Kazimierz Nowak był nie tylko podróżnikiem, ale także dziennikarzem i korespondentem. Podróże były dla niego okazją do poznania odległych miejsc, ale także sposobem na życie i zarabianie pieniędzy. Spotykanych po drodze ludzi traktował z wielką empatią, która, trzeba przyznać, sto lat temu nie była powszechnie występującą cechą białych kolonistów podbijających wówczas Afrykę.
Kazimierz Nowak – kim był?
Kazimierz Nowak urodził się 11 stycznia 1897 roku w miejscowości Stryj (dziś na terenie Ukrainy). Po I wojnie światowej i odzyskaniu przez Polskę niepodległości jego rodzina przeprowadziła się do Poznania. Tam Nowak znalazł zatrudnienie jako pracownik biurowy i dziennikarz w jednej z gazet.
Kazimierz od dziecka interesował się podróżami. Mając kilkanaście lat wyjechał samodzielnie do Włoch, gdzie zwiedził m.in. Watykan. Organizował liczne wycieczki rowerowe po kraju, które dokumentował na zdjęciach.
19 marca 1922 roku Kazimierz Nowak poślubił Marię Gorcik. Para doczekała się córki Elżbiety oraz syna Romualda. Maria pozostała wielką miłością Kazimierza do końca życia. To do niej podróżnik pisał liczne listy ze swoich podróży. Z wielu z nich da się wyczytać, jak silne więzi łączyły małżonków.
W drugiej połowie lat 20. Kazimierz Nowak stracił pracę. Wtedy podjął decyzję o wyjeździe z kraju, aby za granicą zapracować na rodzinę. Został korespondentem i fotografem. Pracował w wielu krajach Europy, do wielu miejsc docierając na rowerze. Tym środkiem transportu przemierzył m.in. Węgry, Austrię, Włochy, Belgię, Holandię, Rumunię, Grecję i Turcję. W 1927 roku Nowak dotarł do Trypolitanii (dziś Libia; wówczas kolonia włoska). Było to jego pierwsze spotkanie z Afryką. Kontynent ten zafascynował go – to wówczas postanowił, że przemierzy kiedyś całą Afrykę, z północy na południe.
Jeszcze w 1927 roku Nowak powrócił do Polski. Cały czas planował jednak, że wkrótce powróci do Afryki. Wiele osób nie wierzyło wówczas, że Nowak zamiar swój zrealizuje – w końcu i dzisiaj idea przebycia Afryki na rowerze, od Kairu po Kapsztad, wydaje się przynajmniej lekko szalona.
Przez Afrykę
Kazimierz Nowak w końcu jednak osiągnął swoje zamierzenie. Wyprawa przez Afrykę miała dać okazję do napisania licznych reportaży i listów oraz wykonania wielu zdjęć, które później będą publikowane w gazetach w całej Europie. 4 listopada 1931 roku Kazimierz Nowak wyruszył z Boruszyna do Poznania, a stamtąd pociągiem do Rzymu.
W stolicy Włoch Nowak przesiadł się na rower, którym pojechał do Neapolu, a stamtąd statkiem, przez Morze Śródziemne, 26 listopada dotarł do Trypolisu. Tak zaczęła się wielka przygoda Kazimierza Nowaka.
W Trypolisie i Cyrenajce jest wówczas niespokojnie. Władze włoskie są więc niezmiernie zdziwione (i zaniepokojone) widokiem samotnego Polaka przemierzającego pustynny kraj… rowerem. Nakazują mu opuszczenie ich kolonii. Kazimierz Nowak ruszył więc do Aleksandrii (Egipt znajdował się wówczas w strefie wpływów Wielkiej Brytanii), a stamtąd w końcu na południe, wzdłuż Nilu i szlakiem Wielkich Jezior Afrykańskich.
Nowak jest na ogół miło i chętnie przyjmowany przez wszystkie plemiona Afryki, na które po drodze natrafia. Wszystkich dziwi biały człowiek przemierzający pustynię, a potem dżunglę na dziwnej „maszynie”. Nowak potrafi jednak zyskać sobie ich przychylność – nie przychodzi do Afrykanów jako kolonista, ale człowiek, który sam potrzebuje pomocy. Pomoc tę otrzymuje, mając zarazem okazuję do podpatrzenia codziennego życia ludów, o których mało kto w tamtych czasach cokolwiek wiedział.
W czasie podróży Kazimierz Nowak cały czas spisywał swoje obserwacje. Pisał też liczne artykuły, które – jeśli tylko ma możliwość – wysyłał z europejskich placówek rozsianych po kontynencie. Teksty te trafiały najczęściej do jego żony, która posyłała je dalej – do wydawców i prasy. Dzięki uzyskanym w ten sposób pieniądzom, rodzina Nowaka ma za co żyć.
Kazimierz Nowak był niezwykle uważnym obserwatorem otaczającej go rzeczywistości. Pisał o pięknie Afryki, a zarazem trudach, jakie po drodze napotykał. Opisywał codzienne życie Afrykanów i biedę, z jaką muszą się mierzyć. Dostrzegał nieludzkie oblicze kolonializmu. Bardzo dobrze dogadywał się z napotykanymi po drodze misjonarzami, unikał zaś wszelkich kolonialnych urzędników i wojskowych, do których nie czuł żadnej sympatii. Jak na owe czasy potrafił być wyjątkowo krytyczny, co też nie wszystkim się podobało. Polska Liga Morska i Kolonialna, która o wyprawie Nowaka była poinformowana, była zawiedziona jego sceptycznym spojrzeniem na poczynania Europejczyków w Afryce. Prawdopodobnie z tego też względu Nowak nie otrzymał od Ligi niemal żadnej pomocy materialnej, a po drodze musiał radzić sobie samodzielnie i liczyć na pomoc innych.
