Długi powrót bohatera. Jak w III RP anulowano wyrok PRL
  • Sławomir CenckiewiczAutor:Sławomir Cenckiewicz

Długi powrót bohatera. Jak w III RP anulowano wyrok PRL

Dodano: 

W rękach tak niewiarygodnych funkcjonariuszy UOP znalazła się wówczas sprawa Kuklińskiego. Śledczy UOP pozyskiwali i analizowali dokumenty, zamierzali docierać do kochanek, przełożonych oraz współpracowników Kuklińskiego z okresu służby w LWP. Rozpytywali oficerów kontrwywiadu WSW, śledczych i prokuratorów. Poprzez Zarząd Wywiadu UOP starali się także zlokalizować dokładne miejsce pobytu Kuklińskiego (w kontaktach posługiwał się wyłącznie skrytką pocztową). Aż do sierpnia 1996 r. mieli za zadanie odszukać i aresztować pułkownika, który nie reagował na korespondencyjne (poprzez adwokatów) wezwania śledczych do złożenia wyjaśnień. Dopiero 27 sierpnia 1996 r. prok. Gorzkiewicz uchylił nakaz tymczasowego aresztowania. Odwołał również poszukiwania Kuklińskiego na podstawie listu gończego z 22 marca 1982 r. (sic!). Dalsze czynności śledcze prowadziła już prokuratura wojskowa, która korzystała czasem z pomocy Wojskowych Służb Informacyjnych.

Paradoksalnie klimat wokół Kuklińskiego znacznie się poprawił z chwilą porażki wyborczej Wałęsy, wraz z objęciem pełni władzy przez postkomunistów. Zakompleksieni z powodu swojej przeszłości i wysługiwania się Moskwie działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej postanowili wykorzystać sprawę Kuklińskiego, by pokazać Amerykanom, że są pełnoprawnymi uczestnikami zachodniej wspólnoty demokratycznej. Prezydent Aleksander Kwaśniewski (tajny współpracownik SB o pseudonimie Alek) wysyłał w stronę Stanów Zjednoczonych sygnały (zapewne zwrotne), że chciałby wreszcie doprowadzić ją do końca, pod warunkiem że pułkownik zacznie współpracować z polskim wymiarem sprawiedliwości i zgodzi się na konfrontację ze śledczymi. W rozmowach z Amerykanami, których reprezentował najczęściej zaangażowany w rehabilitację Kuklińskiego od 1990 r. Zbigniew Brzeziński, pośredniczyli ambasador Jerzy Koźmiński i minister spraw wewnętrznych Leszek Miller. Na początku 1997 r. proces przystąpienia Polski do NATO wchodził w decydującą fazę (16 września 1997 r. miały się rozpocząć rozmowy akcesyjne pomiędzy NATO a Polską).

Czytaj też:
Atak na ambasadę ZSRS w Warszawie. To miała być zemsta na Sowietach

Istniała jednak formalna pilna potrzeba przesłuchania pułkownika. Mimo oporów i wątpliwości „podejrzany” Kukliński zgodził się wreszcie na spotkanie z polskimi prokuratorami – mjr. Bogdanem Włodarczykiem i kpt. Jerzym Kwiecińskim – w waszyngtońskim biurze Zbigniewa Brzezińskiego. Oficjalne przesłuchania rozpoczęły się po południu 21 kwietnia 1997 r. Z odwagą i dużą precyzją Kukliński wyjaśniał motywy podjęcia współpracy z amerykańskim wywiadem, jej przebieg i poszczególne fazy, tłumacząc przede wszystkim zawiłości związane z agresywną doktryną wojenną Związku Sowieckiego i Układu Warszawskiego, podporządkowaniem LWP Moskwie, koncepcją drugiego rzutu strategicznego i groźbą atomowej zagłady Polski. Przekazał wówczas kilka stron swoich zapisków pamiętnikarskich i po raz pierwszy ujawnił treść oryginalnego (polskojęzycznego) komunikatu, jaki w lipcu 1981 r. wysłał za pomocą „Iskry” Amerykanom.

