U-booty. Jak żyło się na pokładzie okrętów podwodnych?

U-booty. Jak żyło się na pokładzie okrętów podwodnych?

Dodano: 
Augusto Ferrer-Dalmau, "U-Boot"
Augusto Ferrer-Dalmau, "U-Boot" Źródło: Wikimedia Commons / Augusto Ferrer-Dalmau, CC BY-SA 3.0
U-booty, niemieckie okręty podwodne (niem. Unterseeboot) uchodzą za najpotężniejszą broń stosowaną w czasie walk morskich podczas obydwu wojen światowych. Załogi niemieckich U-bootów odpowiadają za zatopienie około 8 tysięcy statków handlowych oraz okrętów wojennych oraz za zabicie dziesiątków tysięcy ludzi.

U-booty swą ponurą sławę zyskały podczas I wojny światowej. W następnych latach Niemcy udoskonalali swoje okręty podwodne. Ponownie okazały się niezastąpione podczas walk na Atlantyku w czasie II wojny. Jak wyglądało życie na okręcie podwodnym podczas trwającego kilka tygodni patrolu?

U-booty w czasie I i II wojny światowej

W czasie I wojny światowej, po raz pierwszy, U-booty ruszyły do walki 5 września 1914 roku atakując brytyjski krążownik u wybrzeży Szkocji. Kilkanaście dni później niemieckie jednostki zatopiły trzy brytyjskie krążowniki. W atakach tych zginęło łącznie ponad 1,7 tysiąca Brytyjczyków. Jednak Niemcy także ponosili duże straty. W pierwszym miesiącu walk stracili więcej jednostek, niż sami zatopili.

Transportowiec wojska zatopiony przez u-boota na obrazie prof. Williego Stöwera

W lutym 1915 roku Niemcy ogłosiły rozpoczęcie nieograniczonej wojny podwodnej, w ramach której zamierzali atakować wszystkie statki przeciwnika, bez względu na to, czy był to okręt wojenny, statek handlowy czy pasażerski. Winston Churchill, wówczas Pierwszy Lord Admiralicji nie dowierzał, aby Niemcy byli do tego zdolni. „Nie wierzę, by kiedykolwiek zrobiło to cywilizowane mocarstwo” – mówił wówczas. Czas pokazał, jak bardzo się mylił.

7 maja 1915 roku U-boot U-20 storpedował u wybrzeży Irlandii liniowiec Lusitania zabijając prawie 1,2 tysiąca pasażerów, w tym 128 Amerykanów. Ta zbrodnia na cywilach wywołała w Berlinie pewne poruszenie, lecz tylko dlatego, iż zginęli wówczas Amerykanie. Niemcy nie chcieli, aby do wojny przystąpiły Stany Zjednoczone, przeczuwając, iż byłoby to dla nich zgubne, a przynajmniej bardzo utrudniłoby im pole manewru. W Berlinie zobowiązano się wówczas do ochrony statków pasażerskich.

Brytyjczycy kamuflowali swoje okręty wojenne, które „przerabiano” na statki handlowe. Na pokładach układano np. stosy siana, aby ukryć broń. Nieograniczona wojna podwodna została wznowiona przez Niemców 31 stycznia 1917 roku. Przez kolejne 4 miesiące niemieckie U-booty zatopiły około 500 jednostek przeciwnika.

Niemieckie okręty podwodne przekroczyły po raz pierwszy granicę amerykańskich wód terytorialnych w maju 1918 roku. Zaatakowały wówczas i zatopiły 13 amerykańskich statków i próbowały zaminować kilka portów. Załogi U-bootów przecięły ponadto kable telegraficzne biegnące po dnie Oceanu Atlantyckiego.

Niemiecki okręt podwodny U-38

Niemcy ostatecznie przegrali I wojnę światową. Jedną z kar nałożonych na państwo niemieckie była konieczność likwidacji floty okrętów podwodnych oraz zakaz posiadania ich w przyszłości. Jak wiadomo, traktat ten odrzucił Adolf Hitler w 1935 roku, dwa lata po tym jak został kanclerzem Niemiec. Choć Niemcy już wiele lat wcześniej naginały postanowienia traktatu wersalskiego w kwestiach dotyczących swojego zbrojenia, to od połowy lat 30. coraz bardziej jawnie zbroiły się. Odbudowywano także flotę okrętów podwodnych, U-bootów.

