Rudolf Höß został skazany na karę śmierci 2 kwietnia 1947 roku. Jego proces rozpoczął się trzy tygodnie wcześniej, 11 marca przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Warszawie. W jego trakcie zeznania składało wielu byłych więźniów niemieckiego obozu Auschwitz.
Kariera w NSDAP i SS
Rudolf Franz Ferdinand Höß (Höss, Hoess) urodził się 25 listopada 1901 roku w Baden-Baden w Niemczech. Jego ojciec, Franz Xaver Höß był wojskowym i służył m.in. w Niemieckiej Afryce Wschodniej. Później zajął się prowadzeniem przedsiębiorstwa handlującego kawą i herbatą.
Rudolf Höß wychowywany był w surowy sposób. Początkowo jego rodzina planowała, że Rudolf zostanie księdzem. W 1914 roku, kiedy wybuchła pierwsza wojna światowa, Höß zatrudnił się w lazarecie w Mannheimie. Już wtedy chciał służyć w armii. Plany zrealizował dwa lata później, kiedy zaczął służbę w 21 Pułku Dragonów Badeńskich. Walczył m.in. w Turcji, Mezopotamii i Palestynie. Stacjonując w Turcji, awansował do stopnia feldwebela. W wieku 17 lat był najmłodszym podoficerem w armii. W czasie wojny został kilka razy ranny. Odznaczono go m.in. Krzyżem Żelaznym II klasy i Żelaznym Półksiężycem.
Od 1919 roku walczył w Wschodniopruskim Korpusie Ochotniczym (korpus Roßbacha), którego celem było wsparcie Niemców bałtyckich, którzy chcieli połączenia obwodu królewieckiego z państwem niemieckim. Höß nawiązywał coraz bliższe relacje z organizacjami nacjonalistycznymi. W 1920 roku tłumił, wraz ze swoim oddziałem, powstanie robotnicze w Zagłębiu Ruhry. Później został skierowany do zwalczania polskich powstańców na Śląsku. W 1922 roku, po spotkaniu Adolfa Hitlera, który zrobił na nim wielkie wrażenie, zapisał się do NSDAP.
Rok później Rudolf Höß został skazany na 10 lat więzienia. Wyrok zapadł po tym jak byli członkowie korpusu Roßbacha (wśród nich był też przyjaciel Hößa, Martin Bormann) pobili, a później zamordowali jednego z dawnych członków formacji, Waltera Kadowa, którego podejrzewano (zresztą słusznie) o kontakty z komunistami. Höß wyszedł jednak z więzienia dużo szybciej. Już w 1929 roku zaczął działać w innej, skrajnie nacjonalistycznej organizacji (gdzie poznał Heinricha Himmlera) – Związku Artamanów, która popierała osadnictwo na wschodzie, zdobywanie dla Niemców „przestrzeni życiowej” i wyparcie Polaków z terenów, które rzekomo „zagarnęli” bezprawnie po 1918 roku. Wstęp do tej organizacji mieli tylko „czyści rasowo” aryjczycy. W formacji tej, w 1929 roku, Höß poznał swą przyszłą żonę Hedwig Hensel, którą poślubił w tym samym roku. Do końca życia tworzyli zgodą i podobno bardzo kochającą się parę (choć Höß, już jako komendant w Auschiwtz, miał podobno austriacką kochankę, która była więźniarką w obozie, lecz nie jest to informacja całkiem pewna).
W 1930 roku większość struktur Związku Artamanów została rozwiązana, a jej członkowie wcieleni zostali do Hitler-Landjugend. W drugiej połowie 1933 roku lub na początku roku 1934 Höß został członkiem Allgemeine SS (powszechnej SS). Niebawem Rudolf Höß otrzymał od Himmlera propozycję dołączenia do służb wartowniczych obozów koncentracyjnych SS, czyli SS-Totenkopfverbände. Dla Hößa, który przez ostatnie lata pracował w rolnictwie, była to przełomowa decyzja.
Obozy koncentracyjne
1 grudnia 1934 roku Rudolf Höß został członkiem Jednostki Strażniczej SS w stopniu Unterscharführera. Początkowo został przydzielony do załogi obozu w Dachau. Tam uczono go obsługi broni, jak należało traktować więźniów oraz ich karać. Poddano go też, jak innych rekrutów, intensywnej indoktrynacji. W Dachau zajmował się różnymi rzeczami i pracował na wielu stanowiskach. Choć później, po wojnie twierdził, że często nie zgadzał się z przełożonymi i miewał moralne rozterki, to raczej bez większych problemów wykonywał wszystkie polecenia, gdyż szybko awansował. We czerwcu 1936 roku został SS-Sturmführerem, a cztery miesiące później – Untersturmführerem.
