Jedną z charakterystycznych cech komunizmu jest samooszukiwanie się. Skoro towarzysz Stalin ogłosił w „Prawdzie”, że kolektywizacja zakończyła się oszałamiającym sukcesem, to znaczy, że tak było w istocie. I nikt nie śmiał powiedzieć, że jest inaczej.
Począwszy od kierowników kołchozów, przez działaczy partyjnych niższego szczebla, a skończywszy na komisarzach ludowych – wszyscy przekazywali w górę hurraoptymistyczne dane. Zapewniali, że nie tylko wykonają, lecz także przekroczą plany produkcji rolnej!
Opierając się na tych fałszywych założeniach, urzędnicy w Moskwie wyznaczyli ukraińskiej wsi wręcz kolosalne kontyngenty zbożowe. Do państwowych magazynów w 1931 r. miało napłynąć morze ziarna, które planowano rozdysponować wśród robotników, a także sprzedać na Zachód.
Kiedy przyszły żniwa, okazało się jednak, że miliony ton zboża z Ukrainy wcale nie nadchodzą. Władza na Kremlu najpierw wykazywała zaniepokojenie, które szybko przeszło w irytację, a na koniec – we wściekłość.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.