Bitwa pod Zawichostem nie jest szczególnie dobrze znana, a jednak miała duży wpływ na układ sił w regionie i politykę w rozbitej na dzielnice Polsce. Polskie siły odniosły w tej bitwie spektakularne zwycięstwo.
Przetasowania
Od 1138 roku, czyli od śmierci Bolesława Krzywoustego Polska podzielona była na dzielnice, w której władzę sprawowali książęta – synowie, a później kolejni potomkowie Krzywoustego. Władzę nad Krakowem, który znajdował się w dzielnicy senioralnej miał sprawować zawsze najstarszy spośród książąt. Tę zasadę złamano dość szybko, właściwie w chwili, kiedy najstarszy z synów Bolesława, Władysław Wygnaniec, został wypędzony z kraju.
Minęło kilkadziesiąt lat. Po śmierci Kazimierza Sprawiedliwego, z pominięciem żyjącego jeszcze Mieszka Starego (brata Kazimierza), władzę nad Krakowem objął jego syn Leszek Biały, zresztą jeszcze jako nieletni (regencję sprawowała matka, Helena znojemska). Tron krakowski od tej pory przechodził co rusz w inne ręce, a między książętami narastały animozje.
W 1205 roku Leszek Biały władał ziemią sandomierską, jednocześnie licząc na to, że wkrótce zasiądzie ponownie na tronie w Krakowie (władał nim wówczas Władysław Laskonogi, syn Mieszka Starego). Jego brat Konrad Mazowiecki rządził natomiast księstwami mazowieckim i kujawskim. Wtedy właśnie, w pierwszej połowie 1205 roku, na polskie ziemie wtargnęły wojska ruskie pod wodzą Romana Halickiego.
Ruś halicko-włodzimierską podbił na początku XI wieku Bolesław Chrobry. Walki toczył tam też m.in. Kazimierz Sprawiedliwy oraz w 1199 roku Leszek Biały. Sprzymierzył się on wówczas z Romanem Halickim (prywatnie swym kuzynem; matka Romana, Agnieszka, była córką Krzywoustego), któremu pomógł zasiąść na tronie w księstwie halicko-włodzimierskim. Nie wiadomo dokładnie, jak dalej potoczyły się ich relacje. Faktem jest jednak, że sojusz został zerwany. Roman sprzymierzył się wówczas z Władysławem Laskonogim przeciwko synom Kazimierza Sprawiedliwego – Leszkowi i Konradowi.
Bitwa pod Zawichostem
Roman Halicki miał pod swoimi rozkazami armię liczącą 13 tysięcy żołnierzy, co było liczbą jak na owe warunki ogromną. Nic nie wskazywało, że wyprawa Romana może zakończyć się dla niego tragicznie. Początkowo bez przeszkód zdobywał kolejne tereny, zajmując pod drodze dwa grody. Jego celem była ziemia sandomierska należąca do Leszka Białego.
Michael Morys-Twarowski w tekście pt. „Bitwa pod Zawichostem w 1205 r. Triumf, który powstrzymał najazd ruskiego księcia” pisze:
„Jedynym zmartwieniem Romana – jeżeli zaufać relacji XV-wiecznego kronikarza Jana Długosza – mógł być sen, który miał poprzedniej nocy. A śniło mu się, że »garstka ptaków o czerwonych głowach, które nazywamy szczygiełkami, nadleciała od strony, w której znajduje się Sandomierz, i pożarła bardzo wielką liczbę wróbli«. O świcie opowiedział o tym swoim przyjaciołom: większość młodych uznało nocną marę za dobrą wróżbę, z kolei ci starsi wiekiem zafrasowali się, widząc w niej zapowiedź polskiego zwycięstwa”.
Polacy już od jakiegoś czasu wiedzieli o zmierzających w stronę Sandomierza siłom Romana. Atak mieli odpierać Leszek Biały oraz jego brat Konrad Mazowiecki. Dowodzenie nad całością sił przekazano doświadczonemu wojewodzie mazowieckiemu, Krystynowi – sami bracia byli zresztą wciąż bardzo młodzi, roztropniej było więc oddać dowództwo w ręce kogoś bardziej w sztuce wojennej obeznanego.
