Aby zrozumieć genezę schizmy, trzeba cofnąć się do początków XIV wieku. W 1309 roku papież Klemens V przeniósł swoją siedzibę z Rzymu do Awinionu. Decyzja ta rozpoczęła okres zwany „niewolą awiniońską”. Przez niemal siedemdziesiąt lat kolejni papieże rezydowali w tym południowofrancuskim mieście, pozostając pod silnym wpływem monarchii francuskiej. Przyczyną przeniesienia siedziby papieża do południowej Francji było m.in. to, że kilku papieży, poczynając od Klemensa V, było narodowości francuskiej, nie chcieli oni uzależniać się od włoskiego duchowieństwa, a ponadto w Rzymie nie potrafili poradzić sobie z ruchami plebejskimi.
Choć Awinion był dobrze zorganizowanym ośrodkiem, to jednak coraz częściej zarzucano Kurii symonię, nepotyzm i zbytnią zależność od interesów królów Francji. Wśród wiernych i duchowieństwa rosło poczucie, że stolica chrześcijaństwa powinna znajdować się w Rzymie, a nie poza granicami Italii. Pod naciskiem opinii publicznej i świętej Katarzyny ze Sieny, papież Grzegorz XI zdecydował się w 1377 roku wrócić do Wiecznego Miasta.
Rozłam
Po śmierci Grzegorza XI w 1378 roku kardynałowie zebrali się na konklawe w Rzymie. Atmosfera była napięta, ponieważ rzymski lud domagał się wyboru papieża pochodzącego z Italii. Kardynałowie obawiali się rozruchów, więc zdecydowali się na kompromis – wybór padł na Bartolomeo Prignano, arcybiskupa Bari, który przyjął imię Urban VI.
Początkowo decyzję przyjęto z ulgą. Jednak szybko okazało się, że nowy papież, zamiast łagodzić napięcia, okazał się surowy i nieprzejednany. Jego rządy budziły sprzeciw części purpuratów. W końcu grupa francuskich kardynałów zaczęła podważać ważność konklawe, twierdząc, że odbyło się pod przymusem.
Jeszcze w tym samymroku, 21 września 1378 roku, zbuntowani kardynałowie wybrali własnego papieża – Roberta z Genewy, który przyjął imię Klemens VII. Ten osiadł w Awinionie, dając początek nowej linii papieży, rywalizujących z rzymskimi. Europa podzieliła się na dwa obozy: część państw, w tym Francja i Szkocja, uznała Klemensa VII, podczas gdy Anglia, Niemcy i Polska opowiedziały się za „rzymskim” papieżem, Urbanem VI.
W ten sposób rozpoczął się okres podwójnej obediencji. Każdy z papieży mianował własnych kardynałów, prowadził politykę międzynarodową, nakładał podatki i ogłaszał swoje dekrety. Dla wiernych i duchowieństwa oznaczało to ogromny zamęt. Przede wszystkim jednak sytuacja ta podważała autorytet Kościoła.
Próbę uregulowania dwóch porządków podjęto w 1409 roku. Grupa kardynałów z obydwu stron postanowiła zwołać sobór w Pizie, gdzie miało dokonać się pojednanie. Niewiele wyszło z początkowych zamierzeń. Uczestnicy ogłosili bowiem detronizację dwóch urzędujących papieży i wybrali nowego – Aleksandra V. Sobór zatem tylko pogłębił problem: w Kościele rządziło jednocześnie trzech papieży, a każdy uważał się za jedynego słusznego.
Droga do jedności
Dopiero sobór powszechny w Konstancji, rozpoczęty w 1414 roku, przyniósł przełom. Obrady trwały trzy lata i zgromadziły przedstawicieli całej chrześcijańskiej Europy. Uczestnicy uznali, że dla dobra Kościoła wszyscy pretendenci muszą ustąpić.
Grzegorz XII, papież rzymski, jako jedyny dobrowolnie abdykował, co zostało przyjęte z szacunkiem. Jan XXIII, wybrany w Pizie, został usunięty przez sobór, a Benedykt XIII z Awinionu – choć do końca upierał się przy swojej racji – został w końcu zdetronizowany i ekskomunikowany.
W 1417 roku zwołano nowe konklawe, które wybrało na głowę Kościoła Marcina V. Wraz z jego pontyfikatem Kościół odzyskał jedność, a wielka schizma zachodnia dobiegła końca.
Choć formalnie kryzys trwał czterdzieści lat, jego skutki były odczuwalne znacznie dłużej. Przede wszystkim schizma podkopała autorytet papiestwa.
Jednym z ważniejszych zjawisk, jakie pojawiły się w tym okresie, był koncyliaryzm – przekonanie, że sobór powszechny ma władzę większą niż sam papież. Choć ostatecznie doktryna ta została odrzucona, to przez pewien czas stanowiła realną alternatywę dla papieskiego absolutyzmu.
Schizma przyczyniła się również do rozwoju ruchów krytycznych wobec Kościoła. Kaznodzieje i reformatorzy, tacy jak Jan Hus czy John Wycliffe, wskazywali na moralny upadek duchowieństwa i konieczność odnowy. Ich nauczanie dało podstawy późniejszym ruchom reformacyjnym które na trwałe zmieniły oblicze chrześcijaństwa.
Czytaj też:
Najlepszy polski król-wojownik. To my gnębiliśmy "niezwyciężoną" RosjęCzytaj też:
Państwo Odoakra. 1549 lat temu obalono ostatniego cesarza RzymuCzytaj też:
Chrobry kontra Niemcy: I runda