Uduszeni w Petersburgu. Koszmarna śmierć dwóch carów
  • Marek GałęzowskiAutor:Marek Gałęzowski

Uduszeni w Petersburgu. Koszmarna śmierć dwóch carów

Dodano: 

Po wypowiedzeniu wojny Francji Paweł przystąpił do energicznych działań ofensywnych. Flota rosyjska adm. Fiodora Uszakowa popłynęła z Krymu przez Morze Czarne aż na Morze Jońskie, zajmując Korfu i kilka innych wysp greckich. W następnym roku desant rosyjski wsparł w Neapolu włoskich monarchistów, którzy obalili utworzoną tam przez Francuzów republikę. Najpoważniejsze walki miały się jednak toczyć w północnych Włoszech, gdzie wkroczyła armia Aleksandra Suworowa. Winny rzezi warszawskiej Pragi, bezwzględny feldmarszałek pobił Francuzów w kilku bitwach, między innymi nad Trebbią, gdzie starł się z walczącymi w szeregach francuskich legionistami gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, i zajął Mediolan, a następnie wkroczył do Rzymu, gdzie ponoć witały go okrzyki „Vivat Pavli Primo! Vivat Moscovito!. Suworow nie zabawił jednak długo w Italii, ponieważ zagroziła mu skoncentrowana w Szwajcarii armia generała André Massény. Ten wykorzystał brak koordynacji działań rosyjskich i pobił nacierającą od północy armię gen. Aleksandra Rimskiego-Korsakowa. Następnie okrążył wojska Suworowa, który z największym trudem i wielkimi stratami jesienią 1799 r. przedarł się przez słynną Przełęcz św. Gotharda na północ.

W czasie tych zmagań inne oddziały rosyjskie wraz z Anglikami dokonały desantu w Holandii, co jednak przyniosło kompromitującą porażkę. Car zorientował się wówczas, że sojusznicy sprytnie walczą z Francją głównie siłami Rosjan i zdecydował się wycofać z wojny nieprzynoszącej jego państwu żadnych korzyści, a umocniło go w tym przekonaniu zajęcie przez niedawnego sojusznika bliskiej jego sercu Malty, której nie zwrócił on kawalerom maltańskim, tworząc sobie przystań do dalszej walki z Francuzami.

Był jednak jeszcze jeden powód tej decyzji. Paweł, w odróżnieniu od innych koronowanych głów europejskich, zorientował się, że Napoleon Bonaparte, który właśnie przejął władzę w Republice Francuskiej, z rewolucją nie ma nic wspólnego i na pewno nie będzie jej kontynuatorem. Michaił Heller w swojej „Historii Imperium Rosyjskiego” cytuje znamienne słowa cara: „Żywię szacunek dla pierwszego konsula i jego talentów wojskowych [...]. On załatwia sprawy i można z nim załatwiać sprawy”. Sam Napoleon nazywał Pawła rosyjskim Don Kichotem (dodajmy, że car czytał to dzieło Cervantesa), co oznaczało, że przydając mu rysów śmieszności i dziwactwa, dostrzegał w nim równocześnie szlachetność w takim mniej więcej znaczeniu, w jakim Aleksander Puszkin uważał go za romantycznego cara.

Czytaj też:
Bitwa pod Maciejowicami - błąd Kościuszki przesądził o upadku powstania

W konsekwencji profrancuskiego zwrotu politycznego Paweł zerwał z Anglią. Odwołując swojego ambasadora z Londynu, zażądał także opuszczenia Rosji przez posła brytyjskiego, tym bardziej że ten w jednej z depesz do Londynu napisał, iż „cesarz nie jest przy zdrowych zmysłach”. Z kolei w najbardziej wpływowych sferach rosyjskich decyzję Pawła przyjęto niechętnie – Rosja nie miała bowiem żadnych związków gospodarczych z Francją, a nawet z nią rywalizowała, wprowadzony zaś przez cara zakaz eksportu towarów do Anglii uderzał głównie w gospodarkę rosyjską.

