W życiu Henryka Sienkiewicza było pięć kobiet, a każda z nich miała na imię Maria. Najważniejszą z nich była jego pierwsza, ukochana żona, Maria Szetkiewiczówna. Urodziła pisarzowi dwoje dzieci, niestety zmarła na gruźlicę w wieku zaledwie 31 lat. Sienkiewicz bardzo przeżył jej śmierć, jednak osiem lat później postanowił po raz kolejny wstąpić w związki małżeńskie. Sienkiewicz miał wówczas lat 46 i po wydaniu „Trylogii” był u szczytu sławy. Wtedy poznał dziewczynę, która zawróciła mu w głowie tak, że zaczął planować małżeństwo. Była nią Maria Romanowska, adoptowana córka Konstantego i Heleny Wołodkowiczów.
Piękność z Odessy
Była to niezwykle zamożna rodzina osiadła w Odessie, Wołodkowicz dorobił się ogromnych pieniędzy na ukraińskich cukrowniach i gorzelniach. Jego żona marzyła o dobrej partii dla ich przybranej córki i Sienkiewicz wydawał się łatwą ofiarą.
Marynuszka (jak ją nazywano w rodzinie) była o 27 lat młodsza od pisarza. Bez wątpienia była bardzo urodziwa, ale bezwolna w rękach matki – intrygantki. Pan Henryk jednak właściwie nie zdążył jej dobrze poznać – widywał się z nią w Krakowie tylko przez 10 dni. Plotki jednak już się rozchodziły, a gdy w Zakopanem znajomi pytali go o zamiary wobec dziewczyny, milczał „jako Sfinks przy księżycu”. W jednym z listów stwierdził, iż „nie wierzy, że ktoś mógł się naprawdę zająć taką starą i żółtą małpą jak on”.
Miał rację, gdyż w postępowaniu Marynuszki i jej matki było tylko zimne wyrachowanie. Jednak zdecydował się i na początek polecił wysłać do Odessy komplet swoich dzieł „w oprawie”, a w grudniu sam ruszył nad Morze Czarne. Cel był jasny – zamierzał się tam oświadczyć. Przepych odeskiej willi Wołodkowiczów oszołomił pisarza. Wielki, bogatourządzony dom stał na urwisku nad morzem, otaczał go piękny ogród, a właścicielom usługiwała liczna służba. Sienkiewicz oświadczył się i został przyjęty, rezerwę zachował tylko przyszły teść. Wołodkowicz zauważył w rozmowie z córką, że Sienkiewicz nie jest właściwym mężem dla niej, gdyż będzie mu musiała „co wieczór gotować rumianek”. Natomiast pani Helena była w swoim żywiole. Zaproponowała, że wraz z pisarzem i córką wyjadą do Włoch, a ślub miał się odbyć w marcu w Rzymie.
Sienkiewicz zgodził się na termin i miejsce,nie chciał jednak wcześniejszego pobytu w Italii. Widział bowiem, że Wołodkowiczowa nie liczyła się zupełnie z pieniędzmi, a jako przyszły zięć powinien pokryć przynajmniej większość kosztów eskapady i ślubu. Ostatecznie matka i córka pojechały do Nervii koło Genui, natomiast Sienkiewicz udał się do Krakowa, a następnie do Warszawy. Jednak pod koniec lutego pojawił się w Italii i przez trzy tygodnie przebywał z paniami w Nervii, a potem wybrał się z nimi do Rzymu. Dojechał też tam Wołodkowicz, a pisarza coraz bardziej przerażało postępowanie przyszłych teściów. A właściwie teściowej. Głównie pod względem finansowym. Wołodkowiczowie zamieszkali bowiem w Hotel de Rome, gdzie płacili „Bóg wie ile”. Skoro jednak był to ulubiony hotel Czartoryskich czy Radziwiłłów, to potentaci cukrowi z Ukrainy nie mogli zatrzymać się w innym miejscu. Sienkiewicz wynajął pokój w znacznie tańszym Hotelu Angielskim, na domiar złego miał „okropny katar, prawie influenzę” [grypę – przyp. S.K.], a do tego „bolała go łapa” i zastanawiał się, czy to nie jest przypadkiem „początek paraliżeczku”.
(...)
Co na temat noc poślubnej mówiło specjalne badanie ginekologiczne, któremu poddano żonę Sienkiewicza? Z jakiego powodu Kościół unieważnił później to małżeństwo? Jak pisarz zemścił się za upokorzenia na swojej byłej żonie i jej matce? Cały artykuł dostępny w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”! Już w kioskach!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.