Bitwa pod Adrianopolem, jak uważa część badaczy, była wyłączną winą Imperium Rzymskiego. Dlaczego doszło do konfliktu z Gotami?
Sojusz
W roku 376 naszej ery Goci znaleźli się w granicach Imperium Rzymskiego, spychani w trakcie wędrówki ludów przez nacierających ze wschodu Hunów. Doszli do porozumienia z cesarzem Walensem (Walens był współcesarzem na Wschodzie; na Zachodzie zaś rządził Gracjan), który pozwolił im zasiedlić tereny Mezji (jedna z rzymskich prowincji), leżącej na południe od dolnego Dunaju, na terenie dzisiejszej Serbii i Bułgarii.
Goci otrzymali status „sprzymierzonych” i zobowiązali się do wspomagania rzymskiej armii swoimi oddziałami. Niektórzy spośród nich, w tym jeden z dowódców, Fritigern, przeszli na chrześcijaństwo, a konkretnie arianizm, którego wyznawcą był też Walens. Goci zobowiązali się także do uprawy ziemi, którą otrzymali. Część plonów mieli przekazywać Imperium. Byli ponadto zobowiązani do oddawania pewnej liczby młodzieńców, aby ci szkolili się w szeregach rzymskiej armii.
Według badaczy, w tym znanego brytyjskiego historyka Edwarda Gibbona, do Mezji trafiło finalnie około milion Gotów, w tym 200 tysięcy wojowników.
Od początku relacje pomiędzy Gotami a mieszkańcami Imperium nie układały się zbyt dobrze. Wojownicy ze wschodu dopuszczali się częstych wypadów za Dunaj, czego wcześniej obiecali nie robić. Rzymianie zaś nie traktowali ich zbyt dobrze. Częstokroć, oprócz odbierania kosztowności, zabierali Gotom także żony i córki niczym należną „darowiznę”. Pobierali także ogromne podatki i domagali się danin w postaci jedzenia.
Goci starali się rozwiązywać kwestie sporne w pokojowy sposób, wysyłano nawet poselstwa do cesarza. Skargi nie spotykały się jednak ze zrozumieniem. Rzymianie postanowili rozprawić się z problemem w inny sposób. Widząc, ze Goci tworzą znaczącą siłę, zdecydowali o rozproszeniu ich po różnych prowincjach. W tym celu należało rozdzielić ich siły militarne, aby nie stawiały oporu. Fritigernowi kazano ruszyć do Marcjanopolis (dziś wschodnia Bułgaria). Pozostałych gockich wodzów zaprosił zaś na ucztę do swojego obozu rzymski dowódca Tracji, Lupicyniusz.
Wśród badaczy nie ma zgody, czy Lupicyniusz pragnął pojednania z Gotami czy też planował ich, podczas uczy, skrytobójczo zamordować. Faktem pozostaje, że jeszcze przed rozpoczęciem ucztowania doszło do walk pomiędzy Gotami (których wokół obozu Rzymian zgromadziło się około 5 tysięcy) a Rzymianami. Lupicyniusz zbiegł, a Goci pokonali swoich wrogów, przejmując ich broń oraz obóz.
Wojna
Od tamtej pory wszelkie pokojowe rozmowy z Rzymem nie były możliwe. Goci przemierzali cały Półwysep Bałkański plądrując, paląc i zabijając mieszkańców Imperium. Dla Rzymu stanowili zaś rosnący problem.
Rzymski historyk Ammianus Marcellinus, winą za wywołanie wojny z Gotami obarcza jedynie Rzym, który, jego zdaniem, nie potrafił dopilnować swoich poborców podatkowych oraz dowódców. Ich bezkarność sprawiła, że zaledwie dwa lata później doszło do konfliktu, który doprowadził Imperium na skraj przepaści.
W roku 378 cesarz Walens, ten sam, który zapraszał Gotów w swoje granice, postanowił się z nimi na dobre rozprawić. W tym czasie dochodziło do coraz częstszych potyczek z Gotami, z których zwycięsko zaczęli wychodzić Rzymianie. Walens był pewny wygranej. Początkowo miał czekać na posiłki od swego brata Gracjana, lecz żądny chwały zdecydował, że ze „swoimi” barbarzyńcami rozprawi się sam. Otrzymawszy informację, że armia Gotów znajduje się w pobliżu miasta Adrianopol, ruszył w tamtą stronę.
Szacuje się, że obie strony dysponowały podobnymi siłami i miały po około 15 tysięcy wojowników. 9 sierpnia 378 roku bitwa pod Adrianopolem rozpoczęła się. Armia rzymska była zmęczona długim marszem, a poza tym żolnierze rzymscy nie docenili sił przeciwnika.
Choć początkowo to Rzymianie mieli przewagę na polu bitwy, to sytuacja dość szybko się odwróciła. Siły rzymskie zaczęły być spychane przez Gotów, a ich jazda urządziła Rzymianom prawdziwą rzeź. W trakcie bitwy zginął sam cesarz Walens. W jaki sposób poległ cesarz? Tego do dzisiaj nie wiadomo, gdyż jego ciała nigdy nie odnaleziono (tylko z racji tego uznano go za zmarłego). Był to pierwszy rzymski cesarz, który zginął na polu bitwy.
Po bitwie Goci wyruszyli pod Konstantynopol, jednak nie próbowali go nawet oblegać, gdyż potężne fortyfikacje miasta wskazywały, że atak zakończy się porażką. Goci stali się istotną siłą w Imperium, która przez kolejne lata destabilizowała całe państwo.
Czytaj też:
Krew czterech cesarzyCzytaj też:
Wielki pożar Rzymu. Ile prawdy pokazuje "Quo vadis"? Czy to Neron ponosi winę?Czytaj też:
Barbarzyństwo i premedytacja. Kto zdewastował starożytne zabytki? 5 przypadków