Tak pisał o ich losie Artur Międzyrzecki: „… artyści przybywali do Warszawy, w której malarzami pomiatano - z Monachium i Rzymu, w których malarzy ceniono; do Warszawy, gdzie malarze ginęli z głodu wśród powszechnej obojętności - z miast za granicą, gdzie malarze zapewniony mieli byt materialny i uwagę dla swych talentów. Niemniej upokarzające było i to, że stawali w ojczystym mieście, któremu wiele mieli do powiedzenia, a które nie chciało ich słuchać”.
Wielu z nich, a są to nazwiska, które na stałe zapisały się w historii polskiej sztuki i to złotymi literami, zaczęło tworzyć rysunki, które później reprodukowane były w warszawski gazetach. Dzięki temu zarabiali choć trochę pieniędzy na marną swą egzystencję.
Stanisław Witkiewicz, najważniejszy wówczas pomysłodawca ukazania współczesnej Warszawy w rysunkach chciał, aby artyści, których wybrał, a mianowicie Gierymski, Podkowiński i Pankiewicz pokazali „ludzi żywych wszelkiego rodzaju, od bogaczy, którym się z przejedzenia strawa wywraca na brzegi ust, do nędzarzy, którzy wyszukują resztki nie ogryzionych kości po śmietnikach”....
Jednak czy aby na pewno tworzenie rysunków z życia Warszawy wymyślił Witkiewicz, czy tylko trochę egoistycznie przypisał sobie do tego pomysłu zasługi? Posłuchajmy co o tym myśli Ludwik B. Grzeniewski:
„Pomysł i inicjatywę przypisuje Witkiewicz sobie, Gierymskiemu przyznaje rangę sprawnego wykonawcy. Tymczasem wynik artystyczny świadczył o czym innym! Tym, który pierwszy dał realistyczny wizerunek Warszawy z lat osiemdziesiątych [XIX wieku; przy.red.], był Aleksander Gierymski. Moment inspiracji Witkiewiczowskiej jest – przy znanej bezwzględnej konsekwencji artystycznej Gierymskiego – wątpliwy, bo oparty wyłącznie na własnym przekonaniu”.
Czy było tak, czy siak, na potrzeby tego szkicu wystarczą powyższe spostrzeżenia. Ważne, że mamy dzięki zaanagażowaniu pewnej grupy artystów obraz Warszawy końca XIX stulecia. Jak dobrze poszukamy, to zauważymy, że do dzisiaj zachowały się czasopisma (są w dużej mierze zdigitalizowane) z tamtych lat, w których możemy obejrzeć wiele setek takich rysunków.
Zaprezentuję tutaj tylko dwa, z tym samym tematem i nie obawiam się powiedzieć, że są to wręcz rysunkowe arcydzieła. Będą to rysunki wykonane przez Aleksandra Gierymskiego i Władysława Podkowińskiego, przedstawiające śmieciarki, czyli osoby z tej grupy mieszkańców miasta, którzy „wyszukują resztki nie ogryzionych kości po śmietnikach”.
„Śmieciarka” Aleksandra Gierymskiego
Zagląda do pracowni Aleksandra Wiktor Gomulicki, który później napisze: „Wykonywał właściwie w tym czasie dla pism ilustrowanych swe świetne widoki Warszawy, objęte ogólnym nagłówkiem »Warszawa w obrazkach«. Objawiła się w nich świetna w formie artystycznej, właściwa, odrębna »fizjonomia« Warszawy – jej, rzec można, dusza”.
Gomulicki, jeden z najwybitniejszych piewców starej Warszawy, natychmiast w młodzieńczym uniesieniu zaczął rysunki chwalić, na co Gierymski miał odpowiedzieć: „Cała Warszawa jest kątem, śmietnikiem, dziurą!”
W owym okresie Aleksander Gierymski bardzo mało czy wręcz w ogóle nie malował obrazów, gdyż pochłaniała go całkowicie „orka rysunkowa”. Czasopisma ilustrowane wychodzące w Warszawie płaciły za rysunki od ręki, a z obrazami bywało różnie, zazwyczaj nikt ich nie chciał kupować, a przecież było trzeba z czegoś żyć. Malarze w tamtych czasach zajmowali się tylko i wyłącznie pracą twórczą i z tego się utrzymywali. A żyli niezwykle biednie, bowiem społeczeństwo Kongresówki sztuką było mało zainteresowane.
Sam Aleksander Gierymski często powtarzał, a słowa te przytoczył Witkiewicz w monografii malarza, że „lepiej być koniem wyścigowym w Polsce niż malarzem”. W takiej oto atmosferze przyszło żyć i tworzyć naszym artystom. Ale jak się później okazało, nie próżnowali i nie zrażali się taką postawą społeczeństwa. Często odbywali tzw. „wycieczki wodno - piechotne” po Polsce, a plonem ich były setki rysunków i obrazów pokazujących Polskę. Fotografia wówczas była dopiero w powijakach i tylko dzięki nim teraz możemy zobaczyć jak ongi wygladała nasza ojczyzna i różne warstwy społeczne w niej żyjące. I jest to obraz jak najbardziej realistyczny. Pisał krytyk w 1901 roku na łamach „Tygodnika Ilustrowanego”, że Gierymski „nie umiał w Monachium malować Polski, lub Włoch w Warszawie. Musiał tam być i widzieć to co robił. Nic pamięciowego, nic puszczonego, nic na efekt, wszystko sprawdzone, brane żywcem z natury”.
I dokładnie taka jest m. in. słynna „Śmieciarka warszawska” reprodukowana w „Albumie Maksa i Aleksandra Gierymskich”, książce pióra Antoniego Sygietyńskiego wydanej w 1886 roku. Jest to po prostu arcydzieło stworzone ołówkiem. Maria Gerson-Dąbrowska tak pisała o tym rysunku:
„Oto »Śmieciarka«- taka sobie baba, jakich wiele widujemy na naszych podwórzach, baba brzydka, brudna i obdarta, zdaje się, że ją żywą widzimy przed sobą”. Otóż to – żywą, bez „koloryzowania” ukazał ją Aleksander, choć temat, jaki wybrał, był w sumie mało ważny i w czasach, o których mówimy, codzienny na ulicach Warszawy. Widzimy tu także nie tylko samą „babę jakich wiele”. Artysta pragnie zwrócić naszą uwagę również na miejsce, gdzie „Śmieciarka” się obraca. Nie są to miejsce, które można by uznać za ekskluzywne, a zatem śmieci, które dźwiga na steranych ramionach, zapewne także nie. Zwróćmy uwagę, co kobieta trzyma pod prawą pachą, bo zbyt ten detal nie rzuca się w oczy. To kawałek kija zakończonego haczykiem. Haczykiem tym pewnie wybierała ze śmietnika resztki jedzenia, czyli zapewne jadła wyrzuconego przez tę grupę mieszkańców, „którym się z przejedzenia strawa wywraca na brzegi ust”.
„Śmieciarka” Władysława Podkowińskiego
W przeciwieństwie do Aleksandra Gierymskiego, uznanego już malarza, twórcę m.in. słynnej „Altany”, Władysław Podkowiński nie musiał zarzucać malowania obrazów, których nikt i tak by nie kupił, gdyż... nie był jeszcze malarzem. Ba, jeszcze kilka lat nim nie będzie. Podkowiński marzył wówczas o tym tylko, aby być rysownikiem i publikować swoje ryciny w warszawskich gazetach. Będąc kilka lat później w Paryżu razem z Józefem Pankiewiczem mówił do przyjaciela: „ty będziesz malarzem, a ja rysownikiem”. Jemu także bardzo zależało na zarobkach, bowiem był półsierotą, a młoda matka żyła z lichej renty po mężu, który zginął w katastrofie kolejowej prowadząc pociąg, kiedy Władysław miał cztery miesiące.
Nie wiemy dokładnie, kiedy „Śmieciarka”, rysunek Podkowińskiego, powstała; być może wówczas, gdy artysta był jeszcze uczniem warszawskiej Klasy Rysunkowej, którą ukończył w maju 1885 roku. Polecony przez swojego profesora Wojciecha Gersona zamieszczał już pierwsze rysunki i przerysy w stołecznych czasopismach mając lat dziewiętnaście. „Śmieciarka” pochodzi z tego właśnie roku, jednak fakt, że jesienią Podkowiński wyjechał do petersburskiej Akademii świadczy, że musiał rysunek wykonać przed październikiem roku 1885.
W tym okresie Stanisław Witkiewicz, będąc kierownikiem artystycznym „Wędrowca” projektuje wydanie albumu m.in. ze studiami „typów warszawskich”. Narzuca wybranym przez siebie artystom pewne tematy, dając przy tym dużą swobodę w tworzeniu materiału ilustracyjnego. Podkowiński, „dziecię Warszawy”, ze swoim entuzjazmem właściwym młodzieńcowi, znający miasto od podszewki, jego jasne i ciemne strony, biega po nim podpatrując ludzi, a potem rysuje ich sylwetki, które umieszcza na tle ulicznej scenerii. Elżbieta Charazińska pisze: „Kompozycja we wszystkich oparta jest na wspólnej zasadzie – pojedyncza, wypełniająca pierwszy bliski plan sylwetka ludzka, a w tle wykadrowany fragment ulicy (…), jednak śmieciarka pozostała jedynie z umykającym kotem”. To niezwykle obiektywna relacja pokazującą, jak zauważa Wiesława Wierzchowska, „staruchę rozgrzebującą na jednym z podwórek śmiecie”.
Podkowiński narysował wiele rysunków, był okrutnie z nich dumnym, a potem napisał do mamy: „zaproponował mi [Witkiewicz] żebym rysował typy i widoki Warszawy, że można dawać tytuł nad rysunkami: »Typy warszawskie rysowane przez Podkowińskiego«.(…) powiadam mamie, że ogromnie się podobały i Gersonowi, i Witkiewiczowi. I koniecznie mi Witkiewicz mówił, żebym jak najwięcej takich rzeczy rysował…”. Dalej Podkowiński z radością donosi matce, jedynej jego podporze życiowej, że dostał podwyżkę i jest chwalony przez Witkiewicza, „a trzeba mamie wiedzieć, że on nie każdego chwali”. Jakaż radości bije z tych słów bardzo młodego jeszcze adepta sztuk plastycznych.
Planowana przez Witkiewicza książka nigdy nie powstała. Nie możemy zatem w jednym tomie zobaczyć jak wyglądała Warszawa końca XIX wieku, jak pisał jej pomysłodawca, „z całą szczytnością i całym plugastwem”, jakie w niej wówczas istniało. Tak swój żal wylał A. Międzyrzecki: „Jaka zajmująca byłaby to książka i jak wiele miałby wznowień! Nie trzeba przecież zbyt bujnej fantazji, żeby wyobrazić sobie to w płóciennej oprawie z dużymi literami tytułu”:
„Warszawa”
Tekst:
Stanisław Witkiewicz
Rysunki:
Aleksander Gierymski
Władysław Podkowiński
Józef Pankiewicz
Literatura:
E. Charazińska (opr.): „Władysław Podkowiński. Katalog wystawy monograficznej”, Warszawa 1990, M. Gerson-Dąbrowska, „Polscy artyści”, W. Gomulicki, „Warszawa wczorajsza”,Warszawa 1961. Warszawa 1930, L. B. Grzeniewski: „Warszawa Aleksandra Gierymskiego”, Warszawa 1973, K. D-S: „Aleksander Gierymski”, Wędrowiec 1901, nr 11. A. Międzyrzecki: „Warszawa Prusa i Gierymskiego”, Warszawa 1957, M. Olszewski: „Dwa listy”, Gazeta Wieczorna z dnia 23 grudnia 1911 r., W. Wierzchowska: „Władysław Podkowiński”. Album. Warszawa 1981, . St. Witkiewicz: „Aleksander Gierymski”, Lwów 1903,
Żródło rysunków:
Gierymski: Śmieciarka, A. Sygietyński, „Albym Maksa i Aleksandra Gierymskich”, Warszawa 1886.
Portret A. Gierymskiego – Stanisław Witkiewicz, z: jw.
Podkowiński: Śmieciarka, „Wędrowiec”, 1886, nr 3
Autoportret Podkowińskiego, Muzeum Śląskie w Katowicach
Czytaj też:
10 obrazów polskich malarzy, o których powinieneś co nieco wiedziećCzytaj też:
Canaletto. Gdyby nie jego obrazy, jak wyglądałaby dziś Warszawa?Czytaj też:
Pomnik Chopina w Łazienkach. Trudna historia słynnego monumentu
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.