Bitwa nad Chałchin-Goł pomiędzy Związkiem Sowieckim a Japonią rozpoczęła się w maju 1939 roku, a więc kilka miesięcy przed rozpoczęciem II wojny światowej. W Europie wojna miała się dopiero rozpocząć, lecz na Dalekim Wschodzie niespokojnie było przynajmniej od 1931 roku. W 1937 roku Japonia ponownie zaatakowała Chiny. Cesarstwo okupowało także znaczną część Mandżurii, gdzie utworzono marionetkowo państewko o nazwie Mandżukuo. II wojna więc – z perspektywy Dalekiego Wschodu – trwała już przynajmniej od połowy 1937 roku. Bitwę nad Chałchin-Goł można zaliczyć więc w pewien sposób do jednej z drugowojennych bitew. Zdecydowała ona o losach II wojny światowej.
„Spór o Chałchyn-Goł dotyczył granicy między Mandżurią i Mongolią – czy granica biegła wzdłuż rzeki Chałchyn-Goł, jak twierdzili Japończycy, czy też nieco na wschód od rzeki, jak utrzymywali Mongołowie. Biorąc pod uwagę, że chodziło zaledwie o kilka kilometrów kwadratowych niegościnnego, niemal pozbawionego mieszkańców terenu, kwestia ta w gruncie rzeczy nie miała większego znaczenia ani dla Rosji, ani dla Japonii. Jednak skomplikowana historia rosyjsko-japońskich stosunków w Chinach nadawała jej całkiem inną wagę. W gruncie rzeczy stawką był status dominującego mocarstwa na Dalekim Wschodzie oraz odpowiedź na pytanie, kto prawdopodobnie zostanie zwycięzcą w razie większego konfliktu granicznego między tymi dwoma państwami”. (Geoffrey Roberts, „Generał Stalina. Życie Gieorgija Żukowa”)
Od incydentu do wojny
Po japońskim ataku na Chiny i zajęciu części jego terytorium, granice Japonii dotknęły granic Mongolskiej Republiki Ludowej, która – choć formalnie niepodległa – znajdowała się pod wpływami Sowietów.
11 maja 1939 roku grupa mongolskich kawalerzystów przekroczyła rzekę Chałchin-Goł szukając pastwisk dla swoich koni. Nie wiedzieli oni, że znaleźli się właśnie na terytorium samozwańczego Mandżukuo, które Japonia traktuje jako swoje ziemie.
Gdy stacjonujący niedaleko Chałchin-Goł żołnierze japońskiej Armii Kwantuńskiej dostrzegli Mongołów, otworzyli do nich ogień. Wywiązała się potyczka, w wyniku której Mongołowie wycofali się za rzekę. Wkrótce graniczny incydent przerodził się w wojnę.
Mongołowie odpowiedzieli na atak Japonii wysyłając nad Chałchin-Goł posiłki. Tym razem cofnąć musieli się Japończycy. Na granicy robiło się coraz bardziej gorąco. O incydencie zaczęto dyskutować w Tokio. Mongołowie tymczasem poprosili o pomoc Sowietów.
28 maja nad Chałchin-Goł stanęły oddziały Armii Czerwonej, które razem z armią mongolską rozbiły liczący 200 osób oddział wojsk japońskich. Niedługo później sowieckie lotnictwo zaatakowało cele po japońskiej stronie granicy. Początkowo Japonia chciała łagodzić konflikt, jednak stacjonujący w Mandżukuo generał Michitaro Komatsubara miał swoje plany. Zanim Sztab Generalny zdążył odpowiednio zareagować, Komatsubara poderwał do walki z Sowietami kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy.
Japonia, jak się okazało, przeliczyła swoje siły. Na Daleki Wschód wysłany wówczas został generał Gieorgij Żukow – zaczynający dopiero swoją wielką karierę, ale już niezwykle zdolny, sowiecki dowódca. 5 czerwca 1939 roku Żukow przybył nad Chałchin-Goł.
Bitwa nad Chałchin-Goł
27 czerwca 1939 roku lotnictwo japońskie zaatakowały terytorium Mongolii. Tokio zażądało zaprzestania walk, ale Komatsubara zignorował rozkazy. 30 czerwca wojska lądowe przekroczyły granicę na rzece Chałchin-Goł. Początkowo Japończycy odnieśli kilka sukcesów. Byli pewni swojego zwycięstwa, tym bardziej, że dowiedzieli się o logistycznych problemach Sowietów.
