„Było... nie minęło” zostaje na antenie

„Było... nie minęło” zostaje na antenie

Nagranie programu "Było... nie minęło"
Nagranie programu "Było... nie minęło"Źródło:Marcin Sochoń
Dodano: 
Program Adama Sikorskiego po raz kolejny miał zniknąć z ramówki Telewizji Polskiej. Za pierwszym i drugim razem okazało się, że sympatyków programu jest bardzo dużo i są w stanie wpłynąć na decyzję kierownictwa TVP - pisze Marcin Sochoń ze Stowarzyszenia „Wizna 1939”.

Adam Sikorski nie jest przeciętnym redaktorem telewizyjnym. Przemierza najdalsze zakątki Polski, odkrywając i przypominając narodowych bohaterów i lokalne, zapomniane historie. Niektórzy twierdzą, że to polski Indiana Jones, tylko w realnej formie niezmordowanego historyka i poszukiwacza. Już od kilkunastu lat przypomina Polakom historię, uzupełniając szkolne podręczniki o brakujące lub niezbadane dotąd elementy. Niezliczone ilości badań terenowych, setki godzin spędzonych z urządzeniami elektronicznymi w ręku, poszukiwania na polach bitew, ekshumacje, czy po prostu odkrywanie porywających historii. Przykłady takich działań można spokojnie liczyć w setkach. Dlaczego więc w ciągu kilku lat próbowano już dwa razy pozbawić widza Telewizji Polskiej tak wartościowej audycji?

Pierwsze „decydujące starcie” miało miejsce w 2013 r. Program był wówczas emitowany na antenie TVP Info, gdzie czas antenowy przeznaczony na audycję zaczęto (od listopada) wypełniać relacjami z zaśnieżonych dróg, protestami związków zawodowych i innymi newsami. Okazało się, że sympatycy zdjętego programu nie doczekali się wyjaśnień i w mediach społecznościowych zaczęli domagać się przywrócenia programu. Sprawa była poruszana w kolejnych miejscach w sieci. Odpowiedzi ze strony TVP nadal nie było.

Po kilkunastu tygodniach program pojawił się już tylko na antenie TVP Historia, jak się okazało bardziej przystającej do tematu. Po jakimś czasie rozpoczęto nadawanie premierowych odcinków także na TVP3. Ostatecznie na „Trójce” można było oglądać premiery w niedzielę późnym wieczorem, a następnie na TVP Historia ten sam odcinek w poniedziałek. W trybie ciągłym, w tygodniu emitowano także archiwalne odcinki programu na „Historii”.

Na początku 2017 r. rozpoczęły się kolejne kłopoty „Było… nie minęło”. W styczniu można było obejrzeć kilka premier i na tym koniec. W tym czasie nadal nadawano archiwalne odcinki. Kolejny powód zmiany ramówki TVP Historia i TVP 3 był o wiele bardziej prozaiczny.

- Miesięczna przerwa w emisji premierowych odcinków audycji spowodowana była wycofaniem się przez Ośrodek Programów Regionalnych TVP z koprodukcji programu. Do tej pory premierowe odcinki były współfinansowane i realizowane wspólnie przez TVP Historia oraz Ośrodek Programów Regionalnych (połowę premierowych odcinków finansowała TVP Historia, połowę zaś OPR) – informuje dział PR TVP.

Temat pieniędzy przeważył, mimo że jak twierdzi TVP, program jest „jedną z wizerunkowych audycji TVP Historia” i „bezcennym źródłem wiedzy historycznej”. - Nie sposób przecenić także roli programu w zakresie przywracania pamięci historycznej oraz uzupełniania źródłowych materiałów historycznych. Z tych względów „Było nie minęło – Kronika zwiadowców historii” ma na antenie szczególne miejsce. Dokładamy też wszelkich starań do jak najlepszej promocji zarówno marki „Było nie minęło – Kronika zwiadowców historii” jak i premierowych odcinków programu, który osiąga niezmiennie wysokie wyniki oglądalności przekraczające średnią anteny. Program zaskarbił sobie sympatię widzów. Jest to najlepszy dowód, iż wartościowe merytorycznie audycje mogą cieszyć się uznaniem widzów i popularnością – pisze TVP w odpowiedzi na nasze pytania.

Dlaczego więc nie znaleziono środków na dalszą produkcję programu? Okazuje się, że podjęto decyzję o przesunięciu środków budżetowych, tak by zachować ciągłość premier „Było nie minęło” w wiosennej ramówce na antenie TVP Historia, m.in. zrezygnowano z realizacji premierowych odcinków innych programów. Padła także obietnica finansowania jesiennej ramówki. Bieżące śledzenie profilu „Było… nie minęło” na Facebooku dało także odpowiedź o przyczyny tych decyzji. Sympatycy programu znowu rozpoczęli batalię w sieci. Posty na profilu „Było… nie minęło” dotyczące programu biły rekordy popularności, docierając do ponad stu tysięcy osób.

Sam Adam Sikorski nie spodziewał się takiej reakcji na apel, nie kryjąc podczas naszego spotkania emocji i ciepłych słów pod adresem internautów. Zdjęcia, które udało się wykonać podczas kręcenia kolejnego odcinka w większości mają niepozowane uśmiechy. Według deklaracji Centrum Informacji TVP, już 3 kwietnia będzie można obejrzeć pierwszy odcinek nowego cyklu. W nowym sezonie zobaczymy m.in. jak ekipa w miejscowości Marki podpatruje rekonstrukcję (na oryginalnych elementach) lekkiego czołgu Vickers z okresu międzywojennego.

Na profilu facebookowym programu można przeczytać podziękowanie, które Adam Sikorski wystosował do wszystkich sympatyków programu.

- To niezwykłe doświadczenie odkryć nagle jak ogromną mamy rzeszę przyjaciół i sojuszników. Wszystkim też, którzy ujęli się za naszym zespołem w trudnym momencie serdecznie dziękuję. I na dobrą sprawę nasze indywidualne losy nie są w tym najważniejsze, ale rozpoczęte projekty, których tak wiele czeka na nasze wspólne działanie. Jeszcze raz kłaniam się nisko znanym i nieznanym sympatykom programu „Było… nie minęło” licząc na spotkania w terenie – pisze Sikorski.

To także niezwykłe doświadczenie pozytywnego buntu przeciwko sprowadzaniu wartościowych programów do kwestii rozliczeń finansowych. Dla mnie osobiście kontakt z człowiekiem, który w taki sposób opowiada o historii, a w swoich programach sam chwyta za łopatę i wykrywacz, (szczególnie jak nikt nie nagrywa), budzi szacunek i radość z możliwości wychowania kolejnego pokolenia pasjonatów historii. W tym przypadku jest nadzieja, zgodnie z deklaracją rzecznika, że decyzja o emisji audycji znajdujących się w zasobach TVP podejmowana jest autonomicznie przez poszczególne anteny, co nie wyklucza emisji także na innych kanałach TVP. Jest więc sposobność dotarcia do większej liczby widzów, co mam nadzieję TVP uczyni, biorąc pod uwagę popularność i wysoki wynik oglądalności.

Marcin Sochoń,
Stowarzyszenie „Wizna 1939”