Wybawca z Mille Collines
  • Piotr WłoczykAutor:Piotr Włoczyk

Wybawca z Mille Collines

Dodano: 
Kadr z filmu "Hotel Ruanda"
Kadr z filmu "Hotel Ruanda" Źródło: Mat. producenta
W czasie ludobójstwa na Tutsi Paul Rusesabagina uratował ponad tysiąc osób. Trzy dekady później władze Rwandy wtrąciły go do więzienia na – de facto – dożywocie

Ubrany w strój więzienny, z maseczką na twarzy, Paul Rusesabagina z pewnością nie mógł do końca uwierzyć w to, co się z nim dzieje. Rwandyjski bohater, Hutu, który w czasie ludobójstwa w 1994 r. ratował Tutsi i zyskał światową sławę dzięki hollywoodzkiemu hitowi opowiadającemu jego historię, teraz stał przed sądem w Kigali, stolicy Rwandy, oskarżony m.in. o pomoc w organizowaniu ataków terrorystycznych. Rok wcześniej, w 2020 r., gdy świat pochłonięty był walką z pandemią, prezydent Rwandy Paul Kagame zorganizował operację, której finałem było podstępne ściągnięcie z zagranicy Rusesabaginy. Ten najbardziej znany na świecie krytyk Kagamego, oskarżający go o łamanie demokratycznych zasad, wsiadł w Dubaju na pokład samolotu, który miał go zabrać do – jak był przekonany – Burundi. Zamiast tego maszyna wylądowała na lotnisku w sąsiedniej Rwandzie...

Szczególnie głośno protestowała w obronie Rusesabaginy administracja Joe Bidena (słynny Rwandyjczyk od 2009 r. mieszkał w USA), wprost wskazując, że sąd nie dawał oskarżonemu gwarancji bezstronności. Mimo stanowiska Białego Domu sąd w Kigali wydał werdykt, który musiał wstrząsnąć tym twardym Hutu – 25 lat pozbawienia wolności. Dla 67-letniego skazańca oznaczało to właściwie dożywocie. W jego sprawie już niedługo miał się pojawić mocny zwrot, ale mimo perspektywy spędzenia reszty życia za kratkami możemy śmiało założyć, że moment wydania wyroku nie był najtrudniejszym doświadczeniem w życiu tego mężczyzny.

Szał zabijania

Jak podkreślał w rozmowie ze mną Rusesabagina, najgorszym dniem w jego życiu był 9 kwietnia 1994 r. i raczej na pewno nie zmieni się to do końca jego dni. Kilka dni wcześniej zaczęło się w Rwandzie ludobójstwo na Tutsi. Do domu w Kigali, w którym mój rozmówca mieszkał z żoną i dziećmi, niespodziewanie wkroczyli żołnierze. Trafili tu nieprzypadkowo – dostali rozkaz, by przewieźć go do hotelu Diplomats, gdzie właśnie wprowadzał się nowy rząd Rwandy. Rusesabagina pracował tam jako menedżer, ale z powodu wybuchu rzezi zabarykadował się w domu i oczywiście nie miał zamiaru pojawiać się w pracy. Żołdacy zapakowali do wojskowych terenówek wszystkich, których znaleźli w domu, czyli Rusesabaginów wraz z 26 (!) ukrywającymi u nich sąsiadami, a następnie wyruszyli w kierunku hotelu Diplomats.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.