Swastyka i trójząb. Od wrogości do sojuszu

Swastyka i trójząb. Od wrogości do sojuszu

Dodano: 
Oddział UPA, 1943 rok
Oddział UPA, 1943 rok Źródło: Wikimedia Commons
Damian Markowski: W końcowych miesiącach wojny cofający się Niemcy próbowali wykorzystać wszelkie możliwości, by osłabić nacierającą Armię Czerwoną. Dość nieoczekiwanie ich drogi zeszły się ze ścieżkami jednego z dotychczasowych wrogów – UPA.

Kiedy wiosną 1943 r. Wołyń ogarnięty został ukraińskim nacjonalistycznym powstaniem, Niemcy z pełną bezwzględnością przystąpili do pacyfikacji terenu. Powstanie wołyńskiej UPA i urządzane przez nią masakry polskiej ludności zostały odebrane przez niemiecki aparat okupacyjny jako cios w plany urządzenia przez Rzeszę nowego ładu w Europie Wschodniej. Wioski ukraińskie, wokół których operowały prężnie organizowane oddziały UPA, były otaczane przez ekspedycje karne i palone, a ich mieszkańcy – w najlepszym razie – uprowadzani na przymusowe roboty do Rzeszy. Często jednak byli traktowani z największą brutalnością: rozstrzeliwano ich setkami, palono w domach… W wyniku tych działań w ciągu kilku miesięcy śmierć mogło ponieść nawet kilkanaście tysięcy ukraińskich cywilów. W wykładni OUN(b) Niemcy byli jednym z głównych wrogów, obok Sowietów i Polaków, na drodze do budowy wolnej Ukrainy. Należało jednak ograniczyć walkę z nimi, na ile to było możliwe, aby zachować siły na czas decydującej rozprawy ze Związkiem Sowieckim.

Wołyń pogrążył się zatem w chaosie. Wybuchła krwawa walka wszystkich ze wszystkimi: banderowcy wycinali w pień polskie wioski, niszczyli niemieckie posterunki i urzędy, zwalczali ekspedycje karne i coraz liczniej pojawiające się w terenie, napływające zza przedwojennej granicy, oddziały sowieckiej partyzantki. Niemcy niszczyli wsie wspierające UPA (lub czysto przypadkowo wybrano podczas ich „akcji”). Sowieci polowali na banderowców i Niemców, niejednokrotnie samemu stając się zwierzyną łowną. Polacy próbowali za wszelką cenę przetrwać, nawet wchodząc w moralnie dwuznaczny sojusz z komunistami. Wszystko to działo się w warunkach totalnej eksploatacji gospodarczej regionu przez aparat okupacyjny podległy fanatycznemu naziście Erichowi Kochowi.

Pod koniec 1943 r. i po klęskach w bitwach na Łuku Kurskim i o Kijów front szybko zbliżał się ku zachodniemu Wołyniowi i Galicji Wschodniej. Niemcy i Ukraińcy zaczęli dostrzegać pozytywy potencjalnego zawieszenia broni. Dla jednych i drugich najważniejszym i śmiertelnym wrogiem byli Sowieci. Poza tym musieli racjonować swoje siły. Rozejm wydawał się czymś pożądanym dla obu stron. U progu 1944 r. struktury Grupy UPA „Północ” operującej na Wołyniu zawarły rozejm i określiły ramy ograniczonej współpracy wywiadowczej z niemieckim okupantem. W marcu 1944 r. rozmowy zakończyły się układem zaaprobowanym przez dowódcę SS i policji w Komisariacie Rzeszy Ukraina SS-Gruppenführera Karla-Heinricha Brennera. Lokalne porozumienia zawarły również wybrane jednostki Wehrmachtu, w tym sztab XIII Korpusu Armijnego. Banderowcy zaprzestali ataków na Niemców, a ci ograniczyli akcję pacyfikacyjną na ukraińskich wioskach. Ponadto naziści przekazali banderowcom trzy duże składy broni w Ratnie, Kamieniu Koszyrskim i Lubieszowie krótko przed nadejściem Armii Czerwonej.

Artykuł został opublikowany w 8/2024 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.