Paweł był jednak zdeterminowany w realizowaniu swoich planów, dając temu wyraz w liście do Napoleona: „Chciałbym Panu zasugerować, że warto by dokonać czegoś na wybrzeżach Anglii, co zmusiłoby ją do zawstydzenia się swego despotyzmu i swej wyniosłości”. W pierwszych dniach 1801 r. kazał wezwać atamana Kozaków dońskich Matwieja Płatowa, wówczas z niewiadomych powodów siedzącego w Twierdzy Pietropawłowskiej, i zapytał go, czy wie, gdzie leżą Indie. Wątpliwe, by kozacki dowódca posiadał aż taką wiedzę geograficzną, skwapliwie jednak przyznał, że wie doskonale, co wystarczyło, by car powierzył mu misję specjalną – wyprawę, której celem było zagrożenie brytyjskim koloniom na tym subkontynencie, a którą mieli wesprzeć Francuzi. Kozacy Płatowa wyruszyli w kierunku Indii w końcu lutego 1801 r., jednak po dwóch tygodniach zawrócono ich z drogi rozkazem nowego cara Aleksandra I. Zerwanie z Anglią doprowadziło bowiem do tragicznych dla cara skutków – zawiązania spisku zmierzającego do odebrania mu tronu.

Nocny mord

Spiskowcy, wśród których główną rolę odgrywali generał gubernator Petersburga Piotr Pahlen, ostatni kochanek Katarzyny II Płaton Zubow oraz generał Leontij Benningsen, od pewnego czasu przygotowywali grunt pod zamach. Sprzyjał im nieobliczalny charakter cara, który często wydawał sprzeczne polecenia, w gniewie potrafił dymisjonować, zsyłać na prowincję, a nawet więzić także oddanych sobie ludzi. Budziło to ogólną niechęć, podsycaną przez wrogów Pawła, między innymi przez Aleksego Orłowa, który pytał wprost, jak w stolicy znoszą takiego potwora, jakim jest panujący car, a kiedy od jednej z wpływowych dam usłyszał, że przecież go nie uduszą, ze zdziwieniem zapytał: „A dlaczego nie, mateczko?”. Należy też zwrócić uwagę, że wiernych doradców Pawła umiejętnie odsuwali obecni na dworze spiskowcy i rację miał Ejdelman, kiedy pisał, że „przed carem defiluje dosłownie cała galeria przyszłych jego zabójców”.

Wśród wszystkich wspomnianych przyczyn wrogości wobec cara decydująca okazała się najpewniej, poza polityką antybrytyjską, kwestia następstwa tronu nieuregulowana za życia Katarzyny. Mimo że Paweł rok po śmierci carycy wprowadził zasadę dziedziczenia niepozostawiającą wątpliwości, że po jego śmierci tron przypadnie najstarszemu z jego synów – Aleksandrowi, spiskowcy rozpuszczali plotki, jakoby car zamierzał odsunąć od tronu zarówno Aleksandra, jak i drugiego w kolejności Konstantego (przyszłego wielkiego księcia w Królestwie Polskim), a nawet ich uwięzić, koronę carów zaś przekazać, po dokonanej wcześniej adopcji, księciu niemieckiemu Eugeniuszowi Wirtemberskiemu. Pogłoski te były absurdalne, mimo to Aleksander w nie uwierzył, co sprawiło, że spiskowcy powiadomili go o zamiarze wymuszenia na Pawle abdykacji. Car przeczuwał zbliżający się zamach i miał nawet zapytać Pahlena o jego w nim rolę. Ten chwalił się później, że odpowiedział, iż owszem, wie o nim i co więcej należy do spisku, który jednak w pełni kontroluje w interesie monarchy, by w odpowiednim czasie mu zapobiec. Słowa te miały uspokoić cara, wątpliwe jednak, by rozmowa przebiegła tak, jak chełpliwie zrelacjonował ją Pahlen.

