Niemieckie kradzieże i odzyskane dzieła sztuki

Niemieckie kradzieże i odzyskane dzieła sztuki

Dodano: 
Ołtarz Wita Stwosza, Kościół Mariacki, Kraków
Ołtarz Wita Stwosza, Kościół Mariacki, Kraków Źródło:Wikimedia Commons
Wedle szacunków profesora Jana Pruszyńskiego wartość rynkowa dzieł sztuki zrabowanych przez Niemców i Rosjan w Polsce w latach 1939-1945 wynosi 30 miliardów dolarów.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego prowadzi elektroniczną bazę strat wojennych, będącą ogólnopolskim rejestrem dóbr kultury utraconych w wyniku II wojny światowej, pochodzących z terytorium Polski. Do chwili obecnej udało się w niej zgromadzić informacje na temat 63 tysięcy obiektów. I choć rewindykacja zrabowanych dóbr kultury jest procesem niebywale czasochłonnym, to – jak wskazują specjaliści – postęp zaawansowanych technologii zwiększa szanse na „wyłapanie” na rynku zrabowanych dzieł sztuki. Oto tylko kilka przykładów szczęśliwych powrotów naszych narodowych pereł do kraju.

Ołtarz Wita Stwosza

Zesłanie Ducha Świętego - jedna ze scen z Ołtarza Wita Stwosza w Krakowie

Monumentalny ołtarz z Kościoła Mariackiego w Krakowie autorstwa mistrza Wita Stwosza z Norymbergi jest jedną z największych konstrukcji tego typu na świecie. Kiedy groźba wojny z Niemcami stała się już bardzo realna, w sierpniu 1939 r. ołtarz rozmontowano i wyjęto z niego najważniejsze rzeźby (m.in. figury Matki Bożej oraz apostołów). Poszczególne części ołtarza przetransportowano do Sandomierza, gdzie ukryto go w tamtejszym seminarium duchownym. Po wkroczeniu na terytorium Polski Niemcy zaczęli masowe mordy oraz grabieże. Poszukiwano najcenniejszych przedmiotów i zabytków, w tym ołtarza z Kościoła Mariackiego. Na powodu masowych aresztowaniach, jakich dokonywali okupanci, kardynał Adam Sapieha zdecydował się ostatecznie ujawnić kryjówkę. W 1940 r. szafa ołtarza została wywieziona do Norymbergi, zaś figury do Berlina. Wreszcie burmistrz Norymbergi otrzymał zezwolenie od Adolfa Hitlera na złożenie ołtarza w całość i wystawienie go w jednym z tamtejszych kościołów lub w muzeum. Szybko jednak okazało się, że wszystkie obiekty w mieście są zbyt małe, aby wyeksponować ołtarz w całości. Ostatecznie rzeźby zostały złożone w podziemiach zamku w Norymberdze, zaś konstrukcja na zamku Wiesenthau.

Jeszcze w czasie wojny osobą, która była najbardziej zaangażowana w odszukanie dzieła Wita Stwosza, był profesor Karol Estreicher, kierujący w Londynie Biurem Rewindykacji Strat Kulturalnych przy rządzie RP na Uchodźstwie. Estreicher od początku wojny starał się pozyskać informacje, co do dalszych losów ołtarza.

Jak można przeczytać w artykule J. Roberta Kudelskiego „Wojenne losy ołtarza Wita Stwosza – Amerykański Epizod”:

