Początki kabaretu Tey
  • Sławomir KoperAutor:Sławomir Koper

Początki kabaretu Tey

Dodano: 
"Zasady kupowania w PRL" - Bohdan Smoleń i Zenon Laskowik (Kabaret TEY)
"Zasady kupowania w PRL" - Bohdan Smoleń i Zenon Laskowik (Kabaret TEY) Źródło:YouTube / Kadr z programu "Zasady kupowania w PRL" / YouTube, TVPolandAntena
Towarzysz Szydlak uznał, że tekst wyśmiewał osiągnięcia ekipy Gierka i osobę I sekretarza. Ofiarą furii aparatczyka padł Krzysztof Jaślar…

Kabarety studenckie powstawały podobnie jak zespoły rockowe. Pomysł padał w gronie towarzyskim, potem do składu dołączali koledzy i znajomi znajomych. Zawsze znalazł się ktoś obdarzony talentem muzycznym czy literackim, a ktoś inny posiadał własny instrument. Po pewnym czasie krystalizował się podstawowy skład, a grupa szlifowała pierwszy program, który można było zaprezentować szerszej publiczności. Dalej wszystko zależało od szczęścia i odpowiednich kontaktów, a właściwie od jednego i drugiego.

Poznański Tey powstał w gronie studentów miejscowej Wyższej Szkoły Wychowania Fizycznego. Jego bezpośrednim poprzednikiem był kabaret Klops, którego nazwa wcale nie nawiązywała do „najpopularniejszego dania studenckiej stołówki”, a do efektów pierwszej premiery. W jego składzie znaleźli się późniejsi członkowie kabaretu Tey: Krzysztof Jaślar, Aleksander Gołębiowski i Zenon Laskowik.

Klops na AWF

„Zaczęliśmy odkrywać prawdę o tej uczelni – wspominał Laskowik – że ona jest bardzo upartyjniona, że wielu kolegów idzie do ZOMO i milicji, to zaczęliśmy zadawać sobie pytanie, co my tu robimy. Zaczęliśmy się wycofywać i robić kabaret Klops”. Zespół szybko zdobył popularność na rodzimej uczelni. Jego członkowie obsługiwali akademie i uroczystości rocznicowe, spotkania i bale. W zamian dostali salę na próby, sprzęt nagłaśniający, a także przyznawano im okolicznościowe stypendia.

„Prorektorem uczelni był profesor Fibak (ojciec Wojtka) – relacjonował Jaślar. – Po każdej premierze przychodził z gratulacjami i propozycją, byśmy złożyli w dziekanacie podanie o stypendium losowe. Specjalistą od pisania takich podań był Laskowik. Jeśli komisja traktowała serio to, co podyktował – nie ma siły – musiała wzruszyć się ciężką dolą studenta tułacza, który potrzebował środków finansowych na zakup tenisówek na zimę i węgla dla matki sieroty. Zenek był ponadto ulubieńcem kucharek. Przez całe studia i długo potem żywił się – jak to mówią w Warszawie – na »krzywy ryj« i on jeden nie musiał podrabiać stołówkowych kartek”.

Artykuł został opublikowany w 4/2023 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.