Wszystko za milczenie
  • Anna SzczepańskaAutor:Anna Szczepańska

Wszystko za milczenie

Dodano: 
Kadr z filmu "Przysięga Ireny"
Kadr z filmu "Przysięga Ireny" Źródło:Materiały producenta. Marcin Makowski
Ukrywając Żydów w domu swego niemieckiego pracodawcy i w pobliskim lesie, uratowała kilkanaście osób, w tym jedno nienarodzone dziecko. Dzięki jej uporowi matka dziecka nie zdecydowała się na aborcję. „Nie pozwolę Hitlerowi zabić w ten sposób kolejnego Żyda” – miała powiedzieć Irena Gut.

Na jedną z tarnopolskich ulic, gdzie pod ścianami budynków rozstawili się ze straganami Polacy i Żydzi, wjechała furgonetka, zatrzymując się nagle z piskiem opon. Wypadło z niej kilkunastu żołnierzy z psami. „Schnelle!” – na ulicy rozległy się krzyki i szczęk broni. Irena Gut, która jak co dzień robiła w tym miejscu zakupy, zobaczyła nagle tłum ludzi popychanych kolbami karabinów. Przestraszona dała się wciągnąć do jakiegoś domu nieznanej kobiecie. Być może dzięki temu uniknęła aresztowania. Kolejne sceny oglądała zza szyby. Nagle tuż obok ujrzała zapłakaną, przerażoną Żydówkę przyciskającą do piersi niemowlę. W jej stronę szedł niemiecki oficer, który zażądał, aby kobieta oddała mu dziecko. Ta niechętnie, drżącymi rękami podała je żołnierzowi. Ten uniósł je powoli do góry i się uśmiechnął. Irena Gut zamarła. Wtedy Niemiec z całej siły rzucił niemowlakiem o bruk i roztrzaskał jego główkę butem, a krzyczącą z bólu matkę po chwili zastrzelił.

Bezradność rozrywała serce młodej kobiety. Tego dnia Irena Gut, bohaterka kanadyjsko-polskiego filmu „Przysięga Ireny” w reżyserii Louise Archambault, obiecała sobie, że jeżeli kiedykolwiek będzie mogła udzielić komuś pomocy, to nigdy się nie zawaha.

Gospodyni majora

W pewnym sensie Irena Gut miała szczęście. Choć w wyniku ulicznej łapanki trafiła do niemieckiej fabryki amunicji, to tam zwrócił na nią uwagę oficer Wehrmachtu. Major Eduard Rügemer stwierdził, że Irena posiada wystarczająco aryjski wygląd, a do tego ma niemieckobrzmiące nazwisko, i załatwił jej pracę w oficerskiej kantynie. Miała też nadzorować Żydów pracujących w działającej na miejscu szwalni. Żydzi byli początkowo nieufni, ale w końcu obdarzyli Irenę zaufaniem. Przekazaną przez nią informację, że Niemcy planują zabić wszystkich Żydów w Tarnopolu, traktowali jednak z rezerwą – byli przecież potrzebni Niemcom do pracy. Irena, która pracując jako kelnerka, słyszała rozmowy żołnierzy, nie pozostawiała jednak Żydom złudzeń. „Najpierw zabiją was, a później wezmą się za nas, Polaków” – mówiła dobitnie, przekonując, że lada chwila będą musieli postawić wszystko na jedną kartę, jeżeli chcą ocalić życie.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.