„W swoim dzienniku pod datą 13 czerwca 1945 roku Estreicher zanotował, że na ślad dzieła Wita Stwosza trafił Emeryk August Hutten-Czapski, polski polityk i dyplomata. Miejsce, w którem się znajduje ołtarz Wita Stwosza z Kościoła Mariackiego w Norymberdze: Obere Schmiedestrasse 52, naprzeciwko domu Albrechta Durera opiekuje się tym składem w piwnicy Stadtrat Fries [urzędnik miejski Walter Fries]. Piwnica, w której ołtarz ten jest złożony, należy do najlepiej zabezpieczonych w Norymberdze i nie ucierpiała od bombardowań. Dane te otrzymałem w Military Government w Norymberdze. Dzieła sztuki i elementy ołtarza odnalezione w schronie zostały zabezpieczone przez amerykańskie władze okupacyjne przy współpracy z członkami alianckiej komisji odpowiedzialnej za poszukiwania dzieł sztuki zrabowanych przez nazistów (Monuments, Fine Arts, and Archives – dalej: MFAA). Karol Estreicher zdecydował się wrócić do kraju nie patrząc na przestrogi przyjaciół i współpracowników, którzy obawiali się skutków przejęcia rządów przez władze komunistyczne. Od pierwszych dni pobytu w Polsce historyk zaczął się starać o formalną zgodę na reprezentowanie rządu w rewindykacji Ołtarza Mariackiego. Pomoc w realizacji tej misji obiecał mu zastępca Ministra Kultury i Sztuki, Leon Kruczkowski. W trakcie spotkania urzędnik poinformował Estreichera, że próby odzyskania dzieła Wita Stwosza podjęła również londyńska emigracja. Doprowadziło to do sporu kompetencyjnego i wstrzymało wyjazd krakowskiego historyka do Norymbergi. Dopiero pod koniec października 1945 roku Amerykanie wyrazili zgodę na powrót polskich zabytków do kraju. W celu ustalenia szczegółów tej operacji Estreicher spotkał się z członkami MFAA – kpt. Edwinem C. Rae, kpt. D.V. Thomsonem i kpt. Frankiem P. Albrightem. Dzięki ich pomocy mógł obejrzeć miejsce przechowywania ołtarza, który z poświęceniem pomagał ukryć w 1939 roku”.

Wreszcie, po wielu perturbacjach, dokładnie 28 kwietnia 1946 r. z Norymbergi do Polski wyruszył specjalny pociąg z bezcennym ładunkiem (obok Ołtarza, znajdowały się w nim także inne dzieła sztuki i sprzęty liturgiczne), który do Krakowa dotarł 30 kwietnia 1946 r. Mieszkańcy miasta ze łzami w oczach witali jeden z symboli świetności Krakowa.

Kielich Kazimierza Wielkiego dla opactwa w Trzemesznie

Fragment kielicha królewskiego Kazimierza Wielkiego

Pochodzący z 1351 r. kielich, jest najstarszym naczyniem liturgicznym, jaki ostatni z piastowskich monarchów ufundował dla opactwa w Trzemesznie. Jest on zdobiony wizerunkami Chrystusa, Matki Bożej, Ewangelistów oraz św. Wojciecha. Został zrabowany przez Niemców w dniu 5 sierpnia 1940 roku i wywieziony do Berlina. Jak można przeczytać na stronie „Muzeum Utraconego”: „Został odkryty przez przypadek w londyńskim British Museum. Pewnego razu brytyjski kustosz pokazał polskim muzealnikom tajemniczy i podejrzany kielich, mówiąc że londyńskiemu muzeum proponowano jego zakup, ale kustosz chciał się rozmyślić, bo zabytek był niewiadomego pochodzenia. Polscy muzealnicy rozpoznali w kielichu naszą własność, podjęli interwencję i eksponat szczęśliwie wrócił do kraju”. Powrót miał miejsce w 1960 r.

Żydówka z pomarańczami

Aleksander Gierymski, Żydówka z pomarańczami

W listopadzie 2010 roku media obiegła informacja, że słynny obraz Aleksandra Gierymskiego „Żydówka z pomarańczami”, zwana także „Pomarańczarką”, która została zrabowana przez Niemców podczas okupacji z Muzeum Narodowego w Warszawie, ma zostać wystawiona na aukcji w niewielkim domu aukcyjnym Eva Aldag w Buxtehude pod Hamburgiem. Nie są znane dokładne okoliczności rabunku – literatura wskazuje, że mogło mieć to miejsce po stłumieniu Powstania Warszawskiego. Toteż gdy okazało się, że arcydzieło ma zostać wystawione na aukcji, i to za zaledwie 4400 euro (a więc dużo poniżej jego prawdziwej wartości), Ministerstwo Kultury powzięło zdecydowane kroki. Choć obraz płótna zaprezentowany w katalogu aukcyjnym różnił się nieco od tego, który zachował się na przedwojennej fotografii, to oględziny dowiodły, że jest to bezsprzecznie zaginione dzieło Gierymskiego. Jednak, o ile aukcja została zablokowana, to odzyskanie obrazu wcale nie było łatwą sprawą. Jak opisywał całą sprawę portal „Niezła sztuka”:

