfederaci na flance, podobnie jak Hooker, oceniał marsz rebeliantów jako osłonę odwrotu całej armii. Po 14 w sztabie Howarda kilku oficerów domagających się natychmiastowej reakcji usłyszało reprymendę za rozsiewanie paniki.

Ponadto o 16.45 dowództwo Unii miało już potwierdzenie, że Early się cofa. Jednocześnie Sedgwick miał rozkaz zaatakowania go. Jedynie Lee pozostawał w miejscu, ale dowódcy Unii mieli pewność, że odwrót tej części armii także musi się wkrótce rozpocząć. Hooker już o 14.30 wydał rozkaz, by "dowódcy korpusów uzupełnili żywność i amunicję i by szykowali się do pościgu nazajutrz".

Ok. 17.30 uwagę Hookera przykuł ostrzał Lee na wschód od Chancellorsville. Konfederacki generał urządził tam głośną demonstrację, mającą w rzeczywistości służyć za zasłonę dymną dla Jacksona. Dowódca Unii martwił się bardziej tym, że do tej pory nie przyszły żadne wieści od kawalerii wysłanej do przejęcia konfederackich linii dostaw. (Ostatecznie misja ta zakończyła się niepowodzeniem).

Alles is verloren!

Tymczasem na prawej flance jego armii przerwano ciszę. Ok. 17.15 wśród lasu rozległy się trąbki wzywające do ataku i unioniści usłyszeli słynny dziki, świdrujący "wrzask rebeliantów". Tempo i kierunek, z którego nadeszli zupełnie ich zaskoczyły. Z powodu akustycznych anomalii w lesie jankescy żołnierze nie usłyszeli sygnałówek. Mimo zamieszania część sił Howarda desperacko stawiła czoła konfederatom nieco spowalniając natarcie. W gronie tym był Polak płk. Włodzimierz Krzyżanowski.

Po około półtorej godziny ciężkich walk unijny korpus w zupełnej rozsypce przesunął się o 2 km, aż znalazł się 3 km od kwatery Hookera w Chancellorsville. Po 18.30 Hooker podjechał bliżej frontu i osobiście widział żołnierzy, konie i wozy w panicznej rejteradzie. Wielu żołnierzy uciekło tak jak stało, biegnąc bez muszkietów, czapek, chlebaków, czy płaszczy. Chcieli uciekać za rzekę, Niemcy krzyczeli w ojczystym języku Alles is verloren! (wszystko stracone). Straty federalnych wyniosły 2400, z czego 1000 wzięto do niewoli. Jackson stracił 800 żołnierzy.

Wreszcie Hooker i Howard zdołali sformować nową linię obrony, która zatrzymała rajd Rodesa i Colstona. Był wieczór co zwiastowało przerwanie zmagań. Podczas wojny secesyjnej walki po zmroku toczono bardzo rzadko. Tym razem, by maksymalnie wykorzystać uzyskaną przewagę, "Stonewall" Jackson postanowił złamać tę regułę, ale ostatecznie działania zostały wznowione dopiero wczesnym rankiem.

Bitwa pod Chancellorsville – manewr oskrzydlający 2 maja

3 – 4 maja

W nocy Hooker nakazał korpusowi Sicklesa wycofanie się o świcie z wysuniętej pozycji na wzgórzu znanym jako Leszczynowy Zagajnik, o 1,5 km na zachód od skrzyżowania Chancellorsville. Umożliwiło to umieszczenie południowcom swojej artylerii na Leszczynowym Zagajniku – jednym z nielicznych miejsc w Puszczy, gdzie można ją było skutecznie wykorzystać. Ponadto pozwoliło to na połączenie się konfederackiego skrzydła, które wymiotło Howarda ze skrzydłem Lee. Teraz rebelianci kontynuowali atak wszystkimi siłami na trzy unijne korpusy broniące obszaru bezpośrednio wokół Chancellorsville.

Nie wszystko jednak układało się po myśli dowództwa Konfederacji. Cztery jankeskie dywizje dowodzone przez Sedgwicka uderzyły na dywizję Early’ego pod Fredericksburgiem, zajęły strategiczne tereny, a następnie skierowały się w stronę Chancellorsville, na odsiecz Hookerowi. O 15.30 Sedgwick był już blisko i zaatakował niewielkie siły południowców zajmujące drogę pomiędzy oboma miastami. Jego atak został jednak zatrzymany.

