„Mein Führer, pora jest dla nas niezbyt pomyślna. Z punktu widzenia historycznego jest jednak błogosławieństwem, że Polacy to robią. Po pięciu, sześciu tygodniach wybrniemy z tego. A po tym Warszawa, stolica, głowa, inteligencja tego byłego milionowego narodu Polaków, będzie zniszczona, tego narodu, który od 700 lat blokuje nam Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem leży nam w drodze. A wówczas historycznie polski problem nie będzie już wielkim problemem dla naszych dzieci i dla wszystkich, którzy po nas przyjdą, ba, nawet już dla nas" – mówił Heinrich Himmler do Adolfa Hitlera krótko po wybuchu Powstania Warszawskiego.
Pogrzebane nadzieje
Powstanie Warszawskie zaczęło się 1 sierpnia 1944 roku. Choć właściwie od początku wszystko wskazywało, że Polakom nie uda się pokonać Niemców, to – jak mówiło później wielu ocalałych powstańców – tysiące osób, mając dość niemieckiego okrucieństwa, chciało w końcu ruszyć do boju z bronią z ręku. Nawet, jeśli wydawało się, że sprawa z góry jest przegrana.
Powstańcy nie szli jednak do walki z przekonaniem, że na pewno przegrają. Na pomoc walczącej Warszawie miała bowiem ruszyć lada dzień, jak się wydawało, Armia Czerwona. Jak, już po wojnie na antenie Radia Wolna Europa, mówił generał Komorowski: „5 września Niemcy po raz drugi przysłali nam warunki kapitulacji. Nie mogłem się nad nimi nie pochylić, bo sytuacja miasta była już tragicznie ciężka. Na jednego żołnierza przypadało po kilkanaście sztuk amunicji. Czekaliśmy na wejście Rosjan od strony Pragi, gdyby nie ta nadzieja, to być może 11 września podpisalibyśmy porozumienie z Niemcami".
Polacy do ostatniego dnia Powstania czekali na pomoc Sowietów. Na próżno. Komorowski dodawał: „Rosjanie stale utrzymywali nas w przekonaniu, że wkroczą do miasta lada dzień, lada godzina. 28 września wysłałem ostatnią depeszę do Rokossowskiego. Zawiadomiłem w niej, że możemy utrzymać się jeszcze przez 72 godziny. Jeśli w tym czasie nie nadejdzie pomoc, będziemy musieli się poddać”.
Moskwa nie miała jednak zamiaru pomagać Polakom. Armia Krajowa, która koordynowała działania powstańcze, była traktowana przez Sowietów jako wroga organizacja. Moskwie na rękę była osłabiona AK oraz pokonani, pozbawieni nadziei polscy partyzanci.
Pod koniec września 1944 roku „Bór”-Komorowski musiał podjąć, jak mówił, „najtrudniejszą decyzję w swoim życiu” dotyczącą złożenia broni i zakończenia Powstania Warszawskiego. 28 września generał wyznaczył kilka osób do przeprowadzenia rozmów z Niemcami i podpisania kapitulacji w ciągu 5 dni.
Negocjacje
Na czele polskiej delegacji stał pułkownik Kazimierz Iranek-Osmecki, zasłużony dla Wojska Polskiego żołnierz, który już 1917 roku walczył w szeregach Legionów (w czasie II wojny pracował dla polskiego wywiadu kursując między Warszawą a Londynem). Pozostałymi delegatami byli podpułkownik Zygmunt Dobrowolski i pułkownik Franciszek Herman.
Rozmowy polskich oficerów z Niemcami rozpoczęły się 2 października 1944 roku i miały miejsce w Ożarowie Mazowieckim. 3 października Iranek-Osmecki podpisał układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. Stronę niemiecką reprezentował generał Erich von dem Bach-Zelewski, jeden z katów powstańczej Warszawy i polskich cywilów.
Polacy podpisując akt kapitulacji stolicy otrzymali od Niemców zapewnienie, że wszyscy powstańcy zostaną uznani za jeńców wojennych i będą przysługiwały im prawa kombatanckie. Ludność cywilna miała natomiast otrzymać możliwość swobodnego opuszczenia Warszawy zabierając ze sobą swój majątek ruchomy i kosztowności. Niemcy zobowiązali się także do zachowania ważnych miejsc historycznych oraz dóbr kultury w Warszawie.
W ciągu kilku kolejnych dni do niewoli dostało się kilkanaście tysięcy polskich żołnierzy, w tym generał „Bór”-Komorowski. Większość przewieziono do obóz jenieckich na terenie Rzeszy. Co do cywilów, Niemcy nie dotrzymali słowa. Mieszkańcy Warszawy zostali skierowani do obozu przejściowego w Pruszkowie (Dulag 121), a stamtąd wielu z nich zostało przewiezionych do obozów koncentracyjnych oraz obozów pracy w Niemczech.
Niemcy złamali też warunki postanowienia mówiące o zachowaniu istniejącej jeszcze zabudowy Warszawy. Tuż po upadku Powstania rozpoczęto systematyczne wyburzanie stojących jeszcze budowli, zgodnie zresztą z rozkazem Hitlera, wydanym jeszcze w lutym 1944 roku (a więc na długo przed wybuchem Powstania), mówiącym, że Warszawa ma zostać zrównana z ziemią. Hitler rozkaz potwierdził po upadku polskiej stolicy.
W czasie Powstania Warszawskiego zginęło około 18 tysięcy powstańców oraz nawet 200 tysięcy cywilów.
Czytaj też:
Sonderfahndungsbuch Polen. Lista Polaków do zlikwidowaniaCzytaj też:
Akcja Bürkl. Śmierć kata Pawiaka i wielki sukces KedywuCzytaj też:
W cieniu Powstania. Codzienne życie warszawiakówCzytaj też:
Kapitulacja Warszawy. Stolica broniła się dłużej, niż sądzili Niemcy