Patent, który zbudował nowoczesną cywilizację

Patent, który zbudował nowoczesną cywilizację

Dodano: 

Bessemer wziął się do pracy i w krótkim czasie opracował metodę produkcji żelaza w piecu z dokładnie sterowanym przepływem powietrza. Stosując odpowiednie dawki tlenu, był w stanie utrzymać odpowiednią temperaturę i wypalić niechciane domieszki. Pozbywał się dokładnie tego, czego trzeba było się pozbyć, a proces był nie tylko powtarzalny, lecz także bardzo wydajny. Konwertorowanie – taką nazwę w języku polskim nosi proces Bessemera – zostało opatentowane w 1856 r.

Nowa metoda produkcji metali w przeciągu kilkunastu lat rozpowszechniła się na całym świecie, z poszanowaniem praw patentowych Bessemera lub z ich pogwałceniem. Nic dziwnego: koszt produkcji tony żelaza zmniejszył się z 40 ówczesnych funtów do 6–7 (w połowie XIX w. funt był warty niemal 100 razy więcej niż dziś). Poprzednia metoda wytopu dawała niespełna tonę żelaza lub stali, a pojedynczy piec Bessemera – zwany „konwertorem” albo „gruszką” – co najmniej kilkanaście ton. Stal – jeszcze niedawno wyrób niemalże luksusowy – stawała się codziennością.

Piec Martina

Do Polski gruszki Bessemera zawitały dość szybko: w 1863 r. były na Śląsku, w Królewskiej Hucie (czyli Chorzowie), a 15 lat później w Warszawie. Ich kariera w Polsce trwała dość krótko – w czasach I wojny światowej większość polskich gruszek Bessemera została wywieziona przez Rosjan, a te, których nie zdołali zdemontować Moskale, rozkradli Niemcy. Polskie żelazo i stal to w XX w. przede wszystkim piece martenowskie.

Stalowy most kolejowy La Polvorilla w prowincji Salta w Argentynie.

Były to w gruncie rzeczy wielkie piece, w których sterowano przepływem powietrza. Rozpropagował je francuski inżynier Pierre-Émile Martin i odniósł równie duży sukces co Bessemer. Piece martenowskie były bardziej wydajne, ale wolniejsze od gruszek Bessemera, gruszki wymagają z kolei lepiej wykształconej obsługi. Obie metody nawzajem się uzupełniały. Najważniejszą różnicą – biorąc pod uwagę skłonności sąsiadów Polski do zabierania nie swoich rzeczy – było to, że gruszkę Bessemera można zdemontować i wywieźć, a pieca martenowskiego – nie. Dlatego właśnie piece martenowskie zostały w Polsce po 1945 r., a potem były uzupełniane kolejnymi...

Co ciekawe, w czasach, gdy ojciec poety „martenowski stawiał piec” – wspomnijmy, że autorem słów „Autobiografii” jest Bogdan Olewicz – rodziła się technologia, która odesłała wielki piec do lamusa. W 1952 r. w Linzu zaczął pracować konwertor nowego typu, tlenowy, znacznie ulepszona gruszka Bessemera. Łączył w sobie zalety obu wcześniejszych rozwiązań, a w dodatku było dużo oszczędniejszy. Opóźnienie techniczne Polski pod rządami komunistów było takie samo jak w czasach zaborów: pierwszy polski konwertor tlenowy ruszył dopiero w latach 60. Dziś równie często wykorzystuje się do produkcji stali piece elektryczne, które jednak w niczym nie przypominają swoich poprzedników z XIX w.

Huta stali w Bethlehem w Pensylwanii, 2007 r.

Jak wyglądałby świat bez Bessemera i Martina? (Pamiętajmy również o Sidneyu Thomasie, który stworzył metodę wytapiania stali z rudy zanieczyszczonej fosforem). Nie mielibyśmy ani samochodów, ani samolotów: podstawą transportu wciąż byłyby barki i archaiczne pociągi. Miasta byłyby niskie – drapacze chmur nie mogą istnieć bez stali – i dużo mniejsze od dzisiejszych. Ludziom żyłoby się po prostu gorzej, bo nożyce cenowe byłyby bardzo szeroko rozłożone: produkty rolnicze byłyby tanie, a produkty przemysłowe – produkowane z rzadko spotykanej i kosztownej stali – bardzo drogie.

Inny byłby również kształt społeczny świata. Dzięki taniej stali uniknięto jednak rewolucji komunistycznej – przynajmniej w cywilizowanych państwach. Produkty przemysłowe, ułatwiające życie robotnikom – garnki, grzebienie, sztućce, meble – znacznie staniały i stały się powszechnie dostępne dla każdego. To tania stal doprowadziła do przemian, które sprawiły, że większość mieszkańców Europy stanowi zadowolona z siebie klasa średnia.

Artykuł został opublikowany w 2/2018 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy.