„Krzyż na hełmie jak wyrok śmierci”. Weteran US Army obala mity z „Szeregowca Ryana”

„Krzyż na hełmie jak wyrok śmierci”. Weteran US Army obala mity z „Szeregowca Ryana”

Dodano: 
Lądowanie na plaży Omaha, 6 czerwca 1944 r.
Lądowanie na plaży Omaha, 6 czerwca 1944 r. Źródło: Wikimedia Commons / Fot: Robert F. Sargent
– Mocno krwawiłem i nie miałem już prawie sił. Modliłem się, żeby Bóg dał mi jeszcze ostatnią szansę. Chciałem uratować jeszcze jednego żołnierza. I wtedy zdarzył się cud – mówi weteran US Army Ray Lambert.

PIOTR WŁOCZYK: Ilu żołnierzy lądowało z panem na plaży Omaha?

RAY LAMBERT: Na pokładzie mojej barki desantowej było 27 ludzi, w tym siedmiu sanitariuszy.

Jakie żniwo zebrał wśród was ten dzień?

Nasze straty podczas D-Day sięgnęły 60 proc. Mam na myśli zabitych i rannych. Natomiast końca wojny doczekało tylko czterech chłopaków spośród tych 27... Kiedy rok wcześniej lądowałem na Sycylii, wydawało mi się, że nie może być już trudniej. Okazało się jednak, że D-Day był dużo trudniejszym doświadczeniem. Ponieśliśmy duże straty, ale inni mieli jeszcze gorzej. Przykładowo na pokładzie jednej z barek desantowych z kompanii G wszyscy żołnierze poza jednym zostali rozsiekani ogniem karabinów maszynowych. Z niektórych kompanii zostawał tylko jeden pluton. Na plaży Omaha bywało też tak, że wobec utraty wszystkich oficerów i podoficerów szeregowiec musiał zebrać pozostałych ludzi i poprowadzić ich do boju.

W jednej z początkowych scen filmu „Szeregowiec Ryan” mamy taki obrazek: podczas gdy sanitariusze próbują uratować na plaży ciężko rannego żołnierza, niemiecki snajper bezlitośnie strzela mu w głowę...

Tego dnia przeżyłem w Normandii podobną sytuację. Byliśmy wciąż przygwożdżeni na plaży i nasi żołnierze zdobywali umocnienia, z których Niemcy zasypywali nas ogniem. W tamtym momencie byłem już dwukrotnie ranny, lała się ze mnie krew i wiedziałem, że długo tak nie pociągnę. Zawołałem do siebie jednego z moich podkomendnych, sanitariusza Raymonda Lepore’a, żeby wydać mu instrukcje na kolejne godziny, kiedy mnie już nie będzie. Staliśmy twarzą w twarz, bo w tym ciągłym huku inaczej nic nie było słychać. Gdy tylko skończyłem wydawanie rozkazów, kula przeleciała przez głowę Raya. Ray wpadł na mnie, zalewając mnie krwią.

(...)

We wspomnianej superprodukcji sanitariusze mieli na hełmach duże czerwone krzyże, co robiło z nich świetne cele. Niemcy jakoś specjalnie na was polowali?

Tak to zostało pokazane w filmie, ale rzeczywistość na plaży Omaha była inna. Polowanie na sanitariuszy zaczęło się już w Afryce Północnej. Byłem świadkiem tego barbarzyństwa, ponieważ brałem też udział w operacji „Torch”. Czerwony krzyż na hełmie był wtedy jak wyrok śmierci. Niemcy wychodzili z założenia, że jeżeli wybiją do nogi sanitariuszy, to mocno spadnie morale żołnierzy. Dlatego usłyszeliśmy od dowództwa, że jeżeli chcemy, to możemy przestać nosić oznaczenia z krzyżami.

(…)

Jak wyglądało polowanie Niemców na sanitariuszy? W jaki sposób Amerykanie sobie z tym radzili? Który moment D-Day był dla Raya Lamberta najbardziej dramatyczny i jakim cudem udało mu się wówczas uratować rannego żołnierza? Cały wywiad dostępny w najnowszym numerze miesięcznika „Historia Do Rzeczy”!

Cały wywiad dostępny jest w 6/2019 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.