Bitwa pod Kowalewem. Upadek wojsk konfederackich

Bitwa pod Kowalewem. Upadek wojsk konfederackich

Dodano: 
Modlitwa konfederatów barskich przed bitwą pod Lanckoroną, obraz Artura Grottgera
Modlitwa konfederatów barskich przed bitwą pod Lanckoroną, obraz Artura Grottgera Źródło: Wikimedia Commons
Bitwa pod Kowalewem doprowadziła do wzrostu prestiżu króla Augusta II. Było to ważne w kontekście zagrożenia płynącego z Moskwy.

W dniu 5 października 1716 roku na polach między Kowalewem Pomorskim a Pluskowęsami rozegrała się bitwa, która – choć nie powinno było do niej dojść – miała znaczący wpływ na warunki porozumienia kończącego stan faktycznej wojny domowej, trwającej w Rzeczypospolitej od jesieni 1715 roku.

Do bitwy nie powinno było dojść, a głównym tego powodem było zawarte 4 lipca, obowiązujące od 10–19 lipca i kilkakrotnie przedłużane zawieszenie broni między siłami zbrojnymi konfederacji tarnogrodzkiej a wojskami królewskimi. Nie było ono jednak przestrzegane w Wielkopolsce i na Kujawach, gdyż działań bojowych nie zaprzestało zgrupowanie konfederackie dowodzone przez regimentarza Chryzostoma Jana Niemirę Gniazdowskiego.

Blokada Poznania

Już po wejściu w życie zawieszenia broni konfederaci rozpoczęli blokadę Poznania, który następnie zdobyli szturmem nad ranem 24 lipca 1716 roku, eliminując z uczestnictwa w dalszych działaniach wojennych zgrupowanie wojsk królewskich generała porucznika Kaspra von Siedlitza, liczące według jednych relacji ok. 440 (zdecydowanie bardziej prawdopodobne), a według innych nawet ponad 1000 żołnierzy. Konfederaci okupili to znacznymi stratami ludzkim, może nawet 800 poległych, ale zrekompensowała im to pokaźna zdobycz materialna, w tym militarna. Według źródeł saskich było to 5000 karabinów (lub też 1400 karabinów piechoty, 1159 karabinów dragońskich i 4298 flint) oraz 2500 par pistoletów (lub też jedynie 1617 par pistoletów, na dodatek to starych), a także 20 żelaznych armat trzyfuntowych (w tym trzy niesprawne, podobnie jak jeden z dwóch z przejętych, ale niewykorzystanych przez konfederatów, 32-funtowych moździerzy).

Największym sukcesem konfederatów w trakcie tej swoistej ofensywy kujawsko-pomorskiej było zajęcie Torunia 4–5 września 1716 roku, co odbyło się przy nikłym przeciwdziałaniu ze strony wojsk królewskich. Powodem tego było odejście na przełomie sierpnia i września pod Warszawę praktycznie wszystkich oddziałów saskich i koronnych z Pomorza i Kujaw. Związane to było ze zmianą planów operacyjnych dowództwa królewskiego, które pozostając pod wrażeniem łatwego zajęcia przez konfederatów Poznania, zaczęło się obawiać, że oddalone od sił głównych garnizony podzielą los podkomendnych generała porucznika Kaspra von Seidlitza. Ponadto w związku z podjęciem decyzji o kontynuowaniu rokowań pokojowych w Warszawie, i to w obecności Augusta II, zdecydowano się ściągnąć, w celu ochrony miasta i majestatu monarszego, całość sił królewskich, które i tak liczebnością ustępowały – dwuipół- lub nawet czterokrotnie – liczącym ok. 50 tysięcy ludzi wojskom konfederackim.

Zmiana sytuacji

Sytuacje zmieniła decyzja Ch. Gniazdowskiego, który ściągnął 2 października oddziały z kwater, pozostawił w Toruniu 200 piechoty z pięcioma armatami, a sam na czele reszty dywizji, mając „4 działka spiżowe i dwa żelazne z amunitiami”, ruszył traktem prowadzącym do Brodnicy. Generał Bose 3 października „dowiedziawszy się […], że się Litwa ku Toruniowi zbliżyła i z jm. panem Gniazdowskim złączyła, tudzież z różnymi wyprawami województw i ziem, oprócz szlachty, której niemało na ochotnika skupiło się, zostawił bagaż swój w Brodnicy ze 400 ludźmi, a sam […] ruszył ku Toruniowi, mając na 6000 w dywizji.

