Najwyższe stanowisko w państwie carów było faktycznie niebezpiecznym zajęciem, a tradycja mordowania władców sięgała jeszcze czasów Rusi Kijowskiej. Jednego ze swoich braci krwawo usunął Włodzimierz I Wielki, a w następnym pokoleniu było jeszcze gorzej. Syn Włodzimierza i zięć Bolesława Chrobrego, Światopełk zwany Przeklętym, zamordował swoich braci Borysa i Gleba, zanim sam padł ofiarą Jarosława Mądrego (w 1019 r.). Dalsze podziały państwa Rurykowiczów skutkowały kolejnymi zbrodniami, a książęta ginęli nie tylko od miecza, lecz także od trucizn. Niewiele w tej kwestii zmienił podbój mongolski, gdyż chanowie Złotej Ordy bez żadnych skrupułów usuwali niewygodnych wasali. Prawdopodobnie losu tego doświadczył nawet słynny Aleksander Newski, który zapadł na zdrowiu i zmarł w drodze powrotnej z dworu chana.
Zbrodnie Rurykowiczów miały przełożenie na wzrost liczby świętych Kościoła prawosławnego. Kanonizowano nie tylko ofiary, m.in. Borysa, Gleba czy Aleksandra Newskiego, lecz także zbrodniarzy (Włodzimierza Wielkiego). Oczywiście zależało to od aktualnej sytuacji politycznej, ale święci raz wyniesieni na ołtarze już tam pozostawali. Nic zatem dziwnego, że w powieści Karola Bunscha „Imiennik” woje Bolesława Śmiałego po zdobyciu Kijowa śpiewali, że „będzie pokój panował na Rusi / Jeno książąt wyrzynać się musi”.
Trucicielstwo rozwinęło się do tego stopnia, że bardziej przezorni członkowie elit władzy w ogóle nie pijali wina, gdyż trunek ten maskował smak zabójczych substancji. Obyczaj ten przeniósł się na dwór litewski, po podporządkowaniu sobie przez władców z Wilna ziem ruskich. Z tego powodu Władysław Jagiełło przez całe życie był całkowitym abstynentem i ku zdziwieniu polskiego otoczenia pijał wyłącznie wodę. Dzięki temu dożył późnej starości, podczas gdy dwaj jego bracia zmarli otruci.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.

