Gdyby zadać pytanie: „Kto jest najbardziej niezależnym monarchą na świecie?”, prawidłowa odpowiedź brzmiałaby: „Cesarz japoński, bo nic od niego nie zależy”. A przecież japoński ród panujący jest najdłużej zasiadającą na tronie w nieprzerwany sposób dynastią w dziejach ludzkości. Co prawda, przypisywana mu przez tradycyjną historię Krainy Wschodzącego Słońca metryka licząca XXVII wieków jest akurat fikcyjna, ale przy mających już oparcie w faktach ponad 1500 latach sukcesji nawet brytyjscy Windsorowie sprawiają wrażenie grupki nuworyszy, którzy dopiero co weszli na przyjęcie dla koronowanych głów. Równocześnie kompetencje cesarza Japonii są tak ograniczone, że w porównaniu z nim pełniący głównie funkcje symboliczne i ceremonialne król Karol III wydaje się wszechmocnym jednowładcą.
Paradoksalnie to właśnie słabość potomków bogini Amaterasu stanowiła czynnik, który pozwolił im zachować tron przez wszystkie zawieruchy dziejowe, które przez półtora millennium pustoszyły Wyspy Japońskie. Jako że prawdziwy ośrodek władzy znajdował się poza cesarskim pałacem, ambitni wodzowie i politycy nie musieli usuwać jego dotychczasowych lokatorów.
W historii Japonii dochodziło niekiedy do sytuacji kuriozalnych z europejskiego punktu widzenia. W XVI w. dynastia cesarska, pozostająca nominalnie suwerenem Kraju Kwitnącej Wiśni, stoczyła się de facto do poziomu żebraków, gnieżdżących się w ruinach pałacu. A po śmierci jednego z ówcześnie panujących latami przekładano koronację następcy, ponieważ dwór… nie miał pieniędzy na zorganizowanie odpowiedniej uroczystości. W lepszych czasach, za panowania silnych szogunów, takich jak przedstawiciele rodu Tokugawa, cesarze żyli de facto w areszcie domowym, a gdy ostatni szogunat upadł i rozpoczęła się przemiana Japonii w nowoczesne państwo, to mimo że rewolucja prowadzona była w imię przywrócenia cesarzowi pełni władzy, po jej zwycięstwie rządy objęła tak naprawdę grupa wpływowych mężów stanu, tzw. oligarchia Meiji. Będący oficjalnie wszechmocną głową państwa tennō życiowe ambicje realizować mógł, co najwyżej pisząc wiersze (stworzył ich w ciągu swego życia ok. 100 tys.).
Tak naprawdę jedynymi kwestiami, w których potomkowie Amaterasu mieli cokolwiek do powiedzenia, były sprawy dotyczące rodzimej religii shinto oraz kultury. To właśnie w otoczeniu monarchy pielęgnowano sięgającą korzeniami epoki Heian (794–1185) wysublimowaną kulturę dworską. Paradoksalnie to ten okres dziejów Japonii był sceną wydarzeń, które na dobre pozbawiły ród panujący jakiejkolwiek realnej władzy. A głównymi aktorami w odgrywanej na owej scenie przez blisko trzy wieki tragikomedii byli przedstawiciele możnego rodu Fujiwara.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