„Jego właścicielka twierdziła, że należał on do jej babki, a jeszcze wcześniej do jej męża poślubionego w 1948 roku. Niemieckie prawo skutecznie chroni długoletnich posiadaczy dzieł sztuki. Ostatecznie »Pomarańczarka« wróciła do Muzeum Narodowego w Warszawie w 2011 roku, po wypłaceniu poprzednim właścicielom rekompensaty. Na tym etapie nie można było w pełni podziwiać kunsztu Gierymskiego. Obraz wymagał bardzo długiej i żmudnej konserwacji, której podjęła się Anna Lewandowska z Muzeum Narodowego w Warszawie. Warstwa malarska była popękana, po tym jak płótno zostało zwinięte w rulon. Naprawą tych uszkodzeń zajął się prawdopodobnie introligator, korzystając ze środków właściwych dla swojego zawodu. Nakleił on płótno na sklejkę i umieścił je w prasie introligatorskiej, co doprowadziło do spłaszczenia warstw malarskich. Spowodowało to kolejne uszkodzenia, które nieudolnie zamalowano. Dalszego zniszczenia dokonały lata przechowywania w nieodpowiednich warunkach. Muzealni konserwatorzy musieli między innymi usunąć delikatnie, drzazga po drzazdze, sklejkę oraz zlikwidować niefachowe przemalowania, tak by nie uszkodzić oryginalnego dzieła Gierymskiego”.

„Mater Dolorosa” oraz „Ecce Homo”

Dirk Bouts, „Ecce Homo” i „Mater Dolorosa”

Restytucja średniowiecznego dyptyku „Mater Dolorosa” oraz „Ecce Homo”, autorstwa XV-wiecznego niderlandzkiego malarza Dierica Boutsa, to przykład najnowszych sukcesów na polu odzyskiwania zrabowanych dzieł sztuki. Pochodzący z kolekcji Czartoryskich dyptyk, pierwotnie wisiał w Zamku w Gołuchowie. Po wybuchu II wojny światowej przewieziono go do Warszawy – kryjówkę stanowił dom przy ul. Kredytowej 12, który był własnością Marii Ludwiki Czartoryskiej. Niestety w 1941 roku dzieło zostało odnalezione przez Niemców, którzy przenieśli je do Muzeum Narodowego w Warszawie.

W 1944 roku, po klęsce Powstania Warszawskiego, podobnie jak w przypadku „Pomarańczarki”, ślad po nim urywa się. O dziele nie było nic wiadomo aż do 2019 roku, kiedy, jak podawało Polskie Radio: „Jeden z pracowników polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego natrafił na ich ślad na internetowej stronie niewielkiego Museo Provincial de Pontevedra w Hiszpanii”. Po sprawdzeniu autentyczności dzieła, w czerwcu 2021 roku strona polska wystosowała do rządu hiszpańskiego oficjalny wniosek restytucyjny. Dyptyk wrócił do Polski 25 stycznia 2023 roku i trafił do miejsca swojej pierwotnej ekspozycji, czyli do Zamku w Gołuchowie.

Czytaj też:
Miejsca, których nie ma. Czego pozbawiła nas Armia Czerwona
Czytaj też:
Ossolineum. Uratowane dziedzictwo
Czytaj też:
Kolejna strata wojenna odzyskana. Dyptyk Dirka Boutsa wraca do Polski

Źródło: DoRzeczy.pl / Niezła Sztuka, Culture, Polskie Radio, MKiDN