Bitwa pod Chancellorsville – sytuacja 3 maja

Nazajutrz Lee wysłał wsparcie. Późnym popołudniem nieskoordynowany atak 21 tys. połączonych siły Early’ego, McLawsa i Andersona na równe im siły Sedgwicka został odparty. Unijny dowódca uświadomił sobie jednak, że stracił inicjatywę i nakazał odwrót za Rappahannock.

Bitwa pod Chancellorsville – sytuacja 4 maja

5 – 6 maja

Na naradzie w nocy 5 maja większość dowódców korpusów Unii optowała za kontratakiem. Hooker nie chciał jednak kontynuować walki w tym miejscu i postanowił, by wycofać się za rzekę. Armia Potomaku przekroczyła Rappahannock podczas burzliwej nocy z 5 na 6 maja. Kolejny atak na centralnym odcinku Lee planował rankiem, ale bitwa dobiegła końca.

Stracona prawa ręka

Straty obu stron przekroczyły 30 tys. żołnierzy. Konfederaci stracili 13 tys., w tym ponad 1600 zabitych i 9,2 tys. rannych, co stanowiło aż 22 proc. sił Armii Północnej Wirginii. Straty Unii wyniosły 17 tys., w tym ponad 1500 zabitych i 9,5 tys rannych. Było to 15 proc. stanu Armii Potomaku.

Konfederacja poniosła też inną gigantyczną stratę. Otóż późnym wieczorem 2 maja, w trakcie pauzy na przegrupowanie wojsk, Jackson wraz z kilkoma oficerami wyjechał przed własne linie, aby przeprowadzić rozpoznanie przed ponowieniem ataku. Generał nie pierwszy raz zapuścił się w rejony niebezpieczne jak na oficera w randze dowódcy korpusu. Na styku linii obu armii, w ciemnościach, panowało niemałe zamieszanie. Wracając kłusem zwiadowcy zostali ostrzelani przez rebeliantów, którzy wzięli ich za kawalerię Unii. Jackson został raniony trzema kulami: w kciuk i dwa w ramię, które trzeba było amputować.

"On stracił lewe ramię, ja straciłem prawą rękę", powiedział gen. Lee dowiedziawszy się o fatalnym zdarzeniu. W następnych dniach rozwinęło się zapalenie płuc (być może sepsa albo zator płuc) i niepokonany na polu walki "Stonewall" zmarł 10 maja.

Bitwa pod Chancellorsville

Podsumowanie – Kosztowny triumf Konfederacji

Kampania Chancellorsville uznawana jest przez historyków za jedno z największych zwycięstw generała Lee.

Armia Północnej Wirginii doprowadziła do odwrotu dysponującą dwukrotną przewagą liczebną Armię Potomaku. Wbrew jednej z podstawowych zasad sztuki wojennej, gen. Lee podjął dobrze skalkulowane, ale jednak poważne ryzyko podzielenia słabszej liczebnie armii w obliczu liczniejszego przeciwnika. Mimo, że początkowo dał się zaskoczyć manewrem oskrzydlającym Meade’a, Slocuma i Howarda, to w dalszej fazie bitwy przejął inicjatywę. Dysponował swoimi słabszymi siłami tak, by mieć przewagę albo przynajmniej nie dać jej Hookerowi w miejscu uderzenia.

Manewr flankujący Jacksona oceniany jest jako jedna z najwspanialszych szarż i najdoskonalszy marsz wojny secesyjnej. Jego sukces był sumą kilku czynników, z których głównym był ten, że mimo poważnych i momentami narastających wątpliwości ostatecznie został uznany przez unijnych dowódców za odwrót.

Generał Lee nie pierwszy i nie ostatni raz w tej wojnie udowodnił, że należy mu się miejsce wśród największych wodzów w historii. Ogromną stratą dla sprawy Południa była natomiast śmierć jego "żelaznej pięści", generała Jacksona.

Niedługo po wygranej pod Chancellorsville Armia Północnej Wirginii pod wodzą Lee rozpoczęła kolejną kampanię ofensywną, w ramach której przeniosła działania wojenne na froncie wschodnim z terytorium Południa na Północ – do Pensylwanii.

Czytaj też:
Robert E. Lee. Najbardziej znienawidzony przez lewicę człowiek w USA
Czytaj też:
Bitwa nad Antietam. Najkrwawszy dzień w historii Ameryki