Najważniejszym punktem wizyty prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego 5 kwietnia br. było jego przemówienie na placu Zamkowym. Przemówienie gościa z Kijowa zwróciło uwagę wielu Polaków z racji zrozumienia fenomenu polskiego etosu wolności. „Znamy się – mówił Zełenski. – Ukraińcy i Polacy, znamy się od dawna. [...] Kieruję do was słowa wdzięczności i siły. Wdzięczności, bo nie ma już takich momentów, kiedy byliśmy osobno. Kiedy nie byliśmy zjednoczeni. Nie ma już takiej siły, która przeważyłaby nad braterstwem ukraińsko-polskim. Dzięki temu spełnią się słowa: co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”. I jeszcze jedno zdanie: „Na tym wspaniałym placu i na każdym innym polskim placu, jak również na wszystkich majdanach ukraińskich, nigdy nie będzie Rosji po naszym zwycięstwie. Im więcej wolności będziemy mieli, tym więcej gwarancji, że nasz wspólny wróg będzie ponosił odpowiedzialność za Bykownię i Buczę, za Katyń i Smoleńsk do końca życia”.
Polacy mają coś w rodzaju psychologicznego czujnika, który potrafi wyczuć, kiedy nasze emocje spotykają się z emocjami innych narodów.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.