Faktycznie na początku Armia Czerwona stanęła przed ogromnym wyzwaniem. W jaki sposób na tereny leżące 650 kilometrów od najbliższej stacji kolejowej dostarczyć cały sprzęt? Do akcji zatrudniono kilka tysięcy ciężarówek. Pomysłodawcą całej akcji logistycznej był podobno Żukow. To on miał także przekonać Stalina, że taka operacja jest konieczna.
Żukow zaplanował wielką ofensywę. Jednocześnie rozkazał prowadzić działania pozorujące. Armia Czerwona miała udawać, że szykuje się do obrony – kazano kopać umocnienia i okopy.
23 lipca Japonia ruszyła do ataku, lecz nie odniosła większych sukcesów. Sama także miała problemy z zaopatrzeniem, co zmusiło ją do przerwania walk. Żukow tymczasem ściągnął nad Chałchin-Goł niemal 60 tysięcy żołnierzy i 500 czołgów. Japonia dysponowała armią liczącą 65 tysięcy ludzi i setką czołgów.
„O godzinie 5.45 nasza artyleria otworzyła zaskakujący wroga silny ogień, uderzając po jego artylerii przeciwlotniczej i przeciwlotniczych karabinach maszynowych. Pojedyncze działa ostrzeliwały pociskami dymnymi cele, które miało bombardować lotnictwo. W rejonie rzeki Chałchyn-Goł coraz bardziej potęgował się szum silników nadlatujących samolotów. Wystartowało do walki 150 bombowców i około 100 myśliwców. (...) O godzinie 8.15 artyleria i moździerze wszystkich kalibrów przystąpiły do wykonania nawały ogniowej na poszczególne cele nieprzyjacielskie (...). O godzinie 8.30 ponownie pojawiło się nasze lotnictwo. (...) Dokładnie o godzinie 8.45, gdy nasze lotnictwo szturmowało jednostki nieprzyjaciela i bombardowało stanowiska ogniowe jego artylerii, w powietrze wzbiły się czerwone rakiety – sygnał rozpoczęcia ataku przez nasze wojska. Oddziały, pod osłoną ognia artylerii, z całym impetem ruszyły na wroga”. – pisał Żukow w swoich dziennikach.
Sowiecka ofensywa ruszyła 20 sierpnia. Japończycy bronili się zażarcie przez kilka kolejnych dni. Choć dysponowali przestarzałym sprzętem zadali Sowietom duże straty. 31 sierpnia 6. Armia Kwantuńska znalazła się w okrążeniu i została doszczętnie rozbita. Starcia i potyczki trwały jeszcze kolejne dwa tygodnie, ale żaden przełom – dla Japonii – już nie nastąpił.
15 września Stalin zdecydował o przyjęciu zaproponowanego przez Japonię zawieszenia broni. Dla obydwu stron zaprzestanie walk miało niebagatelne znaczenie. II wojna światowa, która lada dzień miała wybuchnąć w Europie zaabsorbowała uwagę Moskwy. Japonia zaś, po kompletnej klęsce pod Chałchin-Goł, miała czas, aby przygotować się do uderzenia na Stany Zjednoczone, które nastąpiło 7 grudnia 1941 roku.
Jak pisał Antony Beevor w kultowej pracy „Druga wojna światowa”: „Zwycięstwo Armii Czerwonej zaowocowało dalekosiężnymi skutkami”. Bitwa nad Chałchin-Goł sprawiła, że Chińczycy na nowo uwierzyli we własne siły i to, że Japonię można pokonać. Ponadto japońska frakcja zwolenników „ekspansji na wschód” straciła znaczenie na kolejne lata. Do głosu doszli zwolennicy koncepcji „ekspansji na południe”, co ostatecznie doprowadziło Tokio do ataku na Pearl Harbor. Jednocześnie – mający złe wspomnienia z walk z Sowietami – Japończycy nie zaatakowali ZSRS wtedy, gdy Niemcy w 1941 roku szli na Berlin. Być może fakt, że Sowieci nie musieli walczyć wtedy na dwóch frontach sprawiło, że w ogóle wygrali.
Bitwa nad Chałchin-Goł miała kluczowe znaczenie dla przebiegu II wojny światowej. Kto wie, jak potoczyłaby się historia, gdyby to Japonia wówczas odniosła sukces.
Czytaj też:
Dzień Zwycięstwa. 8 maja i 9 maja. Dlaczego Rosja obchodzi go później?Czytaj też:
Uciec z nieludzkiej ziemi. Ewakuacja Polaków z ZSRS przez Armię AndersaCzytaj też:
Nie daj Niemcowi satysfakcji. Nie oglądaj tego filmu