W maju 1938 roku Rudolf Höß został adiutantem obozu w Sachsenhausen. Pracował tam przez dwa lata, awansując w międzyczasie do stopnia Hauptsturmführera. W obozie tym Höß wykonał osobiście pierwszy wojenny wyrok śmierci. Skazańcem był komunista, którego, po oddaniu strzałów przez pluton egzekucyjny, dobił Höß.
Sto metrów od krematorium
Jako mający duże doświadczenie na różnych obozowych stanowiskach, Höß został wybrany komendantem powstającego obozu koncentracyjnego Auschwitz, a jednocześnie dowódcą liczącego dwa tysiące ludzi garnizonu SS. Do Oświęcimia Höß przyjechał 30 kwietnia 1940 roku i od razu bardzo energicznie zabrał się do pracy i za budowę obozu. Już w lipcu, z rozkazu Hößa, nad bramą wjazdową do Auschwitz zawieszony został napis „Arbeit macht frei”.
Obok budowy obozu koncentracyjnego, Höß bardzo wiele uwagi poświęcił stworzeniu wygodnego i przytulnego miejsca dla swojej rodziny. Willą Hößa został dom wysiedlonego polskiego oficera o nazwisku Soja. Dom wyremontowano według gustu Hößa i jego żony. Ozdaobiono go zaś dziełami sztuki i antykami ukradzionymi Polakom mieszkającym w pobliskich miejscowościach. Willa znajdowała się w północno-wschodnim narożniku obozu, odgrodzona od obozu ogrodzeniem i drutem kolczastym. Obok domu znajdował się urokliwy ogród porośnięty starymi drzewami i krzewami. Bawiące się dzieci Hößów (mieli ich piątkę) doskonale widziały z niego dym lecący z komina krematorium, które znajdowało się zaledwie sto metrów od domostwa komendanta.
Przez cały okres rządów w Auschwitz Rudolf Höß osobiście nadzorował proces gazowania więźniów. To on także kontrolował tworzenie miejsc to masowego mordowania ludzi. Po wojnie, w czasie procesu przyznawał, że wiedział o tym, że w obozie zabijani są ludzie na wielka skalę (liczbę zabitych nawet zawyżał), lecz jednocześnie tłumaczył, że nie zdawał sobie sprawy, w jak złych warunkach trzymani są i jak źle traktowani są więźniowie. Winę za złe obchodzenie się z więźniami zrzucał na swoich podkomendnych, stwierdzając, że nie miał czasu zajmować się wszystkim. Więźniowie z kolei zeznawali, że Höß, choć nigdy osobiście więźniów nie maltretował, to nie reagował, kiedy widział, jak są bici i wiedział, w jak nieludzkich warunkach są przetrzymywani. Höß jednocześnie uchodził za perfekcjonistę. Nie tolerował żadnych uchybień także w stosunku do swoich podwładnych. Profesor Antoni Kępiński i Maria Orwid pisali: „W obozie oświęcimskim, jak można wywnioskować na podstawie jego własnych relacji, najwięcej dokuczał mu nie swąd spalonych ciał, ale różne zaniedbania administracyjne. Wprowadzenie cyklonu powitał z radością, gdyż to usprawniło likwidację milionów Żydów”.
W 1942 roku, po wizycie w Auschwitz Himmlera, Höß został awansowany do stopnia Obersturmbannführera. Komendantem obozu był do jesieni 1943 roku. Następnie został wysłany do Berlina, gdzie zajmował stanowisko szefa Urzędu Amtsgruppe D – Konzentrationslager I w Głównym Urzędzie Gospodarki i Administracji SS. Do Auschwitz wrócił jeszcze na pewien czas w 1944 roku, kiedy miał nadzorować eksterminację węgierskich Żydów. Aby usprawnić tę „akcję” rozkazał m.in. uruchomienie nowych krematoriów, wykopanie nowych dołów na zwłoki czy zwiększenie liczby osób obsługujących krematoria. Na krótko wyjechał nawet do Budapesztu, gdzie osobiście nadzorował wywożenie Żydów do Auschwitz.