Czytaj też:
Masakra na Kulikowym Polu. W tej jednej bitwie zginęło 12 książąt

W nocy z 11 na 12 marca 1801 r., dodawszy sobie odwagi dużą ilością wódki, Pahlen, Zubow, Benningsen, kilku innych książąt i wyższych oficerów ruszyło do komnaty cara, zadbawszy wcześniej o to, by warta nie zapobiegła zamachowi. Po sforsowaniu drzwi wtargnęli do sypialni, gdzie znaleźli Pawła za kotarą przy łożu. Zubow zażądał podpisania przygotowanego wcześniej aktu abdykacji. Car odmówił, według jednej z relacji ledwie mógł wykrztusić te słowa, wedle innej uderzony przez Zubowa odepchnął go, a wówczas ten uderzył go w głowę masywną złotą tabakierą. Wtedy też Pahlen miał zachęcać do mordu słowami: „Nie usmaży się jajecznicy, nie rozbiwszy jajek”. Pawła obalono na podłogę (czy też obalił go uderzeniem tabakierą Zubow) i okrutnie zamordowano, dusząc na koniec szarfą od orderu. Nie wziął w tym udziału Benningsen, przyznając później, że nie chciał być świadkiem tak strasznego widowiska. Gdy z komnaty dochodziły krzyki mordowanego cara, „wrażliwy” generał oglądał wiszące w przedpokoju obrazy. W tym czasie przewidziany na następcę Aleksander spał na parterze pałacu i ponoć niczego nie słyszał, chociaż – jak pisał Waldemar Łysiak – „krzyki jego ojca rozsadzały mury”. Kiedy się obudził, już jako nowy car, zaczął płakać, lecz Pahlen szybko przywołał go do porządku.

Okoliczności zabójstwa Pawła I stały się szybko znane w Europie, a wobec rychłego powrotu Rosji do koalicji antyfrancuskiej dyplomaci napoleońscy nie omieszkali nawiązywać przy różnych okazjach do okoliczności śmierci cara. „Ojciec zmarł na apopleksję, teraz wszystko będzie tak, jak było za babki” – oświadczył nazajutrz po śmierci Pawła Aleksander I, co słynny Talleyrand skomentował, że mogliby Rosjanie wymyślić inną chorobę dla pozorowania śmierci swoich władców. Nie wiedział jednak, że już to zrobili, śmierć Piotra III tłumaczono bowiem kolką hemoroidalną, na którą rzeczywiście cierpiał.

Do ostrzejszego zgrzytu dyplomatycznego między Rosją a Francją doszło po porwaniu z niemieckiej Badenii, a następnie rozstrzelaniu przez ludzi Napoleona jednego z przywódców rojalistów francuskich, księcia Ludwika d’Enghien, co Aleksander I nazwał „ohydnym mordem”. Odpowiedź Francuzów była natychmiastowa. Odwołajmy się do „Cesarskiego pokera” Waldemara Łysiaka: „Paryski »Monitor« odpowiedział carowi [...]:»Gdyby rząd rosyjski był powiadomiony, że mordercy cara Pawła I znajdują się o milę od granicy państwa, czy nie pośpieszyłby schwytać ich i ukarać«?”.

Oczywiście mordercy znajdowali się znacznie bliżej, bo w pokojach petersburskich pałaców, lecz ze strony cara nie doświadczyli żadnych niemiłych dla siebie niespodzianek, dożywając swoich dni na wysokich stanowiskach państwowych. A wersja o apopleksji jako przyczynie śmierci Pawła I obowiązywała niemal do samego końca istnienia monarchii rosyjskiej. Dociekanie okoliczności jej prawdziwej przyczyny stało się możliwe dopiero po 1905 r., za życia jego praprawnuka – ostatniego cara Rosji Mikołaja II.

Artykuł został opublikowany w 5/2015 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.