"Ochotnik do Auschwitz". 85 lat temu Pilecki rozpoczął swoją misję

"Ochotnik do Auschwitz". 85 lat temu Pilecki rozpoczął swoją misję

Dodano: 
Witold Pilecki w czasie procesu
Witold Pilecki w czasie procesu Źródło: Wikimedia Commons
Anna Mandrela | Dokładnie 85 lat temu - 19 września 1940 roku, Witold Pilecki rozpoczął swoją misję wywiadowczą w KL Auschwitz. Badacze zwykle pomijają fakt, że już przed wojną "ochotnik do Auschwitz" działał wywiadowczo w Oddział II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.

Awansował wtedy pod przybranym nazwiskiem do stopnia kapitana, chociaż oficjalnie na wojnę w 1939 roku wyruszył jako podporucznik. Jego późniejszą działalność w Tajnej Armii Polskiej, w Auschwitz i po wojnie należy rozpatrywać właśnie z perspektywy jego doświadczenia wywiadowczego.

Jak doszło do jego misji w KL Auschwitz? Pod koniec sierpnia 1940 r. kierownictwo TAP zebrało się na naradę w mieszkaniu malarki Jadwigi Tereszenko. Tematem rozmów były liczne wpadki w organizacji. Miesiąc wcześniej Niemcy aresztowali doktora Władysława Deringa, który po krótkim pobycie na Pawiaku trafił do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Na początku sierpnia 1940 r. aresztowano szefa Sztabu Głównego TAP, ppor. Władysława Surmackiego, którego również wywieziono do Auschwitz. Należało zatem wybrać nowego szefa sztabu głównego. Został nim płk Tadeusz Kurcjusz. Ze względu na masowe aresztowania na zebraniu poruszono kwestię potrzeby poznania warunków w obozie koncentracyjnym i padł pomysł wysłania jednego z członków Tajnej Armii Polskiej do Auschwitz w celu zebrania informacji o popełnianych tam zbrodniach. Witold Pilecki zgłosił swój udział w tej misji i już niecały miesiąc później, 19 września 1940 r. pod przybranym nazwiskiem „Tomasz Serafiński” dobrowolnie oddał się w ręce gestapo.

Z relacji Pilecki dowiadujemy się, że dał się pojmać podczas łapanki ulicznej. Zupełnie inną wersję przedstawiła Eleonora Ostrowska, a jej słowa możemy uznać za najdokładniejszą wersję wydarzeń, jakie miały miejsce 19 września 1940 r. Z obawy o bezpieczeństwo swojej szwagierki Witold nie wspominał, że była ona świadkiem tych wydarzeń. Ostrowska w swojej relacji podkreśla, że Witold „zgłosił się dobrowolnie na przedostanie się do obozu”. Warto zatem przytoczyć jej relację w całości. Eleonora nie wiedziała, że Witold planuje dobrowolnie udać się do obozu koncentracyjnego, dlatego była zdumiona widząc, że nie próbował skorzystać z możliwości ucieczki przed łapanką:

Wcześnie rano 19 września 1940 Witold był w moim mieszkaniu (wyjaśniam, że w dotychczasowych opisach Witold ze względów konspiracyjnych nie podawał mojego adresu, skąd go zabrano). Dozorca Jan Kiliański, zaprzysiężony żołnierz TAP przyszedł do mnie i oznajmił, że jesteśmy otoczeni przez mundurowych Niemców, którzy z każdego domu wyprowadzają mężczyzn i ładują na samochody. A więc to „branka” terrorystyczna. Pan Jan mówiąc to podał Witoldowi dużo możliwości uniknięcia branki – ucieczkę do nieobstawionej części Żoliborza przez przylegające do naszego domu ogródki, które nie były przez Niemców strzeżone, lub ukrycie się w miejscowej kotłowni centralnego ogrzewania, która była już nieraz wypróbowaną kryjówką. Ku mojemu zdumieniu Witold propozycje te odrzucił i nie chciał nawet próbować ukryć się w moim mieszkaniu. Po chwili do moich drzwi energicznie zastukano. Otworzyłam i w drzwiach stanął niemiecki żołnierz – zapytał, kto tu mieszka? Nie zdążyłam odpowiedzieć, gdyż w tej chwili z pokoju wyszedł Witold. Niemiec nie legitymował go. Witold ubrał się i żegnając się ze mną szepnął: „zamelduj, gdzie trzeba, że rozkaz wykonałem”. Niemiec Witolda wyprowadził. Byłam osłupiała, czegoś nie mogłam zrozumieć. Wydawało mi się, że w tym tragicznym wydarzeniu jest coś dziwnego. Ochłonąwszy, spojrzałam przez okno i zobaczyłam odjeżdżające załadowane samochody ciężarowe. W krótkim czasie udałam się pod wskazany mi adres i wykonałam polecenie Witolda, przekazując niezrozumiałe dla mnie słowa. Jednocześnie prosiłam o ratowanie Witolda przez wykupienie go, co w takich okolicznościach z branki czasami się udawało. Oczywiście to nie wchodziło w rachubę, a dlaczego – dowiedziałam się znacznie później1.

Tę dobrowolność decyzji Witolda podkreślił w rozmowie ze mną pan Marek Ostrowski. Wincenty Gawron w swojej książce podaje, że to Jan Włodarkiewicz zaproponował Witoldowi udanie się na misję do obozu koncentracyjnego. Zapytany o tę wersję wydarzeń syn Eleonory Ostrowskiej podkreślił: „nie jest możliwe, aby mój wuj otrzymał taki rozkaz, ponieważ na taką misję żadnemu dowódcy nie wolno nikogo wysłać. Z całą pewnością Witold sam zgłosił się na ochotnika, a Włodarkiewicz w rozmowie z Raweckim powiedział, że pojawił się człowiek, który podejmie się tej misji”2. Z relacji swojej mamy pan Marek Ostrowski zapamiętał, że tuż przed łapanką dozorca Jan Kiliański dwa razy przyszedł do mieszkania Eleonory proponując Witoldowi ucieczkę. Za każdym razem Pilecki odpowiedział: „dziękuję, panie Janie, nie skorzystam”.

Fragmenty książki: Anna Mandrela, Duchowość i charakter Witolda Pileckiego, 2019.

1 E. Ostrowska, Wspomnienia, w: Archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu, Wspomnienia, t. 179, s. 148.

2 Z rozmowy z p. Markiem Ostrowskim, 6 VII 2018 r.

Czytaj też:
Dał się schwytać Niemcom. Ten plan obmyślano dłuższy czas

Źródło: DoRzeczy.pl