Schwytanie i proces
Na początku maja 1945 roku, kiedy kapitulacja Niemiec była kwestią dni, Höß próbował uciekać przed nacierającą Armią Czerwoną oraz armiami amerykańską i brytyjską. Wyjechał najpierw do Rendsburga, gdzie została jego rodzina, a potem do Flensburga. 3 maja spotkał się ostatni raz z Himmlerem, który polecił mu uciekać z rodziną do Danii i ukryć się pod zmienionym nazwiskiem. Jeszcze w maju Höß dotarł na wyspę Sylt, gdzie otrzymał pomoc w postaci umundurowania żołnierza Kriegsmarine i nową tożsamość. Podawał się odtąd jako bosman Franz Lang. Kilka dni później został zatrzymany przez Brytyjczyków, lecz po czterech tygodniach wypuszczono go, gdyż miał poprawne dokumenty, a ponadto podawał się za marynarza oraz rolnika. Nie sprawdzano, czy przynależał do SS. Höß, jako Lang, znalazł zatrudnienie na roli niedaleko Handewitt. Kilka razy spotykał się w tym czasie z rodziną.
W listopadzie 1946 roku Brytyjczycy zlokalizowali miejsce, gdzie przebywała z dziećmi Hedwig Höß. Obserwacja rodziny nic nie dała, więc kobieta i dzieci zostali zatrzymani przez zespół łowców nazistów z No. 1 War Crimes Investigation Team Hannsa Alexandra. Pod wpływem groźby, że najstarszy syn zostanie wydany Rosjanom, Hedwig zgodziła się wskazać, że gdzie znajduje się Rudolf Höß. 11 marca 1946 roku Höß został zatrzymany. Żalił się później, że był przez Brytyjczyków maltretowany, bity, pozbawiany snu i pojony alkoholem. Po trzech tygodniach został przekazany do Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Norymberdze.
Przed sądem składał rzeczowe i dokładne zeznania. Był spokojny i opanowany, nigdy nie wyraził skruchy za to, co robił, choć przyznał, że nie było to postępowanie dobre, jednak w tamtym czasie uznawał je za słuszne. Höß zeznawał przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze jako świadek w procesach głównych niemieckich zbrodniarzy wojennych oraz w kilku innych procesach.
25 maja 1946 roku Höß został ekstradowany do Polski, gdzie miał stanąć przed Najwyższym Trybunałem Narodowym, który utworzono 22 stycznia tego samego roku. Zanim ruszył proces, został osadzony w więzieniu mokotowskim przy ulicy Rakowieckiej, a później w krakowskim więzieniu Montelupich. Tam został poddany badaniom psychologicznym. Miał opisać m.in. proces budowy i funkcjonowania obozu, a także to, co skłoniło go do udziału w masowej eksterminacji.
Rudoł Höß został oskarżony o uczestnictwa w organizacjach uznanych za zbrodnicze tj. SS i NSDAP, kierowanie KL Auschwitz-Birkenau, szefowanie garnizonowi SS w Auschwitz oraz kierowanie Urzędem w Głównym Urzędzie Gospodarki i Administracji SS w Berlinie, znęcanie się nad więźniami, kierowanie rabunkiem ich mienia, w tym usuwanie złotych wypełnień stomatologicznych ze zwłok.
Höß był sądzony przez Najwyższy Trybunał Narodowy w Warszawie, który na czas procesu swą siedzibę ustanowił w budynku Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego przy ul. Smulikowskiego 6/8, gdyż tylko to miejsce dysponowało dość dużą salą, mogącą pomieścić wszystkich, którzy chcieli uczestniczyć w wydarzeniu (wcześniej odbył się tam proces Ludwika Fischera, gubernatora dystryktu warszawskiego).
Proces Rudolfa Hößa rozpoczął się 11 marca 1947 roku i trwał trzy tygodnie. Zeznania złożyło 85 świadków, w tym wielu byłych więźniów obozu Auschwitz-Birkenau (wśród nich był Józef Cyrankiewicz). Proces obserwowało wielu dziennikarzy, a także przedstawiciele m.in. z Francji i USA.
Höß został skazany na karę śmierci 2 kwietnia 1947 roku. Miał zostać stracony na terenie obozu Auschwitz. Egzekucja odbyła się 16 kwietnia przez powieszenie. Jego zwłoki zostały spalone i rozsypane w pobliskiej rzece.
Czytaj też:
Aborcja tylko dla Polek. Tak Niemcy walczyli z "niższymi rasami"Czytaj też:
Jedyna taka ucieczka z Pawiaka. Jak trzy kobiety wydostały się z piekłaCzytaj też:
Masakra więzienia w Łodzi. Niemcy spalili żywcem prawie 1,5 tys. ludzi
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.