Na początku II wojny światowej Niemcy dysponowali 57 okrętami podwodnymi. Dowodził nimi komandor Karl Dönitz. Wierzył on, że wojna może rozstrzygnąć się na Atlantyku, a wygrać może ją „zaledwie” 300 U-bootów.

W maju 1940 roku Hitler zatwierdził rozpoczęcie nieograniczonej wojny podwodnej. Posiadając, zajęte wcześniej, porty francuskie i norweskie, Niemcy mogli więc rozszerzyć teren swoich działań dużo bardziej, niż tylko na wybrzeża Wielkiej Brytanii. U-booty przyjęły specyficzną taktykę walki. Okręty niemieckie często śledziły swoje cele przez wiele dni i atakowały je później w grupach, które Brytyjczycy nazywali „watahą wilków”. Od lata 1940 roku do wiosny 1941 roku każdy U-Boot zatapiał miesięcznie średnio osiem jednostek pod inną banderą.

Brytyjczycy starali się chronić swoje statki i okręty, ale początkowo działania ta nie były zbyt skuteczne. Po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny (grudzień 1941), Niemcy pływali także wzdłuż amerykańskich wybrzeży. U-booty znalazły się nawet w Zatoce Meksykańskiej zagrażając wszystkim szlakom handlowym. W końcu amerykańskie statki handlowe zaczęły pływać w konwojach, eskortowane przez okręty wojenne i samoloty.

Admirał Karl Dönitz obserwuje przybycie okrętu U-94 do portu w St. Nazaire. Czerwiec 1941 r.

Wraz z zwiększeniem zdolności w zakresie łamania szyfrów okrętów podwodnych, udoskonaleniem technologii radarowej i lepszej skuteczności ataków na U-booty z powietrza, alianci zaczęli przełamywać niemiecką dominację na Oceanie Atlantyckim. Tylko w maju 1943 roku zatopiono 41 niemieckich okrętów.

U-booty powróciły na brytyjskie wybrzeże w 1944 roku, po tym, jak udoskonalono ich konstrukcję, co umożliwiło operowanie głębiej pod wodą i przez dłuższy okres czasu, co zmniejszyło szansę wykrycia przez radary aliantów.

Po samobójstwie Hitlera, 30 kwietnia 1945 roku, jest następcą został Karl Dönitz. Wydał on rozkaz zaprzestania działań U-bootów. Okręty niemieckie wynurzyły się wówczas i skierowały do portów wyznaczonych przez wojska alianckie. Według niektórych szacunków Niemcy straciły 75 procent wszystkich U-bootów, które zbudowały podczas II wojny światowej. Na ich pokładach zginęło około 30-40 tysięcy marynarzy.

Życie pod wodą

Marynarze służący na łodziach podwodnych odbywali trwające około dwa miesiące patrole. Na pokładzie nieustannie dokuczającym problemem był niedobór wody. Nie istniały, rzecz jasna, żadne prysznice, więc z myciem było wiele kłopotów. Podobnie trudno było wyprać odzież. Załoga licząca około 50 osób dzieliła dwie toalety. Na pokładzie było bardzo gorąco, a ponadto w powietrzu wciąż unosił się cuchnący zapach. Wszędzie czuć było wilgoć, do tego stopnia, że pleśń zbierała się na odzieży i butach. Bywało, że gniły mapy i dokumenty. „Czuję się jak Jonasz w jakimś wielkim skorupiaku, którego wrażliwe części są osłonięte zbroją” – pisał niemiecki korespondent wojenny Lothar-Günther Buchheim, który miał okazję przebywać na jednym z U-bootów w 1941 roku.

Czytaj też:
SS-Totenkopfverbände a empatia i zło
Czytaj też:
Rudolf Höß. Zbrodnie i życie w ogrodzie "sto metrów od krematorium"
Czytaj też:
Masakra w Malmedy. Jak Niemcy potraktowali jeńców wojennych

Opracowała: Anna Szczepańska
Źródło: DoRzeczy.pl