Następnego dnia Kukliński kontynuował składanie wyjaśnień, pozwalając sobie czasem na dłuższą refleksję o swojej roli w polskiej drodze do niepodległości:

„Nie widzę siebie obok Wałęsy i Jaruzelskiego, ale zdaję sobie sprawę, że uczestniczyłem w ważnych wydarzeniach i piasku w te tryby historii nie sypałem. Dołożyłem jakąś cegiełkę do tego, co się stało. Wydaje mi się, że na miarę moich skromnych możliwości uczyniłem, co mogłem. Jeśli spojrzeć na moją osobę w latach siedemdziesiątych w świetle tego, co wyjaśniłem, to nie mogłem tego czynić dla dobra osobistego. Poświęciłem swój osobisty interes dla narodu, któremu złożyłem przysięgę. Nie chciałem być »nawozem historii«. Uczestniczyłem w wydarzeniach historycznych. Stanów Zjednoczonych nie traktowałem jako wroga Polski, lecz jako wielkie mocarstwo, które może pomóc Polsce. Może nie jestem w pełni usatysfakcjonowany tym, co Ameryka zrobiła dla Polski, ale starałem się kołatać do tych drzwi i przedstawić swój kraj i jego interesy jak najlepiej. Ameryka była jedyną drogą służenia krajowi i historia to w sposób pośredni potwierdziła. […]

Nie jest łatwo mi powiedzieć dzisiaj, że nie żałuję tego, co zrobiłem. Gdybym miał zaczynać jeszcze raz, to działałbym jeszcze bardziej skutecznie, jeszcze bardziej agresywnie”.

Wreszcie, po przeanalizowaniu całości zebranego materiału, 2 września 1997 r. mjr Włodarczyk wydał postanowienie o umorzeniu śledztwa. Uzasadniał to „działaniem w stanie wyższej konieczności”. Dwa dni później w Waszyngtonie osobiście zapoznał Kuklińskiego z argumentacją swojej decyzji. Jej sedno sprowadzało się do dwóch zdań:

„Nie sposób jest traktować czynów płk. Kuklińskiego jako działania na rzecz obcego mocarstwa, albowiem rzeczywisty cel jego aktywności wywiadowczej (dobro Polski) kwestionowany być nie może. Oczywistym jest, że elity władzy i służby specjalne Stanów Zjednoczonych traktował on w sposób instrumentalny, próbując wpływać na kształtowanie ich polityki w kierunku dla Polski korzystnym, niwelującym potencjalnie realne zagrożenia”.

Grób Ryszarda Kuklińskiego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.

Pułkownik miał zastrzeżenia do niektórych fragmentów uzasadnienia opartego na legalistycznej filozofii prawa, a także do samej decyzji o jego utajnieniu ze względu na zawarte w nim „informacje stanowiące nadal tajemnicę państwową”, ale dla dobra sprawy – niewątpliwie pod presją Amerykanów – złożył pod postanowieniem prokuratora własnoręczny podpis. Parę dni później powiedział: „Dziękuję Bogu, że pozwolił mi dożyć tej chwili”.

27 kwietnia 1998 r. płk Ryszard Kukliński wyruszył rejsowym samolotem LOT do Polski. Stanął na polskiej ziemi witany przez premiera Jerzego Buzka, parlamentarzystów, działaczy społecznych, duchowieństwo i rzesze Polaków. Zaskoczył wszystkich swoją skromnością. Entuzjazm, z jakim witany był w Polsce, przerażał najbardziej gorliwych rzeczników okrągłostołowej Polski. W ich imieniu przemówił wówczas Adam Michnik. W głośnym tekście „Pułapka politycznej beatyfikacji” wyłożył niejako zasadę politycznego balansu i pełnoprawności dwubiegunowego sporu o pułkownika i PRL, w którym na podobnych prawach uczestniczą zarówno Kukliński, jak i Jaruzelski razem ze swoimi zwolennikami.

30 kwietnia 1998 r. amerykański senat zatwierdził przyjęcie Polski do paktu północnoatlantyckiego. „Pierwszy polski oficer w NATO” – jak kiedyś określił płk. Ryszarda Kuklińskiego Zbigniew Brzeziński – odczuwał satysfakcję. 12 marca 1999 r. Polska stała się częścią sojuszu północnoatlantyckiego.

Artykuł został opublikowany w 10/2014 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.