19 czerwca siły polskie ruszyły w stronę wojsk ruskich. Początkowo Roman Halicki miał nie wierzyć, że Polacy w taki dzień, a było to święto męczenników Gerwazego i Protazego, szykują się do walki. Krystyn chciał ich jednak złapać w pułapkę. Wiedział, że wróg ma przewagę liczebną i starcie w otwartym polu mogłoby się źle dla Polaków skończyć. Zaplanował więc, że jego wojowie uderzą na Rusinów w chwili, kiedy ci będą przeprawiali się przez Wisłę.
Ta taktyka okazała się wyjątkowo skuteczna. Wojska Romana Halickiego nie były w stanie rozwinąć szyku. Polacy zagrodzili im drogę, a łucznicy ustawili się na skarpie wzdłuż rzeki zasypując przeciwnika strzałami. W końcu, jak pisał Jan Długosz, „Książę Roman zobaczył, że grozi mu bardzo poważne niebezpieczeństwo, gdy cały oddział rycerzy, który skupiony wokół niego, bronił go do tej pory znakomicie, został przez Polaków rozbity. Najwytrwalsi i najdzielniejsi obrońcy zginęli na oczach księcia, a stosy trupów po jednej i po drugiej stronie przeszkadzały w ucieczce i księciu Romanowi, i pozostałym jego Rusinom”.
W pewnej chwili padł koń, na którym siedział Roman. Jego wojownicy szybko przyprowadzili mu innego, była to jednak stara klacz, która nie nadawała się do udziału w bitwie. Romanowi udało się cudem przeprawić przez Wisłę, lecz wówczas i ten koń padł.
Losy bitwy były przesądzone. Jak pisał Morys-Twarowski: „Podczas gdy na jednym brzegu trwał ciężki bój, na drugim wciąż tkwiła ogromna część ruskiej armii, bezradnie przyglądająca się, jak rodacy próbują uniknąć polskich mieczy, toporów i oszczepów. Tym, którzy wciąż byli w zwarciu, śmierć nieśli rycerze Leszka i Konrada. Na tych zaś, którzy podjęli rejteradę, niespodziewanie uderzyła sama natura. Ziemia nad rzeką, zryta końskimi kopytami, nie wytrzymała ciężaru i osunęła się, pociągając za sobą mnóstwo ludzi Romana”.
Wybiwszy wielu ruskich wojów, polskie siły przeprawiły się przez rzekę i ruszyły w pościg za pozostałymi wojskami Romana. W czasie pościgu zginął też sam książę Roman Halicki, którego w bitewnym chaosie nie odróżniono od zwykłego żołnierza.
Po bitwie odnaleziono wśród trupów ciało Romana, którego Leszek Biały rozkazał pochować w Sandomierzu. Ekshumowano je później, aby wymienić na polskich jeńców. Po latach Leszek miał powiedzieć, że „to diabeł posiał wrogość” między nim a Romanem Halickim, mając zapewne na myśli Władysława Laskonogiego, który być może chciał poprzez sojusz z Romanem pozbyć się swojego kuzyna, który pretendował do tronu krakowskiego. Jeśli tak było, to Laskonogiemu udała się intryga tylko do pewnego stopnia – w 1206 roku Leszek Biały i tak objął we władanie ziemię krakowską wraz z Krakowem, gdzie z przerwami, rządził do czasu swej śmierci z rąk skrytobójców.
Bitwa pod Zawichostem jest przez niektórych historyków wskazywana jako jedno z najważniejszych starć w naszych dziejach. Aż do XV wieku była ona prawdopodobnie najczęściej wzmiankowanym triumfem polskiego oręża oraz tematem wielu pieśni i poematów.
Czytaj też:
Bitwa pod Legnicą. Mongołowie i bohaterstwo polskiego księciaCzytaj też:
Krwawe polsko-litewskie starcie. Bitwa pod TrojanowemCzytaj też:
Rogatka. Pierwszy turniej rycerski w Polsce i książę-awanturnikCzytaj też:
QUIZ: Z dziejów zbrodni w Polsce średniowiecznej