Bitwa pod Kowalewem

W konsekwencji doszło do spotkania obu wojska pod Kowalewem Pomorskim. Bitwa, która rozegrała się 5 października 1716 roku na polu między tym miastem a wsią Pluskowęsy, nie była jednak typowym bojem spotkaniowym, gdyż obie strony nie tylko wcześniej – już 4 października – rozpoznały swoje pozycje, lecz także podjęły rozmowy w celu uniknięcia starcia. Co więcej, w przypadku konfederatów należy stwierdzić, że zajmowali pozycje upatrzone przez Ch. Gniazdowskiego i S. W. Potockiego jako dogodne do odparcia wojsk królewskich, nastawili się zatem na taktykę obronną.

Bitwę rozpoczął ostrzał artyleryjski przerwany przez parlamentariusza von Bosego proszący o przepuszczenie sił królewskich w drodze do Prus Królewskich. Parlamentariusz użył argumentów o obowiązującym rozejmie i rozpoczętym w Warszawie kongresie pokojowym. Według Otwinowskiego Gniazdowski był skłonny na to przystać, ale zaprotestowali Litwini i ich przednia straż dowodzona przez niejakiego Żabkę podjęła atak. W tej sytuacji Bose nakazał podjąć marsz naprzód, co doprowadziło do wznowienia ostrzału artyleryjskiego. Właściwy bój rozpoczęła około południa szarża konfederackich chorągwi koronnych (prawego skrzydła) na lewe skrzydło królewskie. Uczestniczyło w niej kilkadziesiąt chorągwi, w tym husarskie, ale ich atak załamał się pod ostrzałem z dział i karabinów prowadzonym przez dragonię i piechotę królewską (regiment saski Friesego i regiment koronny królewicza). Uczestniczące w szarży chorągwie jazdy zaczęły pod ostrzałem uciekać w popłochu, a Gniazdowski nie był w stanie ich powstrzymać. Doprowadziło to do rozpadu prawego skrzydła konfederackiego, z czego skorzystali Sasi, przechodząc do ataku, przy czym dragonia posuwała się naprzód powoli, wspólnie z piechotą. Usytuowana w centrum piechota konfederacka dowodzona przez pułkownika Jakuba Steinflichta wytrzymała jedynie cztery salwy artyleryjskie i karabinowe oddane z bliskiej odległości, a gdy na jej pozycje natarły oddziały królewskie to pozbawiona wsparcia kawalerii koronnej cała piechota konfederacka od razu się poddała. Najdłużej na polu bitwy pozostawały chorągwie jazdy litewskiej, które stawiły zaciekły opór, ale w zagrożeniu otoczeniem po czterogodzinnej walce zaczęły się wycofywać.

Znacznie ważniejsze od militarnych były jednak skutki polityczne. Wraz z wykazaniem przez armię królewską wyższości w starciu z konfederatami wzrósł prestiż Augusta II, co było bardzo ważnym atutem w obliczu rozpoczynających się rokowań pokojowych w Warszawie. Poprawiło to pozycję pełnomocników królewskich, którzy uzyskali przewagę psychologiczną nad konfederatami, gdyż mogli odwoływać się tak do szlachty – a ta stanowiła najliczniejszą grupę społeczności szlacheckiej Rzeczypospolitej – zachowującej postawę neutralną wobec toczącego się konfliktu, jak też do groźby wznowienia działań wojennych. W połączeniu z rozpoczętą rosyjską interwencją zbrojną – marszem korpusu generała Karola-Ewalda (Carl Ewald) von Rönnego (Rennego) od strony Dniepru w stronę Wisły – doprowadziło to do zmiękczenia postawy strony konfederackiej i zawarcia już 10 października rozejmu definitywnie kończącego działania zbrojne. Na jego podstawie wojska królewskie i konfederackie zajęły rejony kwaterowania w odległości nie mniejszej niż 15 mil, czyli ponad 100 km od Warszawy. Było to tylko preludium do szybkiego wypracowania kompromisowego traktatu warszawskiego, podpisanego 3 listopada 1716 roku.

Czytaj też:
Bitwa pod Parkanami. Wpadka Sobieskiego

Źródło: DoRzeczy.pl