Największe wsparcie Kazimierz Nowak miał w swojej żonie Marii. To ona pośredniczyła pomiędzy nim a wydawnictwami. Starała się także posyłać mężowi paczki na wskazane przez niego listownie adresy (swą podróż Nowak bardzo drobiazgowo zaplanował, mógł więc z wyprzedzeniem pisać żonie, że w danych dniach będzie przebywał w konkretnym mieście). W jednej z przesyłek od żony Nowak znalazł małoobrazkowy aparat Contax. Dzięki niemu w czasie podróży wykonał ponad 10 tysięcy fotografii.
30 kwietnia 1934 roku Kazimierz Nowak dotarł do samego krańca Afryki, Przylądka Igielnego. Władze RPA były tak zszokowane wyczynem Nowaka, że zaproponowały mu powrót do domu pierwszą klasą na luksusowym statku. Nowak jednak odmówił, decydując się na podróż taką samą, jak wcześniej, zmieniając tylko trasę wyprawy, aby mieć okazję odwiedzenia innych miejsc.
– Ogarnął mnie lęk… – wspominał później – Kiedy pomyślałem, że mogę znaleźć się w czterech wypolerowanych ścianach kajuty, począłem sobie przypominać tony restauracyjnego jazzbandu, zamajaczyły mi przed oczyma sylwetki eleganckich panów i pań, wsiadłem na rower i uciekłem.
…i z powrotem
Wysłużony rower Kazimierza Nowaka w końcu rozpadł się ze starości. Podróżnik postanowił wówczas o zakupie dwóch koni. Nabył je od Polaka mieszkającego w Gumuchab (Namibia). Konno Nowak przemierzył następne 3 tysiące kilometrów, przez Namibię i Angolę. W Angoli gościł u hrabiego Zamoyskiego, który użyczył mu własny rower. Dzięki tej pomocy Nowak w dalszą drogę ruszył na rowerze, zostawiając Zamoyskiemu konie.
Po drodze Nowak skorzystał także z innych środków transportu. Rzekę Kasai przepłynął specjalnie dla niego wykonanym czółnem, które ochrzcił „Poznań I”. Nie wytrzymało ono jednak silnego nurtu rzeki. Kolejne kilkaset kilometrów Nowak pokonał pieszo docierając do Lulua w Kongu (Demokratyczna Republika Konga). Tam Nowak wystarał się o kolejną łódź, którą nazwał „Maryś”. Płynąc dalej rzekami, we wrześniu 1935 roku dotarł do Leopoldville (Kinszasa). Kolejny etap podróży Kazimierz Nowak ponownie pokonał rowerem. W ten sposób dotarł do jeziora Czad.
Władze francuskie, sprawujące władzę na tym terenie, zabroniły Nowakowi odbycia samotnej podróży przez Saharę. Wówczas podróżnik zdecydował się sformować własną karawanę. W tym celu porzucił rower i nabył wielbłąda (dromadera). Dopiero ostatnie tysiąc kilometrów Kazimierz Nowak przebył, po raz kolejny, rowerem.
Wielka, epicka podróż Kazimierza Nowaka skończyła się w listopadzie 1936 roku w Algierze. Stamtąd wyruszył promem do Marsylii, skąd udał się do Paryża. Dzięki pomocy polskiego konsula, Nowak otrzymał pożyczkę w wysokości 750 franków. Za pieniądze te mógł kupić bilet kolejowy do Polski.
Kazimierz Nowak powrócił do domu 23 grudnia 1936 roku, po pięciu latach podróży. Po powrocie wygłaszał liczne odczyty z zakresu etnografii, prezentował także swoje fotografie. Nowak zapraszany byl również na uczelnie: swoje wykłady wygłosił m.in. na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz w Wyższej Szkole Handlowej w Warszawie.
Kazimierz Nowak nie zamierzał spocząć na laurach. Krótko po powrocie planował już kolejną wyprawę – do Indii i Azji Południowo-Wschodniej. Nie udało mu się jednak zrealizować tych planów. Przebyte w Afryce choroby, w tym kilkukrotnie przebyta malaria, dały o sobie znać. Kazimierz dostał ponadto zapalenia okostnej, a później zapalenia płuc. Kazimierz Nowak zmarł 13 października 1937 roku mając zaledwie 40 lat. Został pochowany na cmentarzu Matki Boskiej Bolesnej na poznańskim Górczynie.
Kazimierz Nowak jest postacią dla polskiej i światowej historii wyjątkową. Wyruszył w podróż, której większość, nawet najbardziej znanych podróżników, nigdy by się nie podjęła. Pozostawił po sobie niezwykle bogatą spuściznę: tysiące zdjęć, listów i reportaży. W ostatnich latach listy Kazimierza Nowaka zostały zebrane i opublikowane w czterech kolejnych tomach serii.
Czytaj też:
Stefan Szolc-Rogoziński. Zapomniany podróżnik, pierwszy polski afrykanistaCzytaj też:
Vasco da Gama. Jego podróż do Indii zmieniła bieg historiiCzytaj też:
Wyścig o biegun. Robert Falcon Scott i Roald Amundsen na biegunie południowym