Stefan Szolc-Rogoziński. Zapomniany podróżnik, pierwszy polski afrykanista

Stefan Szolc-Rogoziński. Zapomniany podróżnik, pierwszy polski afrykanista

Dodano: 
Stefan Szolc-Rogoziński - polski podróżnik
Stefan Szolc-Rogoziński - polski podróżnik Źródło: Wikimedia Commons
Stefan Szolc-Rogoziński był człowiekiem z wizją. Wierzył, że Polska – której nie było przecież nawet na mapach – może stać się pionierem badań nad Afryką. Jego pomysłom i planom kibicował Henryk Sienkiewicz i Bolesław Prus. Stefan Szolc-Rogoziński to niezwykle ciekawa postać, która wciąż pozostaje bardzo mało znana.

Stefan Szolc-Rogoziński urodził się 14 kwietnia 1861 roku w Kaliszu. Jego ojcem był Niemiec Ludwik Scholtz, a matką Polka, Malwina z Rogozińskich. W domu mówiono po niemiecku, ale matka dbała o to, aby wszystkie jej dzieci nie traciły styczności z polską kulturą i językiem. Stefan, podobnie jak jego brat Kazimierz, czuł się do końca życia Polakiem. Kiedy osiągnął pełnoletność spolonizował nawet swoje nazwisko z Scholtz na Szolc.

Młode lata i pierwsze plany

W 1878 roku Szolc-Rogoziński wstąpił do rosyjskiej Akademii Marynarki Wojennej w Kronsztadzie, a dwa lata później został oficerem i wyruszył do Władywostoku, odbywając zarazem podróż dookoła świata. To wtedy rozwinęła się w nim na dobre pasja podróżowania oraz narodziła myśl o podróży do Afryki, u wybrzeży której przepływał.

Kiedy wrócił do Kalisza w 1881 roku, próbował przekonać ojca do udzielenia pomocy finansowej, aby mógł zrealizować plany podróży do Afryki, lecz Ludwik Scholtz nie zgodził się. Ojcu Stefana trudno się zresztą dziwić biorąc pod uwagę, jak nierealnie musiały w owym czasie brzmieć wizje jego syna.

Stefan Szolc-Rogoziński nie poddawał się jednak. Za pieniądze, które zyskał ze spadku po zmarłej matce, wyjechał do Warszawy, gdzie szukał poparcia dla swoich pomysłów. Tam poznał Henryka Sienkiewicza, Bolesława Prusa, Wacława Nałkowskiego i Filipa Sulimierskiego, którzy gorąco mu kibicowali.

Kamerun. Mapa z 1884 roku

Szolc chciał zorganizować narodową, polską wyprawę, która miała zwrócić uwagę świata na kwestię Polski i sytuację Polaków. Podróż do Kamerunu miała mieć przede wszystkim charakter naukowy. Szolc-Rogoziński wierzył, że Polacy mogą równie udanie eksplorować kontynent afrykański, co badacze z największych mocarstw. Aby sfinansować organizację swojego przedsięwzięcia zorganizował nawet publiczną zbiórkę pieniędzy. Ostatecznie potrzebną kwotę udało się zebrać.

Wyprawa Szolca-Rogozińskiego do Afryki

„Tam, między Sudanem a Kongo, poza brzegami, które oblewa Ocean Atlantycki, ukrywa ta część świata olbrzymi pas ziemi nieznanej jeszcze zupełnie, w której Kongo i Niger czerpią wielką część swych wód. Te pola żaden pług badacza jeszcze nie orał i ta właśnie zasłona pociągała mnie ku sobie” – pisał po latach Stefan Szolc-Rogoziński w swej książce „Żegluga wzdłuż zachodnich brzegów Afryki na lugrze Łucya-Małgorzata 1882-1883”.

13 grudnia 1882 roku Stefan Szolc-Rogoziński wypłynął z Hawru we Francji na zakupionym przez siebie statku „Łucja Małgorzata”. Towarzyszyli mu dwaj przyjaciele: geolog Klemens Tomczek i meteorolog Leopold Janikowski oraz francuscy marynarze.

Do Kamerunu płynęli przez Maderę, Wyspy Kanaryjskie, Liberię, dzisiejsze Wybrzeże Kości Słoniowej i Ghanę oraz wyspę Fernando Poo (obecnie Bioko). W wybrzeży Kamerunu Szolc, za kilka skrzynek dżinu i cylinder, kupił od miejscowych niewielką wyspę Mondoleh, gdzie zorganizowano bazę wypadową do kontynentalnego Kamerunu.

W pewnym sensie, można powiedzieć, że przez dwa lata Polacy mieli w Kamerunie swoją „posiadłość” – do czasu, aż dotarli tam Brytyjczycy, a później Niemcy. Kiedy w 1884 roku w Kamerunie pojawili się Brytyjczycy, Szolc-Rogoziński oddał im swoją wysepkę, a także zachęcał miejscowych wodzów do przyjęcia brytyjskiej zwierzchności. Stefan znał kilka języków, nauczył się także nieźle miejscowych narzeczy, tak więc z Afrykanami porozumiewał się całkiem swobodnie.

To sprawiło, że naraził się władzom niemieckim w samym Berlinie. Sam kanclerz Otto von Bismarck miał stwierdzić, że „gdyby nie ten polski awanturnik” podbój Kamerunu poszedłby Niemcom znacznie łatwiej.

W czasie pobytu w Kamerunie Polacy, na czele ze Stefanem Szolcem-Rogozińskim odkryli Jezioro Słoniowe (dziś Barombi Mbo), badali dorzecze rzeki Mungo oraz zdobyli najwyższy szczyt Kamerunu, Fako (4095 metrów n.p.m.).

Wulkan Kamerun (dawniej Fako)

W czasie wędrówek po Kamerunie i Gabonie Szolc-Rogoziński zebrał bardzo bogatą kolekcję afrykańskiej flory, zapisał też wiele cennych uwag antropologicznych, kartograficznych oraz przyrodniczych. Wiele eksponatów trafiło do Muzeum Techniczno-Przemysłowego w Krakowie (obecnie Muzeum Etnograficzne w Krakowie).

W maju 1884 roku zmarł jeden z towarzyszy Stefana, Klemens Tomczek. Pozostali dwaj wrócili do Europy, jednak Szolc-Rogoziński cały czas planował kolejne wyprawy.

W 1885 roku został członkiem brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie.

W kolejnych latach wracał do Afryki jeszcze kilka razy. Podróżował m.in. po Egipcie. W 1896 roku przebywał w Paryżu szykując się do kolejnego wyjazdu na Czarny Ląd. Wówczas doszło do tragicznego wypadku. Mając zaledwie 35 lat zginął pod kołami omnibusu (autobusu konnego).

Stefan Szolc-Rogoziński zmarł 1 grudnia 1896 roku. Został pochowany na cmentarzu Bagneux, lecz przez wiele lat miejsce jego pochówku było nieznane. Ustalono je dopiero kilka lat temu dzięki staraniom prof. Michała Jarneckiego z Uniwersytetu Adama Mickiewicza i Barbary Kłosowicz-Krzywickiej z Towarzystwa Opieki nad Grobami i Zabytkami Historycznymi we Francji.

Stefan Szolc-Rogoziński przyczynił się znacząco do rozwoju zainteresowania Afryką w Polsce. Jest prekursorem polskiej afrykanistyki.

Czytaj też:
Jan Kubary. Etnograf-samouk, pionier, podróżnik. Niezwykły życiorys
Czytaj też:
Bronisław Piłsudski. Wielki badacz w cieniu brata. Kim był i co odkrył?
Czytaj też:
Truso. Zanim powstał Gdańsk. Osada Wikingów na Żuławach

Źródło: DoRzeczy.pl