Czarna noc we Lwowie. Niemcy wymordowali dziesiątki polskich naukowców

Czarna noc we Lwowie. Niemcy wymordowali dziesiątki polskich naukowców

Dodano: 
Lwów. Pomnik ku pamięci profesorów zamordowanych przez Niemców 3-4 lipca 1941 roku
Lwów. Pomnik ku pamięci profesorów zamordowanych przez Niemców 3-4 lipca 1941 roku Źródło: Wikimedia Commons / Franek Vetulani / CC BY-SA 4.0
Hans Frank chciał uniknąć problemów związanych z przewożeniem i więzieniem powszechnie znanych osób. Rozwiązaniem było mordowanie "na miejscu", bez procesów, a nawet bez długotrwałego przetrzymywania w areszcie.

„Nie da się opisać, ileśmy mieli zawracania głowy z krakowskimi profesorami. Gdybyśmy sprawę tę załatwili na miejscu, miałaby ona całkiem inny przebieg. Proszę więc panów usilnie, by nie kierowali już panowie nikogo więcej do obozów koncentracyjnych w Rzeszy, lecz podejmowali likwidację na miejscu lub wyznaczali zgodną z przepisami karę. Każdy inny sposób postępowania stanowi obciążenie dla Rzeszy i dodatkowe utrudnienie dla nas. Posługujemy się tutaj całkiem innymi metodami i musimy je stosować nadal”. – instruował Hans Frank.

Cel: wymordować polską inteligencję

Generalny gubernator okupowanych ziem polskich, Hans Frank wygłosił te słowa podczas przemówienia do oficerów SS, 30 maja 1940 roku odnosząc się do Sonderaktion Krakau, czyli akcji wymierzonej w profesorów krakowskich, których aresztowano i wywieziono do obozów koncentracyjnych, a część których następnie – w wyniku międzynarodowych nacisków – trzeba było wypuścić na wolność (spośród 184 osób zatrzymanych, 20 osób zginęło).

Uroczystość odsłonięcia pomnika polskich profesorów zamordowanych przez Niemców w 1941 r., 3 lipca 2011 r.

Hans Frank chciał w kolejnych miesiącach uniknąć „problemów” związanych z przewożeniem i więzieniem powszechnie znanych osób. Rozwiązaniem było mordowanie „na miejscu”, bez procesów, a nawet bez długotrwałego przetrzymywania w areszcie.

Listę polskich profesorów „do likwidacji” sporządzili najpewniej studenci powiązani z Organizacją Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Nie było to aktualne zestawienie, gdyż niektórzy spośród wymienionych zmarli jeszcze przed wojną. Ta sytuacja dodatkowo komplikowała poszukiwania naukowców, którzy mieli zostać zamordowani i spowodowała, że aresztowano także przypadkowych ludzi.

Akcja rozpoczęła się w nocy z 3 na 4 lipca 1941 roku. Prowadził ją oddział Einsatzkommando, na którego czele stał Hans Krüger lub Walter Kutschmann (świadkowie wydarzeń podawali te dwa nazwiska). Niemcy, którym pomagało kilku Ukraińców, podzieleni na kilka grup aresztowali 22 profesorów lwowskich uczelni (głównie Uniwersytetu Jana Kazimierza i Politechniki Lwowskiej), a także członków rodzin niektórych z nich oraz przypadkowe osoby, np. gości, którzy akurat przebywali w domach profesorów.

Polaków przewieziono do bursy dawnego Zakładu Wychowawczego im. Abrahamowiczów, opodal której Einsatzkommando miało swoją siedzibę. Tam wszystkich po kolei brutalnie przesłuchiwano. Jedna osoba, syn doktora Stanisława Ruffa, Adam, został zabity od razu.

Rankiem 4 lipca, na Wzgórzach Wuleckich rozstrzelano 37 osób. Sześć kolejnych zabito następnego dnia. W następnych dniach zamordowano jeszcze następnych sześć osób.

Zginęli wówczas: Antoni Cieszyński, Władysław Dobrzaniecki, Jan Grek, Maria Grekowa, Jerzy Grzędzielski, Edward Hamerski, Henryk Hilarowicz, Władysław Komornicki, Eugeniusz Kostecki, Włodzimierz Krukowski, Roman Longchamps de Bérier, Bronisław Longchamps de Bérier, Zygmunt Longchamps de Bérier, Kazimierz Longchamps de Bérier, Antoni Łomnicki, Adam Mięsowicz, Witold, Jerzy Nowicki, Tadeusz Ostrowski, Jadwiga Ostrowska, Stanisław Pilat, Stanisław Progulski, Andrzej Progulski, Roman Rencki, Maria Reymanowa, Stanisław Ruff, Anna Ruffowa, Adam Ruff, Włodzimierz Sieradzki, Adam Sołowij, Włodzimierz Stożek Eustachy Stożek, Emanuel Stożek, Tadeusz Tapkowski, Kazimierz Vetulani, Kasper Weigel, Józef Weigel, Roman Witkiewicz oraz poeta i tłumacz, Tadeusz Boy-Żeleński. 26 lipca, z rozkazu Heinricha Himmlera, zamordowany został także były premier, Kazimierz Bartel.

Zagrabione polskie dzieła

Pieter Menten w 1977 r., zbrodniarz wojenny

Mord polskich profesorów mógł być w pewnym stopniu zainspirowany przez holenderskiego kolekcjonera sztuki, Pietera Mentena, który przed wojną mieszkał we Lwowie i znał dzieła, które znajdują się w posiadaniu polskich intelektualistów. 3 lipca, tuż przed egzekucją był widziany w pobliżu mieszkań profesorów Ostrowskiego i Greka. Już następnego dnia natomiast zajął dom profesora Ostrowskiego, w którego mieszkaniu znajdowały się zbiory z kolekcji książąt Jabłonowskich i hrabiostwa Badenich. Menten był także obecny podczas wywożenia dóbr z mieszkania profesora Greka, gdzie zdeponowano m.in. dzieła Jana Matejki, Stanisława Wyspiańskiego i Stanisława Witkiewicza. Aby nie zostawić świadków, Niemcy zamordowali mieszkające tam kobiety oraz część służby.

Dzięki zagrabionemu Polakom mieniu, Pieter Menten znalazł się na liście najbogatszych Holendrów. Chociaż uznany za zbrodniarza wojennego, nie odbył nawet całości zasądzonej mu kary. W 1981 roku skazany na dziesięć lat więzienia, odsiedział zaledwie połowę kary, a resztę życia spędził w domu opieki. Zmarł w 1987 roku. Ukradzione przez niego polskie dzieła sztuki i wartościowe przedmioty należące do zamordowanych przez Niemców rodzin nigdy nie wróciły do Polski.

Czytaj też:
Zdradzony i wydany Niemcom. Kto doniósł na generała?
Czytaj też:
Ofiary wciąż wołają o pamięć. 85. rocznica największej rzezi w Palmirach
Czytaj też:
"Wciąż znajdujemy ślady". IPN ekshumował szczątki 23 osób zabitych przez Niemców

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl