Obrona Poczty gdańskiej. Niemcy zabili wszystkich obrońców

Obrona Poczty gdańskiej. Niemcy zabili wszystkich obrońców

Dodano: 
Pocztowcy po kapitulacji Poczty Polskiej w Gdańsku
Pocztowcy po kapitulacji Poczty Polskiej w Gdańsku Źródło: Wikimedia Commons
5 października 1939 roku Niemcy rozstrzelali wszystkich schwytanych obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. O ich śmierci zdecydował niemiecki sąd. Polacy zostali uznani za winnych z powodu „działalności partyzanckiej”.

Po I wojnie światowej, w wyniku ustaleń konferencji w Paryżu utworzono Wolne Miasto Gdańsk. Władzę w nim sprawowali głównie Niemcy. Polacy mogli utrzymywać tylko niektóre instytucje. Jedną z nich była Poczta. W całym mieście znajdowały się skrzynki pocztowe z polskim godłem, gdzie wrzucano listy zaadresowane do Polski.

Sytuacja Polaków w Gdańsku od początku nie była łatwa. Z biegiem lat wrogość Niemców wobec Polaków zaczęła się nasilać. Zaczęto potajemnie (i wbrew ustaleniom) wzmacniać obsadę i uzbrojenie Westerplatte. Polscy pocztowcy zaczęli także uczestniczyć w przeszkoleniach wojskowych, a w gmachach Poczty Polskiej (zwłaszcza tej najważniejszej, czyli budynku Polskiego Urzędu Pocztowo-Telegraficznego nr 1) przechowywano trochę broni (kilka karabinów maszynowych, pistolety, kilka granatów). Relacje między Niemcami i Polakami zdecydowanie pogorszyły się, kiedy w roku 1933 do władzy doszedł Adolf Hitler. Polskie władze przeczuwały, że pocztowcy będą musieli się bronić – obawiano się bowiem wybuchu antypolskich rozruchów.

Budynek Poczty Polskiej w Gdańsku

1 września 1939 roku o godzinie 4:48, kiedy pancernik Schleswig-Holstein rozpoczął atak na Westerplatte, dla Gdańska rozpoczęła się II wojna światowa. Równocześnie ze szturmem na polską Wojskową Składnicę Tranzytową na Westerplatte, Niemcy rozpoczęli atak na placówkę nr 1 Poczty Polskiej w Gdańsku. W gmachu przebywało wówczas około 60 osób, głównie pracownicy poczty oraz dozorca z rodziną.

Obrona gdańskiej Poczty

Niemcy ruszyli do ataku na pocztę używając wozów pancernych i dział. W szturmie brało udział około 180 policjantów i pewna (nieustalona) liczba esesmanów. Sytuacja Polaków pogarszała się z godziny na godzinę. Nie mieli żadnych szans z przeważającą siłą wroga. Kiedy zniszczenia budynku były już znaczące, Polacy zeszli do piwnicy skąd kontynuowali obronę. Niemcy coraz bardziej się niecierpliwili. Nie sądzili, że Polacy będą stawiać tak duży opór. Po południu tego samego dnia, Niemcy podpalili budynek poczty i zaczęli wlewać do piwnic benzynę. Bohaterscy pocztowcy zostali zmuszeni do kapitulacji. Około godziny 18.00 zdecydowali o złożeniu broni.

W czasie walk zginęło 8 Polaków. Pięciu kolejnych zmarło z powodu rozległych obrażeń. Zginęła także 11-letnia dziewczynka, którą wychowywał dozorca z żoną. Według zachowanych przekazów, dziecko zginęło od miotacza ognia użytego przez Niemców, kiedy wybiegło z budynku. Pięciu osobom udało się uciec po kapitulacji.

Kolumna jeńców po poddaniu się Poczty Polskiej w Gdańsku

Jednocześnie Polacy zadali straty Niemcom. Zginęło 10 niemieckich policjantów, 25 było rannych. Zniszczono także jeden wóz bojowy.

Wszyscy Polacy, którzy przeżyli bohaterską obronę poczty trafiło w ręce Niemców. Niedługo później postawiono ich przed niemieckim sądem wojennym, który orzekł, że Polacy są winni „działalności partyzanckiej” i z tego powodu wydano na nich wyrok śmierci.

5 października 1939 roku pocztowcy z Poczty Polskiej w Gdańsku zostali rozstrzelani. Ich ciała pochowano w nieoznaczonej mogile. Odnaleziono ich dopiero w sierpniu 1991 roku, przypadkiem, podczas prac budowalnych na gdańskim osiedlu Zaspa.

Czytaj też:
Obrona Westerplatte. Czego wciąż nie wiemy?
Czytaj też:
ORP „Orzeł” – brawurowe akcje i tajemnice polskiego okrętu podwodnego
Czytaj też:
Kapitulacja Warszawy. Obrona stolicy: nie brakowało ludzi, lecz amunicji

Źródło: DoRzeczy.pl