Polska w GUŁagu
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Polska w GUŁagu

Dodano: 
Armia Czerwona w czasie operacji berlińskiej, 1945
Armia Czerwona w czasie operacji berlińskiej, 1945 Źródło: Wikimedia Commons
Z dr. Tomaszem Łabuszewskim, historykiem z IPN, rozmawia Piotr Włoczyk.

PIOTR WŁOCZYK: Kto był głównym człowiekiem Stalina do spraw „wyzwalania” Polski?

DR TOMASZ ŁABUSZEWSKI: Generał Iwan Sierow 16 stycznia 1945 r. został mianowany na stanowisko pełnomocnika do spraw NKWD przy 1. Froncie Białoruskim. Jego głównym zadaniem było rozprawienie się z pozostałościami Polskiego Państwa Podziemnego (PPP), które przetrwały hekatombę powstania warszawskiego.

Sierow wywiązał się z tego zadania w sposób niezwykle skuteczny, czego przykładem była choćby tzw. operacja pruszkowska, w wyniku której w ręce Sowietów wpadli przywódcy PPP – m.in. Delegat Rządu na Kraj Stanisław Jankowski, pełniący formalnie funkcję wicepremiera rządu na uchodźstwie, uznawanego wówczas jeszcze przez wszystkie państwa poza Rosją sowiecką, ostatni komendant AK gen. Leopold Okulicki oraz przewodniczący Rady Jedności Narodowej Kazimierz Pużak. Zwróćmy uwagę, że w ten właśnie sposób oficjalne władze państwowe jednego koalicjanta sojuszu antyhitlerowskiego potraktowane zostały przez drugiego koalicjanta...

Historycy zajmujący się tamtym okresem dziejów Polski nie odmawiają Sierowowi jednego: profesjonalizmu.

Niewątpliwie Sierow znał się na swojej pracy, był w tym „fachu” wysokiej klasy specjalistą, ale miał też do pomocy dobrze dobrany zespół kompetentnych ludzi, znających się na eliminowaniu elit wrogich narodów i łamaniu wszelkiego oporu.

Według Moskwy Polska została w 1945 r. wyzwolona. Jednak patrząc na spis obozów, które Sowieci mieli wówczas do dyspozycji w Polsce, można odnieść wrażenie, że stworzyli tu Polakom coś na kształt małego GUŁagu.

Rzeczywiście, w latach 1944 i 1945 na terenie Polski Sowieci wprowadzili swego rodzaju mini-Archipelag GUŁag. Musimy pamiętać, że w tym systemie na zapleczu każdego z frontów działających na terenie obecnej Polski (1., 2. i 3. Frontu Białoruskiego oraz 1. Frontu Ukraińskiego) funkcjonowały trójstopniowe struktury obozowe.

Najbliżej frontu znajdowały się Punkty Przyjęć Jeńców (PPJ). To jednak dosyć mylna nazwa. W rzeczywistości kierowano tam nie tylko jeńców niemieckich, lecz także wszystkich tych Polaków, którzy ocenieni zostali przez Sowietów jako wrogowie systemu komunistycznego – czy to na zasadzie donosów miejscowych komunistów, czy też ustaleń